Jak MON wykańcza offset
Treść
Ministerstwo Obrony Narodowej kupi w PZL Mielec osiem, a nie - jak planowano  - dwanaście PZLM 28 Bryz, czyli samolotów patrolowych i ratownictwa morskiego.  Zmniejszenie zamówienia sprawiło, że producent musi wstrzymać wdrażanie nowych  technologii pozyskanych w ramach offsetu. Związkowcy mówią wprost: to nie są  oszczędności, a sabotaż. Podkreślają, że polityka obecnego rządu sprawiła, iż za  pieniądze polskich podatników utrzymaliśmy stanowiska pracy w USA czy Niemczech,  generując u siebie biedę.
Polska armia kupi mniej bryz i za niższą  cenę, co ma przynieść budżetowi 236 milionów złotych oszczędności. Pierwotnie  kontrakt zawarty w grudniu ubiegłego roku z PZL Mielec opiewał na 635 milionów  złotych i zakładał zakup przez MON 12 samolotów bryza. Samoloty te, jedne z  najlepszych w swojej klasie, o uznanej reputacji międzynarodowej, miały zapewnić  wzmocnienie transportu wojskowego na obszarze kraju. Plan zakładał dostarczenie  wojsku pierwszych dwóch maszyn w br., a cały kontrakt miał być zrealizowany do  końca 2014 roku. - Ograniczenie liczby zamówionych samolotów bryza i zmiana ich  konfiguracji - zgodnie z informacją przekazaną przez MON - oczywiście wpłynie na  zmiany terminów ich dostarczania wojsku. W związku z tym przewidywane pierwotnym  planem dostawy 2 egzemplarzy samolotów bryza z tego kontraktu nie zostaną  zrealizowane w tym roku - powiedziała nam Olga Ratusińska, rzecznik prasowy PZL  Mielec. To jednak nie jedyny problem. Zmniejszenie liczby zamówionych samolotów  burzy też plany dotyczące wdrożenia nowych technologii w mieleckiej wytwórni, na  które miało być przeznaczone 70 milionów złotych. - Zmniejszenie liczby zamówień  na bryzy wpłynie negatywnie na planowane w ramach offsetu wdrażanie nowych  technologii w ten sposób, że niektóre z takich nowoczesnych zaawansowanych  rozwiązań i technologii nie będą wdrażane na ten moment - powiedziała nam  Ratusińska. Firma, która zatrudnia obecnie ok. 1,8 tysiąca pracowników i którą  jak dotychczas omijały skutki kryzysu, na razie nie planuje redukcji etatów.  Natomiast pod znakiem zapytania są przyjęcia nowych pracowników, o czym w  związku z podpisaniem umowy z MON mówiło się jeszcze w grudniu 2008 roku. Jak  powiedział nam Robert Rochowicz, dyrektor Departamentu Prasowo-Informacyjnego  Ministerstwa Obrony Narodowej, kontrakt na bryzy będzie realizowany, ale w  zmniejszonym zakresie i za mniejszą kwotę. - Zmniejszenie zamówienia dotyczy  tylko kilku pomniejszych kontraktów, natomiast reszta będzie realizowana, tylko  płatności są odsunięte w czasie. Ograniczenia zamówień przez MON nie stanowią  zagrożenia dla rozwoju Polskiej Armii, ponieważ wszystkie najważniejsze  zamówienia będą realizowane - zaznaczył Rochowicz. 
Cięcia zamówień w  przemyśle obronnym w całym kraju niepokoją przewodniczącego senackiej Komisji  Obrony Narodowej senatora PiS Stanisława Zająca. Jego zdaniem, z punktu widzenia  interesów obronności państwa funkcjonowanie zakładów branży zbrojeniowej jest  bardzo istotne i nie podlega dyskusji.
- Ograniczenie zamówień sprawi, że  polskie zakłady znajdą się w bardzo trudnej sytuacji, która w wielu segmentach  może stawiać pod znakiem zapytania ich dalsze funkcjonowanie. Jest to sytuacja  niedopuszczalna, która nie ma prawa się zdarzyć. Zniszczenie czy też  ograniczenie możliwości funkcjonowania tej gałęzi przemysłu byłoby w przyszłości  bardzo trudne do odbudowania - mówi senator Stanisław Zając z komisji obrony.  Jego zdaniem, przyglądając się działaniom ekipy premiera Tuska, można odnieść  wrażenie, że sprawy obronności Polski schodzą na dalszy plan.
- Poszukiwanie  oszczędności kosztem obronności kraju jest niezrozumiałe, zaskakujące i nie może  spotkać się z jakąkolwiek aprobatą, a wręcz przeciwnie - uważa senator Zając. W  jego ocenie, poważne traktowanie obronności kraju dotyczy nie tylko realizacji  misji zagranicznych, ale również właściwego finansowania całej branży  zbrojeniowej, a co za tym idzie - stworzenia szans rozwoju polskim zakładom, do  których powinno trafiać gros zamówień od wojska. Szef senackiej Komisji Obrony  Narodowej odniósł się także konkretnie do ograniczenia liczby zamówień na  samoloty bryza produkowane w PZL Mielec. Jego zdaniem, zakład, który zatrudnia  ponad 1,8 tysiąca pracowników, powinien mieć właściwe warunki rozwoju i  możliwość realizacji zamówień. - Jeżeli rząd nie odstąpi od drastycznych  ograniczeń zamówień nie tylko w mieleckim zakładzie, ale również w innych  zakładach branży zbrojeniowej, to sytuacji polskiej zbrojeniówki nie  usprawiedliwi nawet kryzys - dodaje senator Zając, który ma nadzieję na  refleksje najwyższych organów władzy i że w końcu głos interesu państwa  przeważy. 
Generowanie biedy 
Działania rządu ograniczające  środki na modernizację Polskich Sił Zbrojnych i zmniejszenie środków na  zamówienia w polskich zakładach zbrojeniowych budzą stanowczy sprzeciw także  związków zawodowych tej branży. Jak powiedział nam Stanisław Głowacki,  przewodniczący Sekcji Krajowej Przemysłu Zbrojeniowego NSZZ "Solidarność", takie  działania prowadzą wprost do katastrofy nie tylko zakładów, ale całych  społeczności lokalnych i miast. Dobitnym przykładem tego są chociażby Huta  Stalowa Wola, Dezamet w Nowej Dębie, poznański Stomil, zakład w Pionkach i  szereg innych. Skala bezrobocia w tych regionach nierzadko przekracza 30 proc.,  a zdaniem Stanisława Głowackiego, to nic innego jak generowanie biedy. - Naszym  zdaniem, przekazywanie środków na zamówienia, wykorzystywanie istniejącego  potencjału na modernizację techniczną Polskich Sił Zbrojnych, a przy okazji  podtrzymywanie miejsc pracy jest mniej kosztowne niż wypłata zasiłków dla  bezrobotnych, generowanie biedy i nieszczęść ludzkich na tych terenach. Mam  nadzieję, że władza to zrozumie, jeżeli nie dojdzie do tragedii - ostrzega  związkowiec. 
W opinii Głowackiego, w branży zbrojeniowej bezpośrednio  zagrożonych utratą miejsc pracy jest ok. 46 tysięcy osób, a pośrednio ok. 100  tysięcy. Według wyliczeń Sekcji Krajowej Przemysłu Zbrojeniowego NSZZ  "Solidarność", do 12 maja br. w sektorze obronnym straciło pracę ok. 5,5 osób. -  To jest skala nieszczęścia, jaka nas dotknęła - dodaje Stanisław Głowacki. Jego  zdaniem, istnieje poważne zagrożenie dla całego polskiego systemu bezpieczeństwa  państwa, którego istotnym elementem są zakłady branży zbrojeniowej. - W czasach  komuny takie działania godzące w bezpieczeństwo państwa byłyby określone jako  sabotaż. Dzisiaj nazywa się to delikatnie oszczędnościami - komentuje  związkowiec. To jednak nie jedyne problemy, jakie dotykają polskiej obronności.  Odrębną sprawą jest realizacja umów offsetowych dla polskiej armii, na których  miała skorzystać polska gospodarka. Tymczasem mijają lata, a obiecanych gruszek  na wierzbie wciąż nie widać. 
O realizację offsetu dla polskiej armii  chcieliśmy wczoraj zapytać Ministerstwo Gospodarki. Ale, jak usłyszeliśmy w  biurze prasowym, z powodu szkolenia nie było osoby, która byłaby w stanie nam  odpowiedzieć. Jak powiedział nam Stanisław Głowacki, realizacja offsetu z całą  pewnością jest niezadowalająca. - Urzędnicy prześcigają się w pokazywaniu  różnych cyfr, wskaźników, co tylko zaciemnia rzeczywisty obraz sprawy, w której  tak naprawdę niewiele zrobiono. Wiele nam obiecywano po offsecie, ale poza  nielicznymi jaskółkami, jak w przypadku Zakładów Metalowych Mesko w  Skarżysku-Kamiennej, jakoś nie widać ani nowych technologii, ani jakiegoś  wyjątkowego rozwoju poszczególnych firm zbrojeniowych. Natomiast mówiąc wprost,  za pieniądze polskiego podatnika utrzymaliśmy stanowiska pracy w USA, Niemczech  czy w innych krajach, natomiast u nas generujemy biedę - tłumaczy szef Sekcji  Krajowej Przemysłu Zbrojeniowego NSZZ "Solidarność".
Zmniejszenie zamówień  dla polskiej armii nie pobudzi polskiej gospodarki, oznacza też tylko pozorne  oszczędności dla budżetu państwa. Nikt też nie bierze pod uwagę skutków  społecznych z tym związanych. 
Poseł Grzegorz Dolniak z sejmowej Komisji  Obrony Narodowej - który z uwagi na zajęcia związane z koordynowaniem kampanii  wyborczej PO do Parlamentu Europejskiego, jak sam stwierdził, nie dysponuje  gruntowną wiedzą, a jedynie ogólnymi wiadomościami w tym zakresie - powiedział  nam, że cięcia w budżecie MON są chwilowe. - Wszystkie cięcia dotyczące zamówień  na sprzęt wojskowy traktuję wyłącznie jako okresowe ograniczenie na czas  kryzysu. Myślę, że wszystkie zamówienia, także w przypadku PZL Mielec, będą  realizowane, tylko w innych sekwencjach czasowych. W tym sensie zamówienie np.  na samoloty bryza jest tylko rozciągnięte w czasie i myślę, że w momencie  poprawy warunków ekonomicznych w kraju będzie kontynuowane we wcześniej  założonej ilości - uważa wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego  PO.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2009-05-29
Autor: wa