Gazem za "Precz z komuną"
Treść
Niedzielne popołudnie. Mecz Polonii Warszawa ze Śląskiem Wrocław przy  ul. Konwiktorskiej w Warszawie. Kibice mają ze sobą niewielki  transparent z sierpem i młotem wpisanymi w przekreślony znak zakazu i  hasłem "Precz z komuną".
Do akcji wkracza delegat PZPN Andrzej  Szczepański, były aparatczyk PZPR ze Słupska. Żąda od kibiców "Czarnych  Koszul" usunięcia emblematu. Jednocześnie grozi przerwaniem spotkania.  Reakcja kibiców jest natychmiastowa. Kwitują postulat delegata gromkim  skandowaniem hasła "Precz z komuną". I gwizdami.
Niewielkich  rozmiarów płachta pojawiła się na trybunie zwanej Kamienna, na której  skupia się najzagorzalsza część fanów Polonii. Ponawiany apel klubowego  spikera o zdjęcie transparentu nie przynosi rezultatu.
Samo  spotkanie przebiega w sportowej atmosferze. Nikt nie wyrywa krzesełek.  Po niesportowej interwencji delegata nagle w kierunku transparentu  maszerują ochroniarze. Mecz zostaje przerwany. Kibice nie dają sobie  odebrać banneru, ochroniarze - mimo iż na trybunie są dzieci - używają  gazu łzawiącego, w końcu są zmuszeni wycofać się z sektora. Sytuację  ratuje kierownik warszawskiej drużyny Igor Gołaszewski, który podbiega,  aby wyjaśnić zajście. Mijają dwie minuty, spotkanie zostaje wznowione. A  kłujący delegata Szczepańskiego w oczy transparent wisi spokojnie do  końca meczu.
Brutalna akcja ochroniarzy przyniosła jednak fatalne  skutki. Po użyciu gazu czterem osobom potrzebna była pomoc lekarska.  Zdenerwowani kibice na znak protestu przez pierwszy kwadrans meczu  powstrzymywali się od dopingu, poprzestając na wznoszeniu hasła: "Szanuj  kibica swego, bo możesz mieć gorszego". Odwrócili się plecami do  boiska. 
To nie koniec sprawy. W ocenie świadków zdarzenia, z  którymi rozmawiał "Nasz Dziennik", użycie gazu nie wydaje się  uzasadnione. - Będziemy domagali się wyjaśnień od firmy ochroniarskiej  D.S. Fokus. Z jej pracy na obiekcie nie jesteśmy za bardzo zadowoleni.  Przeanalizujemy w związku z tym wszystkie materiały, które dokumentują  to zajście - wyjaśnia w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Jacek Krupa,  rzecznik prasowy Polonii Warszawa. Jak podkreśla, interwencja ochrony  została przeprowadzona na żądanie i prośbę delegata PZPN, a nie klubu.
- Zagrożono nam przerwaniem meczu i walkowerem dla rywala, jednak  przełożony delegata z PZPN nakłonił go do zmiany decyzji - relacjonuje  rzecznik Polonii. Mecz w związku z tym kontynuowano, a zakończył się  wysokim zwycięstwem Polonii nad drużyną z Wrocławia (3:0). Jednak  zachowanie delegata Szczepańskiego, uzasadniane wewnętrznymi  regulaminami PZPN, wywołało niepotrzebną awanturę i konieczność  udzielenia pomocy przez służby medyczne. Narażone były nawet dzieci,  które przyszły na ten mecz.
Co ciekawe, już wcześniej PZPN chciał  ukarać Polonię za ten sam transparent na trybunach. Jednak władze klubu  zdołały przekonać Związek do zmiany decyzji. - Po meczu derbowym z Legią  komisja ekstraklasy zwróciła nam uwagę na tę samą flagę. Zgłosiliśmy  jednak, że nie widzimy w niej nic nagannego. Komisja odstąpiła od  wymierzenia kary. Rozumiem, że wątek biograficzny delegata, który  należał niegdyś do organizacji na "P", miał w tym swój udział. Dlatego o  wyjaśnienia zwrócimy się też do PZPN - zapowiada Jacek Krupa.
Kim  jest autor skandalu na stadionie Polonii, delegat PZPN na to spotkanie  Andrzej Szczepański? Były etatowy działacz PZPR, a także były wojewoda  słupski, senator III kadencji. Staranne wykształcenie odebrał na  Wydziale Ekonomii Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR w  Warszawie. Pod koniec PRL był przewodniczącym Wojewódzkiej Rady  Narodowej w Słupsku. Po 1989 roku polityk SdRP i SLD. Jako działacz  Pomorskiego Związku Piłki Nożnej Szczepański zna się nie tylko na  kibicowskich transparentach i polityce. Swego czasu był także członkiem  Rady Nadzorczej Polskiego Radia Koszalin oraz Miejskiego Zakładu  Komunikacji w Słupsku.
Niedzielny incydent skomentował na blogu  Marek Jurek, lider Prawicy Rzeczypospolitej, od wielu lat wierny kibic  warszawskiej Polonii. Jak odnotował, mimo pogróżek ze strony PZPN pod  adresem drużyny (groźba przerwania meczu) oraz mimo fizycznego ataku -  transparent "Precz z komuną" nie został zdjęty. Według Jurka, piłkarscy  fani "nawiązali do najlepszych patriotycznych tradycji polskich kibiców:  banneru "Solidarność", umieszczonego w czasie ćwierćfinałowego meczu  Mistrzostw Świata za bramką sowiecką (banner usunięto wtedy po  interwencji ambasady ZSRS) oraz manifestacji na cześć "Solidarności"  podczas meczu pucharowego Lechii Gdańsk z Juventusem Turyn w RP 1983".  "Sztafeta pokoleń trwa" - spuentował Jurek. Bezpośrednio po zajściu  Prawica Rzeczypospolitej poprosiła minister sportu Joannę Muchę o  zwrócenie uwagi działaczom Polskiego Związku Piłki Nożnej, że ta  organizacja działa w Polsce i korzystając z przywilejów określonych  przez tutejsze prawo - musi szanować prawa Polaków. "Jeżeli na polskich  stadionach zwykły odruch potępienia komunizmu będzie traktowany jak  naruszenie porządku - jutro jako urojone, polityczne roszczenia będą  traktowane propozycje upamiętniania rocznic narodowych" - czytamy w  oświadczeniu partii. Marek Jurek apeluje ponadto o wyjaśnienie  przedstawicielom UEFA i FIFA, że w Polsce potępienie komunizmu stanowi  zwyczajny odruch moralnej normalności i pamięci narodowej.
Według "podręcznika"
PZPN nie od dziś zwalcza "politykę" na stadionach. Od 2003 r. robi to  przy pomocy stowarzyszenia "Nigdy Więcej", organizacji publikującej  m.in. kuriozalne raporty na temat zjawiska neofaszyzmu w Polsce, w  których zwykłe bójki osiedlowe czy zajścia o charakterze kryminalnym  podciągane są pod mianownik "prawicowego ekstremizmu". Wspólnie z PZPN  aktywiści przygotowali "Vademecum", w którym obok swastyk i krzyży  celtyckich zabroniono na stadionach eksponowania m.in. ręki z mieczem,  symbolu przedwojennego ruchu narodowo-radykalnego nawiązującego swą  stylistyką po prostu do litewskiej Pogoni, a także Szczerbca, a więc  Mieczyka Chrobrego, który nosili przed wojną działacze ruchu narodowego.
Cenzura obejmuje coraz większą gamę znaków i symboli. I tak dzięki  pomocy zawodowych "antyfaszystów" i ignorancji działaczy PZPN w 2009 r.  podczas meczu Ruchu Chorzów z Cracovią zabroniono wnieść na stadion  flagi z symbolem Polski Walczącej. Kibice Cracovii podczas spotkania  chcieli przypomnieć o rocznicy sowieckiej agresji z 17 września 1939  roku. Słynne "P" z kotwicą zostało zakwalifikowane jako element  niezgodny z charakterem widowiska sportowego. Z kolei trzy lata temu w  Szczecinie delegat PZPN przerwał mecz, bo na trybunach pojawił się  transparent z napisem: "Lato to kolejny przykład na to, jak bohater stał  się...". Kibice uznali, że wielokropek to jeszcze za mało, by uznać, że  transparent jest obraźliwy, i odmówili jego usunięcia. Co ciekawe,  policja odmówiła wówczas interwencji, której domagał się delegat PZPN. W  Bytomiu kibicom z Lechii Gdańsk zabroniono wniesienia na mecz słynnego  transparentu "17.09.1939 - Czwarty Rozbiór Polski". PZPN swego czasu  zabronił legionistom wywieszania flagi z napisem "Lepiej być martwym niż  czerwonym". Rok temu na derbach Warszawy doszło do innego incydentu:  Mirosław Starczewski, także delegat PZPN, a zarazem wiceprzewodniczący  wydziału ds. bezpieczeństwa, uznał, że kibice Legii nie mogą wywiesić na  trybunach biało-czerwonego transparentu z napisem "Wilno - Lwów",  ponieważ... tematyka flagi nie jest związana z meczem piłkarskim.
-  Lista symboli i treści zakazanych przez PZPN jest tak szeroka, że wręcz  absurdalna. Zgadzam się, że treści nazistowskie, komunistyczne powinny  być zakazane, jednak robienie z tego tak szerokiej wykładni jest nie do  przyjęcia. Delegaci uniemożliwiali już wywieszanie transparentów  poświęconych Powstaniu Warszawskiemu, Lechię Gdańsk próbowano ukarać za  flagę o treści: "Polski bastion prawicy - A na drzewach zamiast liści  będą wisieć komuniści", oraz nawiązywanie do antykomunistycznych  tradycji Wybrzeża z lat 80. - przypomina europoseł Ryszard Czarnecki.  Wtedy jednak ligowa komisja etyki oceniła, że fani klubu mają prawo, z  racji historycznych, używać tego transparentu.
Sposób na cenzurę
W ostatnich latach na stadionach dochodzi również do komicznych  sytuacji. Od czasu, gdy policja zaczęła ścigać jawnie antyrządowe  transparenty z napisami: "Donald, matole, twój rząd obalą kibole",  kibice na różne - mniej i bardziej udane - sposoby droczą się z  cenzorskimi zapędami delegatów PZPN. Obok wizerunku bajkowego Koziołka  Matołka dopisywano imię "Donald" i angielski pytajnik "Why?" z polskim  dopiskiem "Tak" - co łącznie brzmi "łajtak".
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik Wtorek, 3 kwietnia 2012, Nr 79 (4314)
Autor: au