Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kompromitacja Znicza!

Treść

Tylko chyba najwięksi i zarazem niepoprawni optymiści liczyli w Jarosławiu na cud. Takiego pogromu nikt się nie spodziewał. Mistrzowie Polski wcale nie musieli się wysilać, by udokumentować swoją wyższość. Zresztą uczynili to zmiennicy, którzy wystąpili w tym spotkaniu w głównych rolach. Zawodnicy kreujący grę Prokomu mogli więc odpocząć po trudach pucharowych gier. Już pierwsza kwarta zakończyła się potężnymi, nokautującymi ciosami ze strony sopocian, którzy podziurawili jarosławski kosz na trzydzieści oczek. Nie tu jednak jest pies pogrzebany; zaledwie dziewięć punktów w tej kwarcie ze strony Znicza to wynik wręcz kompromitujący. Podobnie miała się rzecz w kolejnej kwarcie i do szatni goście zeszli z dorobkiem osiemnastu oczek. Tego jeszcze w koszykarskiej ekstraklasie nie było. Nic jednak dziwnego, skoro po zaledwie dwóch minutach gry jedyny rozgrywający Znicza Ricky Clemons miał na swoim koncie już trzy faule i trener zmuszony był posadzić go chwilę na ławce. Kiedy ponownie wszedł na parkiet, był już tłem dla rywali, będąc zmuszonym prowadzić niezwykle ostrożną grę. Zresztą także i pozostali jego koledzy nie zachwycili. Jak się chce, to można - w trzeciej odsłonie jarosławianie rzucili więcej punktów niż w poprzednich dwóch odsłonach łącznie, ale co z tego, skoro nie byli w stanie odrobić poniesionych strat, a w ostatniej części gry sytuacja "wróciła do normy". Na mistrzów kraju lekarstwa nie było, a że Znicz kompletnie zawiódł, wyrok był bardzo wysoki. Przed Zniczem kolejny mecz wyjazdowy, tym razem jarosławianie zagrają w Starogardzie Gdańskim przeciwko miejscowej Polpharmie. Oby tylko nie powielili "osiągnięcia" z Sopotu, bowiem tym razem na ich grę będzie patrzyła cała koszykarska Polska, gdyż bezpośrednią relację z tego spotkania w niedzielę o godzinie 15 przeprowadzi TV4. Kłopoty jednak się nie kończą. Jarosławscy działacze w dalszym ciągu poszukują rozgrywającego, ponieważ rozwiązany został kontrakt ze Stevem Loganem, który okazał się kompletnie nieprzygotowany do rozgrywek, a w dodatku... odmówił wyjazdu do Sopotu. W tej sytuacji decyzja kierownictwa klubu mogła być tylko jedna. (MS) "Dziennik Polski" 2006-12-05

Autor: wa