Egzekucja wstrzymana, problem pozostaje
Treść
Mimo obaw pracownicy Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu otrzymają pensje w terminie. Dyrekcja placówki porozumiała się z PGNiG w sprawie spłat zaległości finansowych za dostawy gazu, a to oznacza, że komornik zawiesi egzekucję należności wobec wierzyciela. To jednak nie koniec problemów jednej z największych lecznic na Podkarpaciu, której długi sięgają 60 milionów złotych.
W związku z brakiem pieniędzy za ponadlimitowe świadczenia medyczne przemyskiemu szpitalowi zaczęło brakować pieniędzy na bieżącą działalność. To sprawiło, że zadłużenie lecznicy przekroczyło 60 milionów złotych. Jako pierwsze z egzekucją komorniczą wystąpiło PGNiG, któremu szpital zalegał ponad milion złotych. Na zlecenie PGNiG na spłatę zobowiązań komornik zajął prawie pół miliona złotych z ok. 800 tysięcy, które NFZ zapłacił szpitalowi za realizację lipcowego kontraktu. Dodatkowo szpital za egzekucję komorniczą miał zapłacić 87 tysięcy złotych. W tej sytuacji zagrożona była wypłata wynagrodzeń dla 1350 pracowników szpitala. Teraz dzięki porozumieniu dyrekcji szpitala z Zakładem Gazowniczym w Jarosławiu w sprawie spłaty zadłużenia w ratach PGNiG zawiesiło egzekucję komorniczą. To oznacza, że pracownicy szpitala otrzymają płace w terminie. Spłata długu wobec dostawcy gazu będzie się odbywała w trzech transzach, kiedy NFZ zapłaci szpitalowi za nadwykonania. Wprawdzie fundusz zalega placówce ponad 7 milionów złotych, ale nie ma szans, by wszystkie pieniądze od razu wpłynęły na konto szpitala. - Choć z centrali NFZ w ramach zmiany planu finansowego na rok 2009 wpłynęły do nas 94 miliony złotych, to nie jest to kwota, która zabezpieczy w całości potrzeby wszystkich szpitali w regionie, w tym Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu - powiedziała nam Barbara Kuźniar-Jabłczyńska, dyrektor podkarpackiego oddziału NFZ. Z całej tej kwoty 46 mln zł trafi na konta zadłużonych w mniejszym lub większym stopniu szpitali. Przemyski otrzyma ok. 2 mln zł, co zabezpieczy tylko najpilniejsze, bieżące potrzeby. Jednak jak podkreśla Janusz Hamryszczak, dyrektor przemyskiego szpitala, to wciąż zbyt mało, by placówka, która rocznie udziela pomocy ponad 40 tysiącom pacjentów, mogła spać spokojnie, i winą za całe to zamieszanie obarcza NFZ. Szpitalowi coraz bardziej brakuje m.in. leków, co nie rokuje dobrze na przyszłość. Ponadto wobec skuteczności roszczeń PGNiG dyrekcja szpitala obawia się, że o swoje zaczną się upominać także inni wierzyciele, m.in. dostawcy leków. Warto dodać, że niektórym oddziałom szpitalnym w regionie, jak chociażby kardiologia, neurochirurgia, okulistyka czy położnictwo, skończyły się bądź właśnie się kończą limity na cały rok. Tymczasem politycy opozycji i NSZZ "Solidarność" nie mogą się doczekać odpowiedzi premiera Tuska, kto ponosi winę za taką sytuację służby zdrowia w Polsce, i ukarania winnych.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2009-08-10
Autor: wa