Blokada w Korczowej
Treść
Na przejściu granicznym w Korczowej trwa blokada. Kierowcy samochodów ciężarowych popierają akcję protestacyjną funkcjonariuszy celnych i zapowiadają, że nie odblokują przejścia do chwili spełnienia przez władze żądań celników. Funkcjonariusze domagają się przede wszystkim podwyższenia pensji. Młody celnik, zaczynający pracę w zawodzie, otrzymuje średnio 1200-1300 zł netto. Dojazd do przejścia jest blokowany od dwóch dni. Wczoraj żaden samochód nie podjechał do odprawy. W efekcie kolejka bezustannie zwiększa się i w godzinach późno popołudniowych osiągnęła około 9 km. - Do przejścia w Korczowej dojechałem dwa dni temu o 13.45. Od tego czasu czekaliśmy 24 godziny do ukraińskiej kontroli celnej. Całą noc spędziliśmy w samochodach. Musieliśmy je grzać, bo był przymrozek - mówi Marcin Biernat, kierowca osobowego auta, jadący ze Lwowa. - Droga dojazdowa do przejścia jest całkowicie zablokowana. Obok siebie stoją trzy tiry. Nastroje są nie najlepsze, doszło nawet do rękoczynów między Ukraińcami, oczekującymi na odprawę po polskiej stronie, a kierowcami ciężarówek. Tak przynajmniej twierdzi nasz rozmówca. Kierowcy samochodów, blokujących przejście, początkowo uważali, że odprawa celna odbywa się zbyt wolno. Zmienili jednak zdanie, kiedy funkcjonariusze zaprosili ich do stanowisk odprawy i pokazali, że wywiązują się ze swoich obowiązków tak jak należy, wręcz uwijają się. Wtedy dopiero zrozumieli, że sytuacja nie wynika ani z opieszałości celników, ani z braku odpowiedniego podejścia do pracy. Na przejściu w Korczowej odprawiają podczas zmiany około 200 aut. Największym problemem jest zbyt mała liczba funkcjonariuszy. Obecnie na zmianie pracuje około 20 osób, a zdaniem specjalistów z Izby Celnej w Przemyślu potrzeba jeszcze co najmniej pięciu. Wtedy odprawa przebiegałaby bez większych problemów. (EKA) "Dziennik Polski" 2007-10-19
Autor: wa