Bałagan w MON
Treść
Długie magazynowanie zakupionego sprzętu wynikało "tylko i wyłącznie z  konieczności zewidencjonowania dostaw dużej partii nowo zakupionych urządzeń" -  tłumaczy się MON w reakcji na zarzuty NIK. Izba po kontroli ustaliła, że resort  obrony przechowywał w magazynach sprzęt biurowy wart wiele milionów złotych, a  pracownicy pracowali na starych komputerach.
Ministerialni urzędnicy  tłumaczyli, że długotrwały okres przechowywania sprzętu biurowego w magazynach,  trwający średnio sześć miesięcy, wynika z "wojskowych procedur". Wskazywano  także, że swoją rolę odegrał również "fakt zmieniającej się struktury MON i  powoływania nowych instytucji, które na bieżąco muszą być wyposażane w sprzęt  komputerowy". W ocenie urzędników, to, co dana jednostka zamówi, niekoniecznie  musi spełniać jej potrzeby. 
Z kontroli NIK wynika, że tylko w trzech  skontrolowanych składnicach wojskowych przechowywano nieużywane urządzenia o  wartości ponad 27 mln złotych. W jednym skrajnym przypadku okres przechowywania  wyniósł aż 12 lat. - W Ministerstwie Obrony Narodowej nierzetelnie planowano  zakupy kolejnych partii sprzętu w sytuacji, gdy niewykorzystane komputery,  drukarki, projektory i inne oprzyrządowanie zalegały w magazynach - informował  rzecznik Najwyższej Izby Kontroli Paweł Biedziak. - Kontrolerzy ujawnili, że  wiele jednostek dostało komputery, mimo że ich nie zamawiały, a inne, które  złożyły zamówienia, oczekują na sprzęt do dzisiaj - dodał. Biedziak wskazywał,  że ta sytuacja wynikała "między innymi z niewiedzy i braku przepływu informacji  na temat posiadanych zasobów, zaplanowanych zakupów oraz braku odpowiednich  procedur dotyczących dystrybucji sprzętu z magazynów". Dopiero po rozpoczęciu  kontroli z magazynów wydano zapasy warte ponad 6,5 mln złotych. 
Robert  Rochowicz, rzecznik prasowy MON, który jest zdumiony, dlaczego teraz Izba  nagłaśnia ten raport, wyjaśnia, że taką sytuację zastano w styczniu 2008 r. i  obciąża ona poprzednika z rządu PiS. 
Aleksander Szczygło tłumaczy nam, że  trudno żeby szef resortu czuwał nad zaopatrzeniem jednostek w sprzęt biurowy. -  To nie jest tak, że minister odpowiada za wszystko - mówi. - Żaden minister nie  podejmuje decyzji, czy ktoś ma dostać nowy komputer - dodaje. Szczygło  podkreśla, że gdy kierował MON, trzeba było zająć się ważnymi międzynarodowymi  misjami wojskowymi. Jest także zdziwiony, że raport NIK dotyczący okresu od 1  stycznia 2007 r. do 30 września 2008 r. nie obejmuje czasu, kiedy na czele  resortu stał Radosław Sikorski. 
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-08-04
Autor: wa