Kolejna wygrana Siarki
Treść
Trzy podkarpackie I-ligowe zespoły koszykarzy rozegrały w weekend 11. kolejkę. Kolejne zwycięstwo na swoim koncie zapisali koszykarze tarnobrzeskiej Siarki, którzy w niedzielny wieczór pokonali beniaminka Tarnovię 4YOU 96-89. "Setka" nie padła w tym spotkaniu, chociaż zabrakło zaledwie czterech pkt, jednak podopieczni trenera Zbigniewa Pyszniaka chyba na zbytnim luzie podeszli do tego meczu; pierwszą kwartę wygrali goście 30-23, prezentując dynamiczny i skuteczny basket. Siarkowcy długo nie mogli się pozbierać, nie widząc pomysłu na zastopowanie ataków rywala. Nie pomagały przerwy na żądanie zgłaszane przez trenera Pyszniaka. Dopiero dwie minuty rozmowy pomiędzy kwartami dały gospodarzom sporo do myślenia. W drugiej odsłonie górą byli już miejscowi, którzy z nawiązką odrobili straty i do szatni zeszli z pięciopunktową zaliczką. To jednak nie dawało spokoju gospodarzom i kibice pozostawali pełni obaw co do dalszego przebiegu gry. I rzeczywiście, stało się. W trzeciej kwarcie przyjezdni znów ruszyli ostro naprzód, więc o wyniku miało zadecydować ostatnie 10 minut gry. Popisowa postawa tarnobrzeżan w tym okresie sprawiła, że to Siarka cieszyła się ze zwycięstwa. Popisowe spotkanie rozegrali koszykarze łańcuckiego Sokoła. We własnej hali pokonali oni lubelski Start aż 92-51. W ekipie łańcuckiej zabrakło Tomasza Wojnowskiego, z którym klub rozwiązał kontrakt, ale jak widać i bez niego drużyna sobie poradziła. Wzmocnił ją już Ireneusz Chromicz, który po dwutygodniowej przerwie rzucił w niedzielę 10 punktów. Niestety, przerwa może teraz czekać Michała Barana, który doznał w trakcie gry urazu kostki. W ostatniej kwarcie na parkiecie pokazali się gracze z ławki, którzy także nie mieli litości dla lublinian i powiększyli wywalczoną przez kolegów przewagę. O słabości zespołu gości świadczą przede wszystkim zdobycze punktowe w drugiej oraz ostatniej kwarcie; raptem 6 pkt w drugich dziesięciu minutach i 9 "oczek" w końcowej odsłonie. Lublinianom udała się tylko pierwsza kwarta, w której postraszyli łańcucian, rzucając im 24 pkt. Niemal połowę całej zdobyczy... Dobrą passę Resovii przerwał Sportowiec Częstochowa. O kłopotach finansowych zespołu spod Jasnej Góry słychać od dawna, ale przed meczem trener rzeszowian Bogusław Wołoszyn przestrzegał swoich podopiecznych przed ambitną grą rywali. Jeszcze na minutę przed końcem Resovia wygrywała 79-72 i nic nie zapowiadało nieszczęścia. Tymczasem kilka decyzji sędziowskich całkowicie zmieniło obraz meczu i doszło do dogrywki, w której lepsi okazali się gospodarze. (MS) "Dziennik Polski" 2006-11-28
Autor: wa