Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Koszykarze Znicza Jarosław lepsi od Unii Tarnów

Treść

Pojedynek z outsiderem rozgrywek koszykarskiej ekstraklasy był okazją dla jarosławskiego beniaminka na kolejny komplet punktów. Szansę Znicz w pełni wykorzystał, wygrywając 85-65. Co więcej, zanosiło się na pierwszy w tym sezonie mecz jarosławian, w którym przekroczą oni barierę 100 punktów. Cel był bardzo blisko, tyle że po przerwie podopieczni trenera Stanisława Gierczaka wyraźnie spuścili z tonu. Publika mogła czuć się nieco zawiedziona, ale nie ma co wybrzydzać. Cel był jednoznacznie określony - Znicz ma to spotkanie wygrać, aby poprawić swoją sytuację w tabeli. Zresztą zawodnicy grają zarówno dla kibiców, jak i dla siebie, ponieważ za awans do czołowej "ósemki" liczyć mogą na pokaźne premie. Sobotnia wygrana z pewnością podbudowała psychicznie zespół, który w najbliższej kolejce udaje się do Gdyni na rewanż z tamtejszym Kagerem. Czy będzie kolejne zwycięstwo? Z pewnością do poprawki nadają się niektóre elementy gry jarosławskiej drużyny, zwłaszcza zaś nie można pozwalać sobie na chwilowe przestoje w grze i błędy w defensywie. O ile bowiem pierwsze dwie kwarty meczu z Unią były popisem w wykonaniu graczy gospodarzy, to już po przerwie można im było sporo zarzucić. Zwłaszcza że tarnowianie słabli z minuty na minutę i naprawdę była okazja na rekordowy wynik. Gospodarze jednak osłabili intensywność ataków i zadowolili się tym, iż kontrolują przebieg wydarzeń na parkiecie. - Najważniejszy cel został osiągnięty - wygraliśmy to spotkanie. Nie lekceważyliśmy przeciwnika, mimo że o kłopotach Unii słychać głośno. Nie było to jakieś porywające widowisko w naszym wykonaniu, dobrze funkcjonowała ofensywa, ale za to mam sporo uwag do gry obronnej. Poprawiliśmy organizację gry, nie było jakichś niepotrzebnych indywidualnych kombinacji, graliśmy zespołowo. Mimo wszystko jednak czeka nas sporo pracy przed wyjazdem do Gdyni. Kager postawi dużo wyższe wymagania niż przeciwnik z Tarnowa - powiedział trener Znicza Stanisław Gierczak. (MS) "Dziennik Polski" 2007-01-16

Autor: wa