Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Koniec rundy jesiennej w V lidze rzeszowskiej

Treść

Zgodnie z przewidywaniami zamknięcie rundy jesiennej w rzeszowskiej okręgówce przyniosło zmianę lidera. Mistrzem na półmetku została rzeszowska Korona, zaś tuż za jej plecami ze stratą jednego "oczka" znalazł się rywal zza miedzy - Elektrociepłownia. Ten duet nadawał ton rozgrywkom na piątoligowych boiskach, ale oba zespoły mają groźnego konkurenta, który w ich cieniu skrzętnie gromadził punkty. O Strumyku Malawa mówiło się znacznie mniej, co chyba tylko sprzyjało zespołowi trenera Tomasza Machaja. Gdyby nie przykra wpadka w Łańcucie, Strumyk zrównałby się punktami z EC. Malawianie i tak depczą po piętach rzeszowskim liderom, więc emocji w rundzie rewanżowej z pewnością nie zabraknie. W niedzielne południe cztery zespoły rozegrały zaległe mecze z 5 listopada. Wówczas to aura zakpiła z piłkarzy, sypnęło śniegiem i boiska nie nadawały się do gry. Teraz futboliści na pogodę narzekać nie mogli, ale kibice na to, co działo się na boiskach - trochę tak. Faworyci nie popisali się bowiem na zakończenie rundy. Wprawdzie spotkania rozstrzygnęli na swoją korzyść, ale grą nie zadowolili widowni. W Hermanowej ekipa Peteckiego przegrała ze Strumykiem Malawa 1-2. Co ciekawe, sporo czasu zeszło, zanim zespoły wyszły na drugą połowę. Powodem były obawy trójki sędziowskiej o swoje bezpieczeństwo po tym, jak usłyszeli pod swoim adresem niezłą "wiązankę" za sytuację z 43 min gry, kiedy to dwóch graczy Peteckiego musiało opuścić plac gry. Ta decyzja nie spodobała się miejscowej widowni, po czym padły ostre słowa. Dopiero przyjazd policyjnego patrolu sprawił, że sędzia Paweł Grodzki przestał czuć się zagrożony i rozpoczęto drugą połowę meczu. Goście grając w przewadze dwóch zawodników, zdołali zdobyć tylko jedną bramkę, autorstwa bramkostrzelnego Marcina Pietraszka. W Krzemienicy piękna "główka" niezawodnego Wojciecha Brudka dała Koronie wygraną i pozycję lidera na półmetku rozgrywek. Mecz swoim poziomem jednak nie zachwycił widowni, może to sprawa uważnej gry w defensywie obu drużyn, przez co strzałów na bramki było jak na lekarstwo. - Liczy się zwycięstwo i komplet punktów, dający nam pierwszą lokatę po rundzie jesiennej. Skoro myślimy o awansie, to trudne zadanie przed nami - powiedział trener Korony Tomasz Orłowski. (MS) "Dziennik Polski" 2006-11-28

Autor: wa