Koniec wstydu za Zapatero
Treść
Szczegółowa analiza wyników hiszpańskich wyborów z 20 listopada, zarówno na poziomie centralnym, jak i regionalnym, wskazuje na to, że głosujący zdecydowanie poparli opozycyjną Partię Ludową. Świadczą o tym dane ze wspólnot autonomicznych, w których Partido Popular (PP) tradycyjnie dominowało. I tak w regionie Murcji ugrupowanie kierowane przez Mariano Rajoya zdobyło 64 proc. głosów, podczas gdy socjaliści zaledwie 20 procent. Ponad 50-procentowe poparcie PP uzyskało również w Madrycie, Galicji, Kastylii. O skali społecznego rozczarowania rządami premiera Zapatero wiele mówią też dane z regionów uważanych za tradycyjne bastiony socjalistów, zwłaszcza z Andaluzji, gdzie PP zwyciężyło, zdobywając 45 proc. głosów, czy z Asturii (PP - 35 proc., PSOE - 29 proc.). Jedynie w Katalonii partia socjalistyczna osiągnęła lepszy wynik niż "populares", ale tam triumfowała regionalna Convergencia y Unió (CiU).
Oprócz nacjonalistycznej CiU znakomity wynik osiągnęła postkomunistyczna Zjednoczona Lewica (Izquierda Unida), która, biorąc pod uwagę dekompozycję PSOE, ma szansę stać się główną, wyrazistą siłą opozycyjną wobec nowego rządu. Jako wielki sukces można ocenić również rezultat wyborczy baskijskiej partii AMAIUR, do której należą sympatycy ETA.
W odróżnieniu od Greków czy Włochów, Hiszpanie postawili nie na rządy technokratów, ale zawodowych polityków. Większość społeczeństwa hiszpańskiego wyraża zadowolenie z wyników wyborów i ostrożny optymizm co do przyszłości. Nie brakuje jednak takich, którzy postrzegają obecną rzeczywistość w czarnych barwach.
Tuż po ogłoszeniu pierwszych przybliżonych prognoz wyborczych, które, jak powszechnie oczekiwano, przyniosły miażdżące zwycięstwo Partii Ludowej, jeden z naszych znajomych wysłał e-mail następującej treści: "Od kilku minut Hiszpania jest prawicowa, bardziej katolicka; kładziemy kres jednej z najczarniejszych epok w naszej historii. Niech żyje Chrystus Król!". Słowa te wyrażają wielką radość, ale i nadzieję na zmiany, na powrót do wartości, które stały u podstaw potęgi dawnej Hiszpanii. Dla szerokich kręgów społeczeństwa identyfikujących się z chrześcijaństwem, z Kościołem katolickim, niedzielny sukces to pierwszy od wielu lat pozytywny znak i zapowiedź zejścia z drogi konstruowania "nowego, lepszego świata" w wersji zapaterystowskiej. Ludzie ci doznawali poczucia wstydu i upokorzenia, kiedy ich kraj stawał się awangardą współczesnego "postępu" i "otwartości" wyrażających się w deptaniu prawa naturalnego, pogardzie dla życia najsłabszych i rozmaitych eksperymentach prowadzących do dezintegracji więzi społecznych, rodzinnych i alienacji, zwłaszcza młodego pokolenia.
W publicznym dyskursie jest obecna również inna wizja najbliższej przyszłości. "Idziemy w kierunku całkowitej katastrofy" - twierdzą niektórzy sympatycy lewicy. Uważają, że zmiana rządu nie doprowadzi do poprawy sytuacji gospodarczej kraju, a prawica ograniczy socjalne przywileje zafundowane przez socjalistów.
W powyborczych deklaracjach Mariano Rajoy wyraźnie mówi, że Hiszpanie nie mogą liczyć na żadne cudowne recepty. Trudna sytuacja gospodarcza sprawia, że potrzebne są: redukcja wydatków budżetowych, ale również wyrzeczenia ze strony zwykłych obywateli, konsekwencja i solidna praca. Takie jasne przesłanie kieruje pod adresem swych rodaków przyszły szef rządu. Zapowiada pilne działania na rzecz zmniejszenia dotkliwego poziomu bezrobocia i odzyskania zaufania rynków do hiszpańskiej gospodarki.
Trudno przewidzieć, w jaki sposób Hiszpanie przyjmą konieczne ograniczenia i oszczędności, wszak przez ostatnie dekady przyzwyczaili się do pewnego poziomu dobrobytu, do obiadów i kolacji w restauracjach, wygodnych mieszkań, dobrych samochodów czy choćby do sjesty. Doświadczenie kryzysu może być uzdrawiające, ale niesie ze sobą również wiele niebezpieczeństw i wymaga społecznej dyscypliny i przyzwolenia. Partię Ludową czeka więc arcytrudny sprawdzian z odpowiedzialności za państwo i społeczeństwo w czasie głębokiego kryzysu, socjalistów natomiast - kongres, rozliczenia i - jak zapowiedział jej lider Alfredo Rubalcaba - reorganizacja struktur.
María Ibá-ez Cánovas
Cezary Taracha
Nasz Dziennik Środa, 23 listopada 2011, Nr 272 (4203)
Autor: au