Dla prokuratury sprawa kaset nieistotna
Treść
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie wnioskowała do Rosji  o przekazanie nagrań odebranych Sławomirowi Wiśniewskiemu 10 kwietnia  na miejscu katastrofy samolotu Tu-154M. Śledczy nie weryfikują też, kim  był cywil mówiący po polsku, który podczas zatrzymania operatora TVP  polecił funkcjonariuszom zniszczenie odebranych nagrań. Mężczyzna,  nakazując zniszczenie kasety, mógł działać w przekonaniu, że operator  zarejestrował okoliczności katastrofy, a tym samym mógł świadomie  decydować o niszczeniu dowodów.
- Wojskowa Prokuratura  Okręgowa w Warszawie nie zwracała się w ramach wniosku o udzielenie  pomocy prawnej do Prokuratury Federacji Rosyjskiej o materiały filmowe  przekazane przez Sławomira Wiśniewskiego 10 kwietnia 2010 roku na  lotnisku Siewiernyj przedstawicielom służb Federacji Rosyjskiej,  ponieważ ww. dziennikarz, jak wynika z jego przesłuchania, przekazał  jedynie "czyste" kasety - poinformował "Nasz Dziennnik" płk Zbigniew  Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Podkreślił, że  Wiśniewski udostępnił WPO w Warszawie wszystkie materiały znajdujące się  w jego posiadaniu, a mające związek z przedmiotem toczącego się  śledztwa. - Obecnie trwa ich analiza przez powołanych w tym celu  biegłych - dodał płk Rzepa. Tymczasem w ocenie osób znających materiał w  posiadaniu WPO, z zeznań Wiśniewskiego nie wynika wprost, by mówił on o  oddaniu "czystych kaset", ale o oddaniu kasety innej niż ta z nagraniem  z 10 kwietnia br., którą wojskowa prokuratura otrzymała od świadka.  Także w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" operator TVP nie przesądzał, co  było na odebranym mu nośniku. Jak mówił - mogły być to prywatne nagrania  sprzed katastrofy lub czysta kaseta.
Według płk. Rzepy, prokuratura  wojskowa wie, kim był mężczyzna w cywilu, który towarzyszył  funkcjonariuszom OMON podczas zatrzymania Wiśniewskiego i który polecił  im zniszczenie odebranego nagrania. Zdaniem świadka, mógł być to Polak, a  być może nawet pracownik ambasady lub konsulatu. Warto tu zaznaczyć, że  mężczyzna, nakazując zniszczenie kasety, mógł działać w przekonaniu, że  odebrane nagranie to zapis wydarzeń z 10 kwietnia, a tym samym mógł  świadomie decydować o niszczeniu dowodów. Prokuratura tego wątku jednak  nie weryfikuje, gdyż uznała, że prowadzone śledztwo dotyczy katastrofy  lotniczej, a nie dalszych wydarzeń. - WPO w Warszawie nie ma wiedzy, kim  był mężczyzna towarzyszący przedstawicielom służb Federacji Rosyjskiej,  którym Sławomir Wiśniewski przekazał "czyste" kasety. Chciałbym  jednocześnie wyraźnie podkreślić, iż WPO w Warszawie prowadzi śledztwo w  sprawie zaistniałego w dniu 10 kwietnia 2010 roku w pobliżu lotniska  wojskowego w Smoleńsku na terenie Federacji Rosyjskiej nieumyślnego  sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć  ponieśli wszyscy pasażerowie oraz członkowie załogi samolotu Tu-154M nr  boczny 101, tj. o czyny z art. 173 § 2 i 4 kk, a nie w sprawie zdarzeń  mających miejsce po katastrofie - podkreśla płk Rzepa.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2010-12-06
Autor: jc