Katyń to zbrodnia ludobójstwa
Treść
Mija kolejna rocznica haniebnego rozkazu Stalina i innych przywódców  Wszechrosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików) zamordowania pozostających  w rękach sowieckich polskich jeńców wojennych i więźniów politycznych. Zbrodnia  katyńska objęła przetrzymywanych na terytorium Związku Sowieckiego ponad 19  tysięcy polskich oficerów, głównie rezerwistów różnych zawodów, ludzi  wykształconych. Mówimy dziś, że była to zbrodnia na polskiej inteligencji. Poza  jeńcami rozkaz objął także ponad 7 tysięcy więźniów, zatrzymanych z powodów  politycznych od jesieni 1939 r. i przetrzymywanych w więzieniach na terenie tzw.  zachodniej Białorusi i tzw. zachodniej Ukrainy. Wśród nich było także ponad  tysiąc oficerów Wojska Polskiego.
Ofiary zbrodni, dokonanej przez  NKWD w kwietniu 1940 r., grzebano w zbiorowych dołach - w Lesie Katyńskim pod  Smoleńskiem (jeńcy z Kozielska), w Miednoje koło Tweru (jeńcy z Ostaszkowa), w  Piatichatkach na przedmieściu Charkowa (jeńcy ze Starobielska). Miejsc pochówku  wielu spośród wówczas zamordowanych nie możemy się doszukać do  dziś.
"Nie rokowali poprawy"...
Zbrodni dokonano na wniosek  komisarza spraw wewnętrznych Związku Sowieckiego Ławrientija Berii - zbrodniarza  odpowiedzialnego wówczas za siły bezpieczeństwa w całym państwie, wkrótce po  zbrodni katyńskiej nagrodzonego stanowiskiem wicepremiera ZSRS, potem także  członka Biura Politycznego WKP (b), czyli ścisłego kierownictwa Związku  Sowieckiego. Wniosek zachował się w formie pisemnej. Są w nim słowa, które budzą  grozę i które, niestety, polscy patrioci usłyszą jeszcze nie raz po wojnie, gdy  będą mordowani na podstawie "wyroków" sądów komunistycznych. Beria pisze, że  polscy jeńcy wojenni oraz więźniowie stanowią "zdeklarowanych i nie rokujących  nadziei poprawy [!] wrogów władzy radzieckiej" [!], dlatego NKWD uważa za  uzasadnione [!] rozstrzelanie tysięcy jeńców i więźniów, bez wzywania skazanych,  bez przedstawiania zarzutów, bez decyzji o zakończeniu śledztwa i bez aktu  oskarżenia! Oto i cała "wina"! Nasi rodacy są, według sowieckiej policji  politycznej, wrogami Związku Sowieckiego. A przecież powinni być Sowietom  wdzięczni za to, że napadli na Polskę bez wypowiedzenia wojny, że wspólnie z  Hitlerem rozszarpali kraj, ogłaszając koniec państwa polskiego i dopuszczając  się wielu ohydnych zbrodni na Polakach! Są "winni", bo źle myślą, nie tak jak  chcą Beria i Stalin! Przypomina się uzasadnienie wyroku śmierci na generała  "Nila" 13 lat później: trzeba go "wyeliminować", bo nie nadaje się do  "resocjalizacji", bo już jako 19-latek "walczył z młodym państwem radzieckim".  Sposób myślenia ten sam, tylko powojenni zbrodniarze ferują swoje wyroki po  polsku i "w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej" (!). Jedno nie ulega zmianie - są  to w obu przypadkach mroczni sowieccy "patrioci", dla których zbrodnia jest  aktem posłuszeństwa i oddania sowieckiej władzy.
Zbrodnia  państwowa
Wniosek Berii został podpisany przez Stalina, przez marszałka  Klimenta Woroszyłowa - komisarza obrony, członka Biura Politycznego WKP (b),  przez Wiaczesława Mołotowa - ministra spraw zagranicznych ZSRS, głównego  negocjatora sowiecko-niemieckiego aliansu, od którego zaczęła się II wojna  światowa, i przez Anastasa Mikojana, także członka Politbiura. Z zapisu wynika,  że za zbrodniczym rozkazem opowiedzieli się także Michaił Kalinin z sowieckiej  Rady Najwyższej i Łazar Kaganowicz, wiceprzewodniczący Rady Komisarzy Ludowych,  później wicepremier ZSRS.
Z dokumentów sowieckiego Biura Politycznego WKP (b)  wynika też, że tego samego dnia, 5 marca 1940 r., Biuro to wydało decyzję o  zbrodni zgodnie z zaproponowaną przez Berię treścią. Była więc to zbrodnia  popełniona przez państwo sowieckie na obywatelach innego państwa, przy pomocy  ludzi pozostających w służbie państwa, opłacanych przez to państwo. Tylko  amunicja była niemiecka - z dostaw pochodzących od sojusznika i współuczestnika  zaplanowanych na Polakach zbrodni... Była to zbrodnia, za którą pełną  odpowiedzialność musi dziś wziąć Rosja jako prawny następca Związku Sowieckiego.  Była to zbrodnia popełniona na tysiącach ludzi nie z powodu jakichś dokonanych  przez nich przestępstw, ale ze względu na ich poglądy polityczne, ze względu na  wierność własnemu państwu, ze względu na sposób myślenia! Cywilizowany świat nie  karze za to śmiercią.
Instytut Pamięci Narodowej stoi na stanowisku, że  zbrodnia katyńska - przez którą rozumie się wszystkie ofiary decyzji władz  najwyższych ZSRS z 5 marca 1940 r., nie tylko oficerów zamordowanych w Lesie  Katyńskim - była aktem ludobójstwa.
Ludobójstwo
to termin z  zakresu prawa międzynarodowego, zdefiniowany najpierw w rezolucji Zgromadzenia  Ogólnego ONZ z 11 grudnia 1946 r., potem w międzynarodowej konwencji w sprawie  zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Zapisano tam, że ludobójstwem są  takie czyny, jak morderstwo, poważny zamach na konstytucję fizyczną i mentalną  członków prześladowanej zbiorowości, celowe pogarszanie warunków życia  zbiorowości po to, by ją zniszczyć lub ograniczyć jej liczebność. Za warunek  ludobójstwa uznano zamiar zniszczenia całkowitego lub częściowego "grup  narodowych, etnicznych, rasowych bądź religijnych jako takich".
Ludobójstwo  (ang. genocide) uznano za ten rodzaj zbrodni, który nie podlega przedawnieniu.  Co więcej, uznano, że należy ścigać nie tylko zbrodnie dokonane po przyjęciu  konwencji z 1948 r., ale także zbrodnicze czyny dokonane wcześniej. Przed dwoma  laty Komisja Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów USA uznała za akt  ludobójstwa masowe zbrodnie dokonane przez Turków na Ormianach w roku 1915. Z  nowszych spraw trzeba przypomnieć sądzone przez Międzynarodowy Trybunał Karny w  Hadze zbrodnie wojenne na terenie byłej Jugosławii i podczas walk plemiennych w  Ruandzie, które kwalifikowane są także jako ludobójstwo.
Zbrodnia  katyńska
W świetle definicji zawartej w konwencji ONZ i jej interpretacji  była niewątpliwie zbrodnią ludobójstwa. Skierowana była przeciwko dużej grupie,  którą wyodrębniono ze względu na narodowość i przynależność państwową. Intencją  zbrodniarzy było całkowite lub prawie całkowite zniszczenie tej grupy. Obydwa te  czynniki wyczerpują oenzetowską definicję ludobójstwa w odniesieniu do zbrodni  nakazanej 5 marca 1940 roku.
Zbrodnia "bez  kwalifikacji"
Współczesna Rosja, jako następczyni prawna Związku  Sowieckiego, nie zgadza się na określenie zbrodni katyńskiej jako aktu  ludobójstwa. Generalna Prokuratura Wojskowa Rosji oświadczyła 5 marca (!) 2006  r., że "zamordowani Polacy nie byli ofiarami represji stalinowskich" (!).  Oświadczono, że "nie ma możliwości ustalenia kwalifikacji prawnej, na podstawie  której skazano na śmierć Polaków".
Akt ludobójczy nigdy nie ma "kwalifikacji  prawnej"! Jest sam w sobie aktem bezprawia, represji, prześladowania! Czy Niemcy  mordujący Żydów za to, że byli Żydami, potrzebowali jakiejś "kwalifikacji  prawnej"? Czy Turcy mordujący Ormian za ich narodowość i religię kierowali się  przepisami prawa?
Rosja odmawia uznania zbrodni katyńskiej za akt masowy i  ludobójczy - zarówno w świetle definicji ludobójstwa, jak i zbrodni wojennej czy  represji stalinowskiej. "Fakt, iż prokuratura państwa o mocarstwowych ambicjach  nie umie znaleźć żadnej kwalifikacji mordu katyńskiego, należy uznać za ponurą,  wręcz upiorną kpinę z ofiar i prowokację wobec Polski" - pisze Witold Wasilewski  z Biura Edukacji Publicznej IPN. "Katyń był motywowanym politycznie masowym  mordem. Nie zatuszują tego żadne wybiegi władz Rosji, tak jak prawdy o sprawcach  masakry nie udało się, pomimo trwających pół stulecia wysiłków, zataić władzom  ZSRS".
Powrót do kłamstwa?
Decyzja rosyjskich prokuratorów i  jej skandaliczne, pokrętne uzasadnienie jest jakby powrotem do półwiecznego  kłamstwa katyńskiego. Na straży tego kłamstwa stała w Polsce przez lata sowiecka  cenzura, która nakazywała: "Nie wolno dopuszczać jakichkolwiek prób obarczania  Związku Radzieckiego odpowiedzialnością za śmierć polskich oficerów w lasach  katyńskich (...)". Brak "kwalifikacji" zbrodni jest w gruncie rzeczy uchylaniem  się od odpowiedzialności za zbrodnie - katyńską i inne, popełnione na Polakach i  przedstawicielach innych narodowości na "nieludzkiej ziemi". Ta nowa odmiana  kłamstwa katyńskiego, potęgowana przez rozpowszechniane w Rosji postsowieckie,  haniebne opinie o tym, że zbrodnia katyńska była "aktem słusznej zemsty" (!),  wykopuje na nowo przepaść między Rosją a cywilizowanym światem, jest  upokarzająca nie tylko dla Polaków, zwłaszcza dla dzieci zamordowanych oficerów  i więźniów, jest szkodliwa także dla Rosji.
Nie tylko  Katyń
Doktor hab. Mieczysław Smoleń, znawca historii Rosji i Związku  Sowieckiego, pisze w "Encyklopedii białych plam" (t. XI) o ludobójstwie na  obywatelach RP w Związku Sowieckim, zwracając uwagę, że mianem ludobójstwa  należy objąć nie tylko Katyń, ale także inne zbrodnie, których dopuściły się  władze sowieckie: "Wkrótce po zajęciu Kresów Wschodnich dokonały one masowych  aresztowań, a następnie zgładzenia lub zesłania w głąb ZSRS polskich oficerów i  żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza, policjantów i urzędników państwowych oraz  przedstawicieli polskiej inteligencji i duchownych (...). Aktem sowieckiego  ludobójstwa były również deportacje Polaków z Kresów Wschodnich w odległe tereny  ZSRS (...). Deportowanych w krótkim czasie zdziesiątkowały nieludzkie warunki  bytowe".
Nie ulega wątpliwości, że nieludzkie sowieckie deportacje mieszczą  się także w oenzetowskiej definicji ludobójstwa, skoro ludobójstwem jest  "rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia, obliczonych na  spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego" (artykuł  IIc konwencji ONZ). Zesłane żony i dzieci mordowanych polskich oficerów "witano"  w kwietniu 1940 r. w Kazachstanie słowami: "Was tu przywieziono, żebyście  zdechli". Za słowami szły czyny w postaci "rozmyślnego stworzenia warunków  życia", czyli głodu i poniewierki. Jak rosyjscy prokuratorzy "kwalifikują"  ograbienie i wyrzucenie z domów setek tysięcy polskich rodzin? O to nawet nie  warto pytać, bo skoro mają problem z "kwalifikacją" strzałów w tył głowy bez  wyroku, to czego możemy się po nich spodziewać w tej sprawie?
Ocena  moralna
Problemów z "kwalifikacją" Katynia nie miał rosyjski poeta  Andriej Wozniesienskij, który prosi Boga, by odpuścił Rosji straszny grzech:  "Katyń to otwarty makabryczny skarbiec, a w nim zamordowany kwiat narodu  polskiego, wojska, młodej inteligencji, twórców, bohaterów. Katyń to 'skarbiec'  kłamstwa, stalinowskiego i postalinowskiego, światowego załgania rządów, komisji  międzynarodowych i pisarzy; to skarbiec naszej hańby. Katyń to wygnanie z  pamięci Boga. Katyń to skarbiec prawdy, kiedy Stalin własną zbrodnię oddając 'w  darze' krwawemu bliźniakowi, sam postawił znak równości pomiędzy ludobójczym  systemem hitlerowskim i swoim. Tak obaj dyktatorzy podzielili pierwsze miejsce  na piedestale zwycięzców w zawodach nieludzkości. Projektując w wyobraźni pomnik  trzydziestu milionów ofiar ludobójstwa w sowieckim państwie (podobnie w roku  mieści się w przybliżeniu trzydzieści milionów sekund), pomyślałem, że w niebie  co sekundę przez rok cały będzie rozbłyskało jedno imię zamordowanego. To  znaczy, że w niebie tysiące razy rozbłysną nad nami dusze Katynia. Boże, odpuść  nasze grzechy! Boże, daj ukojenie duszom niewinnie zamordowanych w  Katyniu!".
Jest wielu szlachetnych Rosjan, którzy rozumieją nasz ból i którzy  nie chcą, by współczesna Rosja była także następcą ideowym zbrodniczego państwa  komunistycznego. Pozostaje nadzieja, że to właśnie ci Rosjanie będą mieli  decydujący wpływ na kształt swojego państwa i na stosunki z najbliższym sąsiadem  na zachodzie. Spraw, Panie Boże, by tak się stało.
Piotr  Szubarczyk
"Nasz Dziennik" 2009-03-05
Autor: wa