Autostrada bez Chińczyków
Treść
Chińczycy nie dokończą budowy autostrady A2. Kto zbuduje drogę na Euro 2012 z Łodzi do Warszawy i kto rozwiąże coraz bardziej przyciskający rząd do muru problem, nie wiadomo.
Chińskie konsorcjum COVEC miało wybudować dwa odcinki autostrady A2 między Strykowem a Konotopą o łącznej długości ok. 50 kilometrów. Kontrakt opiewał na 1,3 mld złotych. Jeszcze po południu premier Donald Tusk twierdził w Gdańsku, że trzeba cierpliwie poczekać. Optymizm nie opuszczał (zresztą jak zawsze) także ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, który 9 bm. podczas debaty sejmowej zapewniał, że jego resort znajdzie rozwiązanie. - My tę drogę uczynimy przejezdną - zapewniał Grabarczyk.
Cierpliwości i optymizmu już wcześniej brakowało jednak polskim podwykonawcom. Po tym, jak Chińczycy nie płacili im za wykonaną pracę (winni są w sumie ok. 117 mln zł), zeszli z placów budowy autostrady. Chińczycy, którzy od początku, podobnie jak rząd Tuska, powinni sobie zdawać sprawę, że kontrakt jest zaniżony, Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad złożyli propozycję kontynuowania prac, licząc na więcej pieniędzy. Nie udało się. Chińskie konsorcjum definitywnie schodzi z placu budowy.
Jak powiedział Andrzej Maciejewski, wiceszef GDDKiA, zerwanie umowy nastąpiło z winy Chińczyków, a to oznacza, że Polska może domagać się odszkodowania. Starty zostały oszacowane na 741 mln złotych. Tymczasem chiński inwestor ma gwarancje bankowe tylko na 130 mln złotych.
Decyzja o zerwaniu umowy musi się jeszcze uprawomocnić, co potrwa dwa tygodnie. Nie wiadomo, kto przejmie po Chińczykach budowę autostrady ani w jakim trybie nowy wykonawca zostanie wyłoniony.
Konsorcjum COVEC po niedotrzymaniu umowy na trzy lata wypadło z ubiegania się o jakiekolwiek kontrakty na polskim rynku. - Wybierzemy nowych wykonawców, którzy od lipca będą tę budowę kontynuować - zapewnił Andrzej Maciejewski. GDDKiA prowadzi rozmowy z 16 firmami. - Kolejne firmy się zgłaszają, w związku z czym będziemy pytali tak naprawdę o potencjał, czy dana firma posiada możliwości dokończenia budowy. Chodzi nam bowiem o to, żeby to było zakończenie budowy bez pudła - dywagował wiceszef GDDKiA.
W ocenie komentatorów, jeżeli prace rozpoczną się niebawem, być może uda się dokończyć budowę przed Euro 2012. Premier Donald Tusk obiecywał wczoraj w Gdańsku, że "ta autostrada będzie gotowa". Ale nie w stu procentach. - Jak to mówią fachowcy - przejezdna, czyli bez tych wszystkich wykończeń, bajerów, ale do dyspozycji kierowców i samochodów, na czas - zapewniał szef rządu. A jak przyjdzie ciężka zima, to będzie można winę zwalić na niesprzyjającą aurę.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2011-06-14
Autor: jc