Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bieszczadzka ewangelizacja

Treść

Około dwustu osób uczestniczyło w nocy ze środy na czwartek w czuwaniu w opustoszałej cerkwi pod wezwaniem św. Męczennicy Paraskewy w Łopience (Bieszczady). Nie przez przypadek zebrały się tam osoby z całego kraju. Odnowiona staraniem społeczników, przede wszystkim Zbigniewa Kaszuby z Warszawy, świątynia, stojąca w opustoszałej po wysiedleniach wsi, ma być symbolem pojednania. Modlą się tam, przed kopią cudownej ikony Matki Boskiej Łopieńskiej, zarówno wierni rzymskokatoliccy, jak i grekokatolicy. Nocne czuwanie odbyło się w ramach Wakacyjnej Ewangelizacji Bieszczadów. Od połowy minionego tygodnia 40 ewangelizatorów, w tym kapłani, siostry zakonne oraz osoby świeckie, w większości spoza regionu, rozmawiają z turystami o Bogu. Dlaczego akurat w Bieszczadach? Zdaniem organizatorów akcji są one miejscem wypoczynku dla wielu ludzi, także zagubionych, poszukujących sensu życia. - Wychodzimy z Ewangelią do tych, którzy odpoczywają nad wodą i w górach. Chcemy im ukazać Jezusa i drogę do niego - tłumaczy koordynator ks. Janusz Marszałek. Pod hasłem "Bieszczady dla Jezusa" w Polańczyku, Lesku, Cisnej i Ustrzykach Dolnych odbywają się nabożeństwa, spotkania ewangelizacyjne, projekcje filmów, koncerty itp. Dziś wieczorem w Polańczyku odprawiona zostanie plenerowa Droga Krzyżowa. Wakacyjna Ewangelizacja Bieszczadów odbywa się już po raz piąty. - Nie jest to żadne nagabywanie ani działanie sekciarskie, o co nas czasami się posądza. Ewangelizatorami są osoby przygotowane, formowane podczas rekolekcji. Idą między ludzi z identyfikatorami, idą z Pismem Świętym, to czytelne znaki. Jeśli ktoś chce z nami rozmawiać, to rozmawia, jeśli nie chce, odchodzimy - tłumaczy ks. Janusz Marszałek. (SUB) "Dziennik Polski" 2007-07-20

Autor: wa