Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Autostradowy skandal

Treść

Komentarz

Nie dość, że budowa autostrad i dróg szybkiego ruchu idzie rządowi Tuska jak po grudzie, to coraz mocniej narasta skandal związany z zarządzaniem ruchem na tych odcinkach, które do tej pory wybudowano. Przypomnijmy tylko, że rządząca koalicja Platformy i PSL wydała w ciągu ostatnich 7 lat ponad 100 mld zł na budowę dróg szybkiego ruchu i autostrad, ale nie ma i długo jeszcze nie będzie pełnego ciągu autostradowego z Zachodu na Wschód (A-2, A-4) ani z Północy na Południe (A-1).

Od 3 lat narasta poważny problem związany z już istniejącymi autostradami, pokazujący, że GDDKiA kompletnie nie daje sobie rady z zarządzaniem ruchem na płatnych odcinkach tych dróg. Każdy wakacyjny weekend zaczyna się od medialnych informacji o długości kolejek przed bramkami, na których albo pobiera się bilety, aby później przy zjeździe z autostrady zapłacić za przejechany odcinek, albo też uiszcza się opłaty.

Ponieważ natężenie ruchu w tym okresie sięga kilkudziesięciu tysięcy pojazdów na dobę, a pobór biletu albo jego opłacenie w zależności od tempa przeprowadzenia tych czynności wynosi od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu sekund na jeden samochód, przed bramkami tworzą się wielokilometrowe kolejki, w których rekordziści stoją nawet 4 godziny (tak było w ostatni weekend na bramkach pod Wrocławiem na autostradzie A-4; niewiele krócej stali kierowcy, którzy chcieli się dostać z rodzinami nad polskie morze na autostradzie A-1 pod Toruniem).

Przez ostatnie trzy lata nic w tej sprawie nie zrobiono, nie uporządkowano nawet sprawy płacenia przez kierowców ciężarówek na drogach zarządzanych przez koncesjonariuszy gotówką, w sytuacji kiedy na drogach zarządzanych przez GDDKiA korzystają oni z elektronicznego systemu poboru opłat viaTOLL.

Nawet nie próbuje się upowszechniać elektronicznego systemu opłat dotyczących samochodów osobowych. Część kierowców, którzy takie urządzenia sobie kupili, jadąc nad morze autostradą A-1, nie może z nich skorzystać, ponieważ akurat na tej autostradzie takiego systemu poboru opłat do tej pory nie przewidziano.

Z kolei koncesjonariusze pobierane opłaty w pełni odprowadzają na Fundusz Drogowy, w związku z tym nie są zainteresowani ani wielkością natężenia ruchu na „swoich” odcinkach, ani sprawnością obsługi na bramkach. Oni dostają 1,3 mld zł rocznie za dostępność koncesjonowanych odcinków autostrad i koncentrują się na corocznej waloryzacji tej kwoty. I w tej sprawie przez ostatnie trzy lata rządowi nie udało się zmienić prawa.

Narastający skandal z zarządzaniem ruchem na autostradach doprowadził tylko do tego, że minister Bieńkowska zapowiedziała, że jej resort „już jesienią” zaprezentuje nową koncepcję pobierania opłat na płatnych odcinkach autostrad, a jej wdrożenie przewidziane jest na przełom roku 2015 i 2016.

Autor jest ekonomistą, posłem do Parlamentu Europejskiego. Komentarz z portalu NaszDziennik.pl.
Dr Zbigniew Kuźmiuk
Nasz Dziennik, 5 sierpnia 2014

Autor: mj