Gazociąg Jamalski będzie pusty
Treść
Jaką rolę we współczesnym bilansie energetycznym Polski i Unii Europejskiej  oraz w polityce międzynarodowej zajmuje gaz ziemny? Jaki jest stan  bezpieczeństwa energetycznego Europy u progu 2010 roku? To niektóre z pytań, na  które będą starali się odpowiedzieć uczestnicy dzisiejszej "Debaty gazowej" na  Uniwersytecie Jagiellońskim. 
Uczestnicy debaty wskazują w rozmowie z  "Naszym Dziennikiem" na niebezpieczeństwa, jakie może nieść ze sobą gazowy  monopol w Europie rosyjskiej spółki Gazprom w związku z realizacją nowych  projektów tranzytu tego surowca: Gazociągu Północnego (Nord Streamu) przez Morze  Bałtyckie oraz Gazociągu Południowego (South Streamu) przez Morze Czarne. -  Przede wszystkim to zagrożenie polityczne. Jeżeli wzrasta udział gazu  rosyjskiego w ogólnej konsumpcji tego paliwa w Europie, to Rosja ma coraz  większe możliwości, żeby politycznie wywierać presję we wszystkich dziedzinach  życia, grożąc "przykręceniem kurka". W niektórych państwach wykorzystanie  rosyjskiego gazu sięga 65 procent, jak na przykład w Polsce, i dochodzi do 100  procent w krajach nadbałtyckich - informuje Marcin Libicki, były poseł do  Parlamentu Europejskiego. Według niego, konkurencyjna dla tego rozwiązania,  przebiegająca przez nasze terytorium druga nitka Gazociągu Jamalskiego, jest w  przybliżeniu siedem razy tańsza w przeliczeniu na metr sześcienny dostarczonego  gazu. 
Libicki wskazuje na kolejny projekt rosyjski - Gazociąg Południowy,  stanowiący konkurencję dla unijnego Nabucco, który ma przebiegać przez Morze  Czarne, do państw bałkańskich i Włoch. - Specjaliści uważają, że nie ma mowy o  tym, żeby Rosja mogła wykorzystać możliwości Gazociągu Północnego i Południowego  oraz Jamalskiego, zaopatrującego m.in. Polskę. Po prostu zostaną ograniczone  dostawy z tego ostatniego rurociągu - uważa Libicki. 
Naszej trudnej sytuacji  w zakresie bezpieczeństwa energetycznego nie poprawia zapowiedź podpisania  długoterminowej umowy z Gazpromem na dostarczanie większej ilości gazu. -  Kontrakt o tak długim okresie obowiązywania w dużym stopniu związuje nam ręce,  jeżeli chodzi o realne poszukiwania rozwiązań alternatywnych wobec rosyjskich  surowców energetycznych i ich tranzytu - twierdzi Konrad Szymański, poseł do  Parlamentu Europejskiego. Nie podziela optymizmu rządu wynikającego z podpisania  umowy z Gazpromem. 
- Jest zadziwiające, że uznaje się to bezrefleksyjnie za  sukces. Oczywiście PGNiG musi zabezpieczyć sobie dostęp do złóż - to naturalna  funkcja tej spółki. Natomiast ten kontrakt, który nie został wprawdzie jeszcze  podpisany, obejmuje dość długi okres i z całą pewnością jest kontrowersyjny -  dodaje europoseł.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2009-12-01
Autor: wa