Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Koniec z

Treść

Z Bolesławem Piechą, byłym wiceministrem zdrowia, autorem poselskiego projektu ustawy o zakazie zapłodnienia pozaustrojowego i manipulacji ludzką informacją genetyczną, rozmawia Marta Milczarska 

 Jakie są najważniejsze założenia Pańskiego projektu ustawy zakazującej stosowania procedury in vitro?

- Pierwsza podstawowa teza to pełna ochrona życia ludzkiego od momentu poczęcia i w związku z tym, że mówimy o bardzo ważnej przesłance, nie możemy dopuścić do powstawania i tworzenia życia ludzkiego poza organizmem kobiety, czyli „na szkle” – in vitro. Po drugie, należy zapobiegać różnego rodzaju badaniom i eksperymentom, które dzisiejsza medycyna podejmuje na bakier z etyką i moralnością. Po trzecie, musimy również pamiętać, że mamy sytuację „zaszłą”, ponieważ nie uregulowaliśmy przez wiele lat sytuacji etycznej stosowania całej procedury in vitro i mamy zasobniki. Termosy z ciekłym azotem, a w nich ok. 40, 50, 60, może 70 tys. zarodków ludzkich zamrożonych. I mój projekt z jednej strony zakazuje tworzenia nowych zarodków ludzkich i przerywa cały „chocholi taniec” w sprawach procedury in vitro,  a z drugiej strony zakłada program ratunkowy dla tych zarodków ludzkich, które dzisiaj są w stadium zamrożenia, po to, by przywrócić im możliwość narodzenia się i normalnego życia.

Na czy polega zawarty w Pana projekcie „program ratunkowy dla zarodków” poddanych kriokonserwacji, czyli zamrożeniu?

- Program ratunkowy zakłada, że przy postępowaniu sądowym lub w przypadku rodziców biologicznych należy rozmrozić ten zarodek, który jest dzisiaj w zapasach, wszczepić do macicy i czekać na szczęśliwe rozwiązanie. I jeżeli chodzi o rodziców biologicznych, sprawa jest dość prosta, jeżeli o możliwość przysposobienia i adopcji -  trzeba tu wykorzystać orzecznictwo sądów, sądów cywilnych, głównie sądów rodzinnych, które się tym zajmują i na tych zasadach. Dzisiaj można po prostu dziecko – zarodek, co prawda w formie zamrożonej, adoptować, doprowadzić do urodzenia i wychować.

W tym samym czasie złożony został projekt autorstwa Jana Dziedziczaka również regulujący kwestię zapłodnienia pozaustrojowego...

- Drugi projekt został stworzony na wyraźną prośbę grupy posłów, którzy uważają, że trzeba bardziej ortodoksyjnie potraktować procedurę in vitro i w ogóle jej nie ruszać, czyli nie otwierać jakiejkolwiek furtki. „Program ratunkowy” zawarty w moim projekcie musi wykorzystywać niewielką, ale jednak część procedury in vitro – to znaczy nie to wszystko, co tworzy nowe życie ludzkie, ale to, co przygotowuje matkę do zagnieżdżenia zarodka w macicy i urodzenia. I ten projekt wychodzi temu naprzeciw. Trzeba podkreślić, że obydwa te projekty mają jeden wspólny mianownik: ochronę życia ludzkiego od momentu poczęcia i brak zgody na to, żeby nawet szczęśliwe urodzenie dziecka z procedury in vitro okupione było śmiercią innych zarodków, czyli śmiercią innych dzieci.

Dziękuję za rozmowę.

Marta Milczarska

Nasz Dziennik Czwartek, 28 czerwc

Autor: au