Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bogacz nie wróci do Resovii

Treść

Trzy tygodnie po premierze sezonu w piłkarskiej III lidze nadal nie wiemy, na co stać nasze drużyny. Resovii doskwiera brak napastników, Stali - solidnych obrońców. Wisłoka ma jednych i drugich, ale w meczu z Naprzodem wszyscy zawiedli. Skromne możliwości finansowe naszych trzecioligowców powodują, że mamy do czynienia z egzystencją klubów, a nie ich rozwojem. Fatalny występ piłkarzy Wisłoki w meczu z Naprzodem i nerwowa atmosfera na trybunach rozwiązały języki trenerom i sympatykom biało-zielonych. Mirosław Kalita schodząc do szatni był wściekły. Komentarz rozpoczął od spraw kadrowych, przypomniał, że Wisłoka bez kontuzjowanego Dariusza Kantora to nie ta sama Wisłoka, co kilka miesięcy temu. Sfrustrowany przyznawał jednak, że na grę drużyny wpływ mają warunki, w jakich przygotowuje się ona do zawodów. O finansowym marazmie nie wspomniał chyba tylko dlatego, by samemu nie komplikować i tak niewesołej sytuacji. - Piłkarze zrobią wszystko, co w ich mocy, by utrzymać Wisłokę na tym poziomie, ale ich zaangażowanie może nie wystarczyć - dodał na koniec. W ostatnich latach wszystko co dobre w Wisłoce kojarzy się z trenerem Kalitą, grupką sponsorów sympatyków i stowarzyszeniem kibiców. Fani głośno domagają się zmian na najwyższych stanowiskach w zarządzie klubu. - Po to, by setne urodziny były radosne, a nie smutne - tłumaczą. Resovia i Stal organizacyjnie stoją wyżej od Wisłoki, lecz daleko im nie tylko do Kolejarza Stróże, Hutnika Kraków czy KSZO Ostrowiec, ale nawet do Przeboju Wolbrom, Orląt Radzyń Podlaski i Hetmana Zamość, a zatem klubów ze znacznie mniejszych miejscowości. Resovia zremisowała z Wierną 0-0 i to był trzeci mecz, w którym nie potrafiła zdobyć gola. Rzeszowian miał uratować Bartłomiej Bogacz, który przed sezonem odszedł do Kolejarza, jednak jego powrót do Resovii jest nieaktualny. - Zadecydowały względy finansowe - stwierdził lakonicznie napastnik, który w IV lidze zdobył dla "pasiaków" 18 bramek. - Dodam tylko, że w Resovii znów bardzo chciałem grać. Działacze rzeszowskiego klubu sami skontaktowali się z Bogaczem, po czym zaproponowali mu pieniądze mniejsze niż w IV lidze. To wersja nieoficjalna, choć pochodzi z wiarygodnego źródła. Niepotwierdzona jednak przez Bogacza ani działaczy, którzy unikali komentarzy w tej sprawie. Zajmować się nią mieli dopiero wczoraj wieczorem. Dlaczego Bartłomiej Bogacz nie przebił się do składu Kolejarza? - Bo nie należę do faworytów trenera Hajdy. Na treningach nie czuję się słabszy od pozostałych napastników, ale chciałbym grać, a nie siedzieć na ławce bądź na trybunach. Sprawę postawiłem jasno i szefowie Kolejarza dali mi zielone światło na poszukiwanie klubu. Mam już na oku czwartoligowy Bruk-Bet Nieciecza. Ale jeśli nie znajdę nic ciekawego, zostanę w Stróżach - tłumaczy piłkarz. TOMASZ SZELIGA "Dziennik Polski" 2007-08-28

Autor: wa