Do pracy na kolei bez szkoły
Treść
Adam Białous Białystok
Związkowcy mówią wręcz o zatrudnianiu ludzi bez  żadnego przygotowania do wykonywania zawodu. Doświadczeni kolejarze,  którzy w najbliższych latach odejdą na emeryturę, nie mają gdzie i komu  przekazać swojego doświadczenia zawodowego. Wśród pracowników kolei  niebezpiecznie szybko rośnie więc luka pokoleniowa i kompetencyjna.  Wyraźne braki widać szczególnie wśród kadry maszynistów i dyżurnych  ruchu. Według informacji "Naszego Dziennika", zdarzają się sytuacje  szybkiego szkolenia osób po ich zatrudnieniu lub przeszkalania  pracowników PKP do tych funkcji w systemie tzw. wewnątrzzakładowym. -  Sam przeszedłem przeszkolenie na dyżurnego ruchu. Szkolenie trwało około  pół roku. Zważywszy na trudność i odpowiedzialność związane z tym  fachem to niewiele - powiedział nam jeden z pracowników PKP. Z powodu  braku szkół kolejowych, które likwiduje się od lat 90., pracowników  często szkolą same PKP, angażując do tego celu firmy szkoleniowe, nie  zawsze posiadające odpowiednie, wysokie kwalifikacje. - Od kiedy PKP  zajęły się szkoleniem pracowników, z ich przygotowaniem do zawodu jest  coraz gorzej - powiedział nam jeden z pracowników PKP. Potwierdzają to  kolejowi związkowcy. - Dzisiaj jest taka sytuacja, że przy zatrudnianiu  na kolei nie jest nawet wymagane wykształcenie kolejarskie. Bardzo  niewiele osób przyjmowanych dziś do pracy na kolei posiada jakiekolwiek  przygotowanie zawodowe - mówi Jerzy Grodzki, szef NSZZ "Solidarność" PKP  Białystok. - Ci młodzi ludzie dopiero po ich zatrudnieniu dowiadują  się, na czym praca kolejarza polega, jak jest trudna, dlatego wielu  szybko z niej rezygnuje - dodaje.
Szkoły kolejowe, kiedy były  zakładane, lokowano przeważnie w miejscowościach, gdzie znajdowały się  ważne węzły kolejowe, tak aby uczniowie mogli jak najwięcej praktykować.  Dziś jednak w tych miejscowościach nikt się do zawodu kolejarza nie  przyucza, ponieważ szkół kolejowych już tam nie ma. Jedną z takich  placówek było technikum kolejowe w Białymstoku, które zlikwidowano w  połowie lat 90. Jego mury opuszczali doskonale przygotowani młodzi  kolejarze. Dziś pod adresem szkoły kolejarskiej znajduje się szkoła  gastronomiczna. Likwidacje szkół kolejowych uzasadniano małym  zainteresowaniem młodzieży nauką w tych placówkach. Natomiast byli  dyrektorzy szkół kolejowych twierdzą, że młodzież odstraszyły skutecznie  od kształcenia się w fachu kolejarskim masowe zwolnienia, jakie miały  miejsce szczególnie w latach 90. i brak perspektyw zatrudnienia. Do  kształcenia nie zachęca też zacofanie technologiczne na polskiej kolei. -  Dużo się mówi o nowoczesności na kolei, jednak mało gdzie ją widać. Na  pewno nie w województwie podlaskim, gdzie na węźle Białystok wajchy  przekłada się ręcznie. To jest chyba ewenement na skalę światową -  zauważa Jerzy Grodzki. 
Szef związkowej "Solidarności" w  białostockich PKP negatywnie ocenia podejście decydentów do problemu  kształcenia młodego kolejarskiego pokolenia. - Kolej nie inwestuje w  kształcenie nowej kadry i nie buduje odpowiedniego systemu szkolnictwa.  Odwrotnie - szkoły kolejarskie są od wielu lat likwidowane, dlatego  istnieje deficyt młodych, dobrze przygotowanych pracowników PKP - mówi. 
Dzieje  się tak, choć od kilku lat stopniowo wzrasta zainteresowanie szkołami  kolejarskimi na poziomie szkół zawodowych i techników. W szkolnictwie  zawodowym ważna jest jednak kwestia dostępu do nowych technologii.  Szkoła, która ma bazę dydaktyczną sprzed kilkudziesięciu lat, nie będzie  atrakcyjna dla ucznia. Dlatego chętnych do nauki zawodu jest wciąż za  mało. Trafnie ujął to jeden z uczestników internetowej dyskusji na ten  temat: "Mści się likwidacja szkół kolejowych kształcących maszynistów,  ale również innych fachowców w zawodach kolejowych. Robimy łapankę i  przyjmujemy każdego, kto się zgłosi. Ciekawe, czy zelżały wymagania  zdrowotne i psychologiczne dla kandydatów? Jest to jednak ciężka i  odpowiedzialna praca" - pisze internauta dobrze zorientowany w  problemach polskich kolei. 
Oprócz wykształconych w szkołach  kolejowych maszynistów i dyżurnych ruchu na kolei brakuje również  projektantów urządzeń infrastruktury kolejowej. Na tę złą sytuację duży  wpływ ma wieloletni zastój w pracach modernizacyjnych na liniach  kolejowych. Nie było remontów ani inwestycji, więc niepotrzebni byli  projektanci nowoczesnych linii kolejowych. Dlatego mamy obecnie do  czynienia również z luką pokoleniową wśród projektantów linii  kolejowych. Z tego powodu działające na rynku polskie biura projektowe  mają poważne problemy z utrzymaniem stabilnej pozycji.
Nasz Dziennik Wtorek, 6 marca 2012, Nr 55 (4290)
Autor: au