Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czwarta liga podkarpacka na póŁmetku

Treść

Resovia otwiera czwartoligową tabelę, śmiałym krokiem zbliżając się do powrotu na trzecioligowe boiska. Droga do tego jednak daleka, przed nią siedemnaście wiosennych kolejek, a rywale - Siarka Tarnobrzeg, Galicja Cisna czy też Pogoń Leżajsk nie powiedzieli z pewnością ostatniego słowa. Nieźle radził sobie tradycyjnie już osłabiany dębicki Igloopol, ze ścisłej czołówki wypadł Izolator Boguchwała. Powyżej oczekiwań spisali się beniaminkowie z Sędziszowa Małopolskiego i Krasnego. Z pewnością na całej linii zawiodła przemyska Polonia, trzynasta pozycja niedawnego trzecioligowca to wynik sprawiający srogi zawód kibicom "Barcelony". Walkę o utrzymanie będą musieli stoczyć Błękitni Ropczyce, tragiczna sytuacja panuje w Gorzycach. Finansowo klub rozłożył się na łopatki i jeśli tak dalej pójdzie, wyląduje w okręgówce. Chyba że będzie jeszcze gorzej, co wcale nie jest wykluczone... 1. Resovia (36 pkt, 11-3-3, 30-13) O Resovii pisaliśmy już szerzej przed tygodniem. Rzeszowianie trochę szczęśliwie piastują fotel lidera po ostatniej jesiennej kolejce, gdyż tarnobrzeska Siarka nie wykorzystała okazji na objęcie prowadzenia na półmetku - ale szczęście podobno sprzyja lepszym. Co by jednak nie mówić, "pasiaki" zasłużyły na tytuł mistrzów jesieni. Nikt nie wygrał tylu spotkań co oni, więcej bramek strzeliła tylko Siarka. Dwa punkty przewagi to minimalna zaliczka przed rewanżami, ale Resovię nie tak łatwo strącić z fotela lidera. Przed sezonem pojawiały się tylko nieśmiałe głosy mówiące o walce o awans; teraz nikt już nie ma wątpliwości o co rzeszowianie bić się będą wiosną. Przypomnijmy, iż przed startem rozgrywek drużynę opuścili Bartosz Madeja i Krzysztof Kruczek, a więc dwaj pierwszoplanowi gracze. Transfery m.in. Szymona Szydełki, Sławomira Przybyły czy Bartłomieja Bogacza nie rzucały na kolana, a jednak ubytki zostały uzupełnione. Ten ostatni strzelił dla Resovii 12 goli, koledzy nie chcieli być gorsi i w efekcie podopieczni trenerskiego duetu Maciej Huzarski - Marek Kramarz zaatakują III ligę. 2. Galicja Cisna (34 pkt, 10-4-3, 25-11) Dream team armii zaciężnej, tak jak się tego spodziewano, odegrał czołową rolę w czwartoligowych rozgrywkach. Sympatycy Galicji liczyli jednak na coś więcej i mieli ku temu pełne prawo - wpadki przed własną widownią w meczach z Pogonią Leżajsk, a w szczególności z Lechią Sędziszów sprawiły, że mistrzowie obcych boisk muszą obejść się smakiem i zazdrosnym okiem spoglądają na Resovię. A mogli zajmować jej miejsce... 3. Siarka Tarnobrzeg (34 pkt, 10-4-3, 32-17) Tarnobrzeski zespół to mieszanka rutyny z młodością, kiedyś marka Siarki znaczyła wiele, ale dobre ligowe czasy to już przeszłość. W aktualnym zestawieniu podopieczni trenera Stanisława Gielarka nie byli typowani jako faworyt do awansu. W kadrze nie zaszły znaczące zmiany, jeśli nie liczyć Stanisława Bednarza. Największy jednak problem tarnobrzeski szkoleniowiec miał z obsadą pozycji bramkarza, przez rundę jesienną przewinęło się aż trzech golkiperów. Taka wymuszona rotacja nie sprzyjała dobrej grze w defensywie, ale Siarka stanęła na wysokości zadania. Pozycja lidera na półmetku była niemal pewna, kiedy Resovia podzieliła się punktami w Mielcu. Dopóki jednak piłka w grze... Cóż, wpadki zdarzają się najlepszym, ale to co zrobili gospodarze w ostatnim meczu z Lechią wołało o pomstę do nieba. Ogromny wysiłek rundy jesiennej poszedł chwilowo na marne, ale dwa punkty straty do Resovii to nie jest dystans powodujący jakieś szczególne zmartwienie. Wszystko da się zniwelować, aczkolwiek arcyważny mecz z rzeszowskim liderem siarkowcy rozegrają na wyjeździe. Za to będą gospodarzami pojedynku z Galicją, co również ma niebagatelne znaczenie. Ogólnie można powiedzieć, iż tarnobrzeska drużyna zagrała powyżej oczekiwań, aczkolwiek pozostawiła po sobie ogromny niedosyt. Dlaczego należy być tak wybrednym? Proste, takich szans jak w ostatniej kolejce jesieni, marnować nie wolno. Gdyby to był mecz decydujący o awansie... aż strach pomyśleć jakie gromy posypałyby się na głowy tarnobrzeskich piłkarzy. 4. Pogoń Leżajsk (29 pkt, 7-8-2, 16-12) Spadkowicz sporo pozmieniał w składzie personalnym, łącznie z wymianą szkoleniowca; trenera Macieja Huzarskiego, który przejął schedę po Krzysztofie Cichu i miał ratować III ligę dla Leżajska, zastąpił kolejny szkoleniowiec z resoviacką przeszłością. Po spadku Henryk Rożek nie miał łatwego zadania, musiał skompletować zespół w trudnych okolicznościach, kiedy część piłkarzy trzecioligowego składu opuściła drużynę. Ubyli m.in. Dariusz Bartnik, Szymon Szydełko, Marcin Pacuła i Tomasz Szmuc, zaś po stronie nabytków wymienić wypada przede wszystkim Bogusława Orzecha z Błękitnych Ropczyce i Sławomira Dejnakę z Unii Nowa Sarzyna. "Piwosze" rozgrywki rozpoczęli bardzo udanie, pokonując na wyjeździe beniaminka z Krasnego, później rozprawili się z kolejnym nowicjuszem z Sobowa. Bolesna porażka w Kolbuszowej uzmysłowiła jednak, że niełatwo będzie Pogoni powrócić na trzecioligowe boiska. Drużyna traciła zbyt dużo punktów w remisowych pojedynkach, a porażka w Gorzycach wręcz nie przystoi zespołowi aspirującemu do czołówki. Podopieczni trenera Rożka zaprezentowali jednak imponującą końcówkę jesieni, czym nadrobili straconą pozycję. Remis u siebie z Resovią czy zwycięstwo nad Galicją Cisna odniesione w meczu wyjazdowym - te wyniki były doskonała rehabilitacją drużyny za wcześniejsze potknięcia, zaś czwarta pozycja na półmetku w pełni odzwierciedla postawę drużyny. Jak będzie wiosną? Pięć oczek straty do lidera to wynik pozwalający myśleć o włączeniu się do walki o awans i jak mówią z Leżajsku, jeśli tylko nadarzy się okazja... Pogoń musi tylko poprawić celowniki, ponieważ 16 zdobytych goli nie powala na kolana. In plus zaliczyć należy za to świetny rezultat w defensywie - 12 straconych bramek to wynik w głównej mierze uzyskany dzięki świetnej postawie Grzegorza Nalepy, ale bez dobrze współgrającej linii obrony i tej klasy golkiper nie miałby wiele do powiedzenia. 5. Igloopol Dębica (27 pkt, 8-3-6, 16-17) Przed własną widownią Igloopol stawał się zupełnie innym zespołem, a z którego na wyjazdach uchodziło powietrze. Na samym początku zaznaczyć trzeba, iż zgodnie z dębicką tradycja, drużyna Igloopolu doznała przed sezonem poważnych osłabień. To było zresztą do przewidzenia, skoro na samym finiszu poprzedniego sezonu Igloopol przegrał walkę o III ligę. Odeszli m.in. bramkarz Krzysztof Pyskaty, napastnik Bartłomiej Bogacz, zespół ponadto opuścili Tomasz Dziobek, Jacek Mitek, Dawid Bobek, Krzysztof Nalepka i Artur Jędrzejczyk. Ich miejsce uzupełniła młodzież - powrócili m.in. Grzegorz Kubas oraz bramkarz Michał Wilczyński. I znów zgodnie z kolejną tradycją, ten skład nie złożył broni, odgrywając wręcz jedną z czołowych ról w czwartoligowych rozgrywkach. Grę młodzieży udanie poukładał trener Janusz Kapuściński, który z młodych i gniewnych uczynił zespół groźny dla najlepszych. A przecież wydawało się, że po przegranej szansie na awans do III ligi i dodatkowo po jesiennych zawirowaniach personalnych na szczeblu kierowniczym ta drużyna nie zdołał się podnieść. Zwłaszcza, że w pierwszych sześciu spotkaniach dębiczanie tylko raz zaksięgowali komplet punktów. Igloopol młodzieżą stoi, a ta czyni systematyczne postępy, czego dowodem jest właśnie piąta lokata na półmetku. Gdyby tak jeszcze Igloopol zdobywał więcej bramek... 6. Kolbuszowianka (25 pkt, 6-7-4, 21-18) Przyjedź do Kolbuszowej, punkt masz pewny - żartowano w tej rundzie. Całkiem słusznie, gdyż drużyna trenera Jerzego Daniły aż sześciokrotnie remisowała na własnym boisku, aczkolwiek może pochwalić się jednocześnie mianem niepokonanego zespołu na własnych śmieciach. Tak, nikomu nie udało się wywieźć z Kolbuszowej kompletu punktów. W kratkę za to wiodło się Kolbuszowiance na wyjazdach, jednak trzy zwycięstwa także maja swoją wymowę. Drużyna wzmocniona dwoma mieleckimi piłkarzami - Dariuszem Pęgielem i Wojciechem Serafinem - nie była łatwym przeciwnikiem. Wciąż na "szpicy" groźny był Robert Szalony, chociaż i on miewał chwilowe przestoje i wówczas nie trafiał do siatki przeciwnika. Wiosną zespół zapewne utrzyma dotychczasową dyspozycję, gdyż nie zanosi się na jakieś większe ruchy kadrowe. Poukładany kolektyw z Robertem Szalonym w składzie oraz innymi graczami również polującymi na bramki - w tym tkwi tajemnica ekipy trenera Daniły. 7. Izolator Boguchwała (24 pkt, 7-3-7, 25-22) Dwa oblicza "Izolacji" - takie właśnie określenie jak ulał pasuje do drużyny prowadzonej przez Stanisława Skibę. Niedoszły trzecioligowiec doznał przed sezonem sporych osłabień, aczkolwiek mało kto sądził, iż tej drużyny zabraknie w ścisłej czołówce. A jednak stało się. O ile w Boguchwale rywale na próżno szukali szczęścia (tylko Galicji Cisna udało się odczarować tamtejsze boisko, wszyscy inni wracali z kwitkiem), to na wyjazdach Izolatora nikt nie poznawał. Chłopcy trenera Skiby nie zdołali przywieźć żadnego zwycięstwa, zaledwie trzy razy remisując. Czy wyjazdowa niemoc miała ścisły związek z odejściem Macieja Rusina, Sławomira Matrasa czy też Łukasza Roga? Całkiem możliwe. W kwestii uzupełnienia składu pojawili się m.in. Jakub Dragan ze Strugu Tyczyn, wychowanek rzeszowskiej Stali oraz bramkarz Łukasz Jankowski, mający za sobą kilka lat doświadczenia na trzecioligowych boiskach. O ile słabym punktem "Izolacji" były dotąd "tyły", to pozyskanie tego bramkarza miało sporo zmienić na plus. Niestety, na obcych boiskach nie pomógł nawet nowy golkiper. 8. Lechia Sędziszów Młp. (24 pkt, 6-6-5, 17-18) O dziwo beniaminkowi lepiej grało się na obcych boiskach. Dowód? Wystarczy powiedzieć, że aż czterokrotnie podopieczni trenera Rafała Domarskiego gromili gospodarzy. Sęk jednak w tym, iż były to wygrane o ogromnym ciężarze gatunkowym; ograć Galicję Cisna, a zwłaszcza tarnobrzeską Siarkę, to nie lada wyczyn, a właśnie to lechitom się udało. Beniaminek nie posiadał w składzie większych atutów, nieco nawet osłabiając się przed sezonem (odeszli m.in. Brudek i Kunicki), jednak część piłkarzy miała już za sobą czwartoligowe doświadczenia. Piłkarze nie mogli liczyć na kokosy, ale pokazali charakter. Co ciekawe, początkowo ochrzczono ich mianem mistrzów remisów; zwłaszcza bezbramkowych. Długo też lechici zachowywali miano niepokonanych, dopiero w ósmej kolejce znaleźli pogromcę w Przeworsku. Pozyskać dużego sponsora - to marzenie działaczy Lechii. Kadrowo beniaminek nie może się pochwalić jakimiś spektakularnymi nazwiskami, ale ten zgrany zespół właśnie dzięki kolektywnej grze stanowi największe zagrożenie dla rywali. 9. Stal Mielec (23 pkt, 6-5-5, 23-19) Mielec stawia na wychowanków. Długofalowa strategia powoli zaczyna zbierać żniwo, aczkolwiek cel jakim byłby awans do III ligi wciąż jest daleki. I nie zanosi się na to, by mielecka Stal już w tym sezonie zawojowała czołówkę IV ligi. Sezon mielczanie rozpoczęli pod wodzą trenera Tomasza Tułacza, jednak po kilku niepowodzeniach doszło do zmiany na tym stanowisku i funkcję pierwszego szkoleniowca ponownie objął Włodzimierz Gąsior. W pewnym momencie mówiło się nawet o jego odejściu do Hetmana Zamość, lecz okazało się to być jedynie plotką. Jak chodzi o sprawy kadrowe, to takich roszad personalnych dawno w Mielcu nie oglądano. Zespół opuścili: Tomasz Abramowicz, Waldemar Jędrusiak, Bartłomiej Dydo, Marek Fundakowski, Paweł Fydrych, Sebastian Kosiorowski, Piotr Mazurkiewicz, Paweł Misiaszek, Damian Polak, Dariusz Pęgiel, Wojciech Serafin i Tomasz Pietrasiewicz. To spis nazwisk, z których można śmiało stworzyć wyjściową jedenastkę. Dlaczego więc stalowcy nie polecieli na łeb, na szyję w tabeli? Dlatego, że w kadrze nie brakuje zdolnej młodzieży, która zbiera cenne doświadczenie i w niedalekiej przyszłości ma decydować o losach zespołu. Być może mielczanie awansują jeszcze w tabeli na szóstą pozycję, ale wszystko zależy od decyzji w sprawie nierozegranego meczu w Przeworsku. 10. Orzeł Przeworsk (21 pkt, 6-3-7, 23-19) Wzmocnienia doświadczonymi piłkarzami w osobach Tomasza Pietrasiewicza i Witolda Barana zdały egzamin, jednakże Orzeł nie porażał rywali swoim potencjałem. Zespół prowadzony przez trenera Stanisława Skibę - jak na beniaminka - poradził sobie całkiem nieźle, zważywszy, że w swoim składzie niełatwo odszuka graczy mających za sobą bogate doświadczenie na wyższych szczeblach ligowych. Poza remisem 2-2 z Galicją na wyjeździe trudno doszukiwać się w jesiennych występach Orła jakichś niespodzianek. Beniaminek grał raczej solidnie, choć bez fajerwerków. Zimą przydałyby się jakieś wzmocnienia, by wiosną uniknąć niepotrzebnej nerwówki w walce o utrzymanie czwartoligowego statusu. Zwłaszcza, że nie wiadomo czy można będzie liczyć na punkty z nie odbytego spotkania z mielecką Stalą. 11. CRASNOVIA (21 pkt, 6-3-7, 24-23) Beniaminek zaczął od porażki na swoim boisku z Pogonią, ale potem wygrał cztery mecze z rzędu i nieoczekiwanie został liderem. W drugiej części rundy już tak łatwo o punkty nie było. Crasnovii nikt nie ośmielał się lekceważyć, a pomocnicy i napastnicy zatracili skuteczność. Mimo wszystko drużyna, która do rozgrywek przystąpiła w niemal takim samym składzie, jakim dysponowała w okręgówce, zasłużyła na dużo ciepłych słów. Odpowiedzialność za wynik rozkładała się na cały zespół. Aż 10 piłkarzy strzelało jesienią gole dla Crasnovii. Najwięcej, siedem, Tomasz Komisarz. Nie do przecenienia jest w ekipie beniaminka rola grającego trenera Artura Łuczyka. Sporo dobrego wniósł do zespołu rozgrywający Marcin Reiman. Beniaminkowi przydałyby się jednak wzmocnienia w każdej formacji, ze szczególnym uwzględnieniem bramki i defensywy. Pod względem infrastruktury sportowej Krasne już jest w ścisłej czołówce ligi. 12. RZEMIEŚLNIK Pilzno (20 pkt, 6-2-9, 19-29) Tej jesieni bardzo rozczarował, ale też problemów było w klubie bez liku. Od organizacyjnych poczynając, na kadrowych kończąc. Trener Jacek Klisiewicz, osiągający z zespołem co roku bardzo przyzwoite rezultaty, tylko załamywał ręce. To, co przed sezonem tak pięknie wyglądało na papierze, nie sprawdziło się w rzeczywistości. Rzemieślnika nawiedziła plaga kontuzji. Na dłuższy okres wykluczyła z gry kluczowych zawodników, m.in. bramkarza Pawła Koniecznego i czołowego od lat strzelca ligi Marcina Kędziora, specjalistę od zdobywania goli głową. Pozyskany z Wisłoki Mariusz Stalec miał zastąpić Bartosza Zołotara, ale z jakichś powodów grał poniżej swoich możliwości. Błysnął zaledwie w kilku meczach i strzelił raptem 3 gole. Atutem pilźnian przestało być nawet własne boisko, gdzie przegrali aż 4 mecze (m.in. z Orłem i Iskrą), a największą bolączką gra defensywna całego zespołu. Rzemieślnik stracił 29 goli. W tej niechlubnej klasyfikacji gorsi okazali się jedynie piłkarze Tłoków. Dla wszystkich w klubie miniona runda okazała się bolesnym doświadczeniem, lecz skoro gorzej być nie może, wiosną chyba będzie lepiej? 13. POLONIA Przemyśl (19 pkt, 4-7-6, 21-21) W ten sam sposób pocieszają się zapewne w Polonii, która zasłużyła na miano największego przegranego rundy. W Przemyślu nawet po fatalnym początku sezonu wierzono w możliwość dogonienia czołówki, ale dzisiaj wszyscy stąpają twardo po ziemi. Polonia traci do lidera 17 punktów i marzenia o trzeciej lidze musi odłożyć na następny sezon. Latem nastąpiła w Polonii rewolucja kadrowa. Siedmiu zawodników odeszło, siedmiu przyszło. W tym obieżyświat Mariusz Sawa, środkowy pomocnik Unii Nowa Sarzyna Artur Lebioda, obrońca Pogoni Dariusz Bartnik i utalentowany bramkarz z Ropczyc Wojciech Daniel. Na stare śmieci wrócił też Lee Quaye i wydawało się, że poloniści nie będą mieli kłopotów ze zdobywaniem goli. Jednak rzeczywistość okazała się dużo bardziej przygnębiająca. Po ośmiu meczach Polonia miała na koncie 5 punktów, a pierwsze zwycięstwo odniosła 16 września. Na stanowisku trenera zaszły zmiany: Ryszard Kogutkiewicz ustąpił miejsca Andrzejowi Garlejowi, lecz okazało się, iż od ręki niewiele można zmienić. Polonia miała dobrych zawodników, ci jednak nie stanowili zespołu. Jakby nieszczęść było mało, obrońcom zdarzało się popełniać dziecinne błędy. Nad Sanem może dojść zimą do kolejnego "wietrzenia" składu. Pojawiły się też wieści o zatrudnieniu nowego szkoleniowca, choć ostatnio działacze deklarowali dalszą gotowość do współpracy z Andrzejem Garlejem. 14. ŻURAWIANKA (19 pkt, 5-4-8, 15-20) Kolejny klub, który nie ma się czym chwalić. Żurawianka wygrała 5 spotkań, ale punkty zdobywała głównie w konfrontacjach z przeciętnymi drużynami. Czarno-pomarańczowi nie potrafili powtórzyć historii z poprzedniego sezonu, gdy udawało im się utrzeć nosa faworytom. Problemem Żurawianki była gra ofensywna. Grzegorz Hajduk i Andrzej Kot strzelili po 4 gole, rewelacyjnie poczynający sobie kilka miesięcy temu Łukasz Bąk zaledwie dwa. Grający trener Paweł Załoga kombinował z ustawieniem i wymyślił, że błyskotliwy pomocnik przyda się na środku obrony. Żurawianka zawodziła zwłaszcza w meczach u siebie, przegrywając m.in. z Crasnovią i Iskrą. Ale też trudno sobie wyobrazić, że zespół z tak solidnym składem miałby mieć kłopot z utrzymaniem się w lidze. 15. SOKÓŁ Nisko (18 pkt, 5-3-9, 22-28) Zaczął z wysokiego pułapu, pokonując na wyjeździe Resovię. Potem seriami tracił punkty. Nie pomógł angaż najstarszego w lidze Pawła Rybaka - obrona nie stanowiła monolitu, a odbioru piłki uczyć się powinni prawie wszyscy zawodnicy. W ataku też nie było kim straszyć. Typowany na jedną z jaśniejszych postaci czwartej ligi Damian Juda, kuszony latem m.in. przez Stal Rzeszów, nie mógł się odnaleźć. Nie strzelał, nie podawał tak, jak kiedyś. Za słabą postawę drużyny posadą zapłacił jej szkoleniowiec Dariusz Michalak. Zastąpił go były opiekun Tłoków Janusz Gierach. Na finiszu rundy Sokołowi udało się kilka razy wzbić w powietrze. Wysokie wygrane nad Rzemieślnikiem i Tłokami oraz zwycięstwo 2-1 nad Orłem poprawiło nastroje w klubie. Z dobrej strony pokazali się też młodzi: Marcin Tkacz, Wojciech Sobiło i Piotr Skiba. 16. ISKRA Sobów (16 pkt, 4-4-9, 13-20) Zespół z graniczącej z Tarnobrzegiem wioski (praktycznie dzielnicy miasta) z góry skazywany był na porażkę, ale raz jeszcze okazało się, że w piłce nożnej wszystko zdarzyć się może. Wprawdzie Iskra nie wniosła do ligi nowej jakości, ale w kilku meczach jej zawodnicy udowodnili, iż znają się na swojej robocie. Wszystkie cztery zwycięstwa zespół odniósł na wyjazdach, co jesienią stanowiło ewenement. Iskry nie zadowalały wygrane nad słabeuszami. Beniaminek wracał z tarczą z wypraw do Przemyśla, Żurawicy, Pilzna i Sędziszowa. Najbardziej rozpoznawalnym piłkarzem był Konrad Paciorkowski, który swego czasu strzegł bramki I-ligowych Siarki, Olimpii Poznań i GKS Bełchatów. Postacią charakterystyczną jest też Artur Chyła, jeden z najbardziej charyzmatycznych trenerów ligi. Iskra mało bramek strzelała, mało też traciła. Jeśli jednak nie nauczy się wygrywać na swoim boisku, jej przygoda z czwartą ligą ograniczy się do epizodu. 17. BŁĘKITNI Ropczyce (15 pkt, 4-3-10, 17-27) Wiadomo było, że będzie ciężko, ale chyba nikt nie spodziewał się, że solidny czwartoligowiec tak bardzo spuści z tonu. Dziury po bramkarzu Wojciechu Danielu i obrońcy Bogusławie Orzechu, trochę nieoczekiwanie, nie dało się załatać. Witoldowi Banasiowi i Dariuszowi Kosibie zbyt często przytrafiały się poważne w skutkach pomyłki, obrońcy też nie mogli mieć czystego sumienia. Osamotnieni Bogusław Pacanowski i Krzysztof Podlasek nie byli w stanie zmienić oblicza drużyny, a mecze Błękitnych oglądało pod koniec rundy po 100 osób. Najbardziej spektakularnymi wyczynami okazały się zwycięstwa nad Izolatorem i Polonią. Dla ropczyckich fanów pocieszeniem jest fakt, iż zespół z reguły lepiej radzi sobie w rundzie rewanżowej. Bez wzmocnień nie ma jednak szans na uratowanie bytu. 18. TŁOKI Gorzyce (14 pkt, 4-2-11, 12-33) Latem w gorzyckim klubie zastanawiano się, czy przystąpić do rozgrywek, potem - już w trakcie trwania sezonu - mówiło się o tym, że Tłoki w zimie wycofają się z rywalizacji. Ta wersja również jest już nieaktualna. Najsilniejszy do niedawna klub na Podkarpaciu zamierza bowiem walczyć o utrzymanie. Szans nie wolno mu odbierać, bo od bezpiecznej strefy dzieli go zaledwie 5 punktów. Przydałoby się jednak Tłokom 3-4 doświadczonych zawodników, gdyż dla młodzieży czwarta liga to jednak za wysokie progi. Tłoki ładnie zaczęły i ładnie pożegnały rundę jesienną. W 3 kolejce pokonały na wyjeździe Galicję, sprawiając olbrzymią sensację. Na koniec wbiły trzy gole Izolatorowi. MAREK STYKA TOMASZ SZELIGA Statystycznie rzecz biorĄc... Najokazalsze wygrane: Polonia - Tłoki 6-1, Stal - Igloopol 5-0, Sokół - Tłoki 5-1, Kolbuszowianka - Polonia 5-1 (w Przemyślu). Najwięcej goli w meczu: 7 - Polonia - Tłoki 6-1, Crasnovia - Siarka 3-4, Siarka - Błękitni 4-3. Najwięcej goli zdobyły: Siarka (32), Resovia (30), Galicja, Kolbuszowianka i Izolator (po 25). Najwięcej goli straciły: Tłoki (33), Rzemieślnik (29), Sokół (28). Najmniej goli strzeliły: Tłoki (12), Iskra (13), Żurawianka (15). Najmniej goli straciły: Galicja (11), Pogoń (12), Resovia (13). Najwięcej zwycięstw: Resovia (11), Siarka i Galicja (po 10), Igloopol (8). Najwięcej remisów: Pogoń (8), Kolbuszowianka i Polonia (po 7). Najwięcej porażek: Tłoki (11), Błękitni (10), Sokół, Iskra i Rzemieślnik (9). Najwięcej goli w kolejce: 35 w XVII, 31 w XV. Najwięcej goli w meczu: Bartłomiej Bogacz (Resovia), Tomasz Walat (Izolator), Krzysztof Blim (Crasnovia), Piotr Kamiński (Stal), Marek Rybkiewicz (Polonia) - po 3. Najwyższa frekwencja: 2000 ludzi na meczu Resovia - Crasnovia. Najwyższa średnia frekwencja: Orzeł (850 osób na mecz), Resovia (660), Siarka (620). Najczęstsze wyniki: 0-1 (20 razy), 1-1 (16), 1-0 (15), 0-0 (14). Zwycięstwa gospodarzy: 71 Remisy: 37 Zwycięstwa gości: 45. Strzelcy: 12 goli - Bartłomiej Bogacz (Resovia), 11 - Piotr Kamiński (Stal), 9 - Pietrasiewicz (Orzeł), Szalony (Kolbuszowianka), Pacuła (Galicja), 8 - Boratyn (Orzeł), Sawa (Polonia), 7 - Komisarz (Crasnovia), Stąporski (Siarka). (TSZ) "Dziennik Polski" 2006-11-20

Autor: wa