Kto szybko strzela, dwa razy strzela
Treść
Stal Stalowa Wola - Miedź Legnica 2-0 (2-0) 1-0 Kowalczyk (13), 2-0 Dopierała (42) Stal: Wietecha - Ławecki, Kusiak, Maciorowski, Wieprzęć - Ożóg, Stręciwilk (82 Dettlaff), Dopierała, Pałkus (4 Iwanicki) - Gęśla, Kowalczyk (64 Czyżyk). Miedź: Mariak - Kotlarski, Imianowski, Rajkiewicz (54 Kłak), Prilasing - Kret, Łysak (65 Żółtkowski), Krzyżanowski, Wodniok - Banda, Ziajka. Sędziował Mariusz Żak z Katowic. Żółte kartki_ Kusiak, Wieprzęć, Dopierała, Czyżyk oraz Żółtkowski. Widzów 2 tys. Po klęsce w Gliwicach, "Stalówka" potrafiła podnieść się z kolan i sięgnąć po cenne zwycięstwo. Należy podkreślić, że był to mecz z gatunku tych o 6 pkt, bowiem Miedź także walczy o to, aby uniknąć degradacji. Kiedy piłkarze obu drużyn udawali się na rozgrzewkę, w kuluarach głośno dyskutowano nad reformą drugoligowych rozgrywek. Wiele wskazuje na to, że powróci się systemu z lat 70. i 80., kiedy II liga była podzielona na dwie grupy. A biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że opuścić ją będą musiały kluby zamieszane w korupcję, to Stal teoretycznie powinna mieć pewne utrzymanie w II lidze. - W mojej ponad 20-letniej karierze przeżywałem już wiele reform. Wiem jedno - dopóki nic nie jest zatwierdzone, nie ma co liczyć na jakieś cuda. Trzeba grać i wygrywać. Swój drugoligowy byt chcemy zabezpieczyć na boisku, nie przy zielonym stoliku - powiedział nam stalowowolski nestor Mieczysław Ożóg. Te słowa znalazły potwierdzenie na boisku. Już od pierwszych minut widać było, że Stal przejawia ogromną chęć do szybkiego objęcia prowadzenia. Gospodarze szybko opanowali środek boiska i zaczęli dyktować swoje warunki gry. O sporym pechu mógł jednak mówić Przemysław Pałkus, który już po 4 minutach opuścił plac gry z powodu kontuzji stawu skokowego. Zastąpił go Janusz Iwanicki - jak się później okazało "czarny koń" w zespole Albina Mikulskiego. Pomocnik gospodarzy imponował szybkością i dokładnością podań, a także świetnym przeglądem sytuacji na boisku. Dawno już Stal tak szybko nie strzeliła bramki. Ba, do przerwy praktycznie zapewniła sobie końcowy sukces. Miedź sprawiała wrażenie wyraźnie zagubionej i choć w środkowej strefie boiska starała się toczyć równą walkę, ale w defensywie popełniała błąd za błędem. Tak naprawdę utrata dwóch goli to najniższy wymiar kary, jaki spotkał gości. Od 13 min Stal zaczęła grać już na zupełnym luzie. Druga bramka wisiała w powietrzu, ale zanim to nastąpiło, w 22 min Gęśla przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem gości, zaś dwie minuty później po dośrodkowaniu Ożoga Wieprzęć dosłownie o centymetry minął się z piłką. Miedź odpowiedziała tylko jedną akcją, ale za to groźną. W 27 min w sytuacji sam na sam z Wietechą znalazł się Josef Banda, ale minimalnie chybił. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później po zagraniu Iwanickiego przez nikogo nieatakowany Gęśla z 12 metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 42 min trybuny ponownie ożyły, kiedy wynik podwyższył Rafał Dopierała. Szkoda, że w II połowie gospodarze nie poszli za ciosem, a mieli ku temu kilka świetnych okazji. Jednak precyzji brakowało Wieprzęciowi, Kowalczykowi oraz Czyżykowi i po raz kolejny Gęśli. Miedź zaatakowała tylko raz; w 85 min strzał z 35 metrów w wykonaniu Wodniaka efektownie obronił Wietecha. Po końcowym gwizdku radości nie było końca, a jednym z najbardziej uradowanych fanów Stali był sam Konrad Mastyło, pianista z "Piwnicy pod Baranami", który osobiście gratulował piłkarzom Stali zwycięstwa w towarzystwie legendy stalowowolskiego boksu Lucjana Treli. MAREK STYKA Jak padły gole? 1-0 Szybki rajd lewą stroną zainicjował Maciorowski, zgrał piłkę do wybiegającego na czystą pozycję Kowalczyka, ten na 12. metrze spokojnie przyjął piłkę i strzałem tuż przy słupku nie dał szans Mariakowi 2-0 Kolejny dynamiczny rajd, tym razem w wykonaniu Iwanickiego na prawym skrzydle. Zawodnik Stali pobiegł z piłką do końcowej linii, po czym wycofał ją na 15. metr, a tam Rafał Dopierała mimo asysty dwóch obrońców, plasowanym strzałem zdobył dla "Stalówki" drugiego gola. Zdaniem trenerów Petr Nemec (Miedź): - Gospodarze wygrali zasłużenie. Mój zespół jest bardzo młody i kiedy pierwszy traci gola, traci też głowę do gry. Kiedy straciliśmy pierwszą bramkę, po zachowaniu moich podopiecznych widziałem, że nie wróży to niczego dobrego. I stało się, kolejny błąd wykorzystany przez Stal sprawił, że przegraliśmy 0-2. Chciałbym zdementować, że powodem nieobecności w mojej drużynie najlepszego strzelca Dawida Misana był konflikt z prezesem Andrzejem Grajewskim. Albin Mikulski (Stal): - Najważniejsze, że wyciągnęliśmy wnioski po porażce w Gliwicach. Powiem szczerze, że najbardziej sprawiedliwy wynik z przekroju dzisiejszego spotkania powinien być 4-1. Myślę, że już ustabilizowaliśmy skład. Na końcowe zwycięstwo zasłużył cały zespół. Cieszę się z dobrej postawy Janusza Iwanickiego, który - mam nadzieję - zrozumiał, iż w mojej drużynie zawodnicy nie będą grać za nazwiska, a za prezentowaną aktualnie formę. Taka mała lekcja pokory nie zaszkodziła. Naszym celem jest uniknięcie baraży. Oczywiście, w ostatnim czasie pojawiło się mnóstwo spekulacji na temat reorganizacji rozgrywek, ale nie ma co nimi zaprzątać sobie głowy, trzeba grać i wygrywać na boisku. Dałem szansę gry w podstawowym składzie Pawłowi Kowalczykowi i Rafałowi Dopierale, to utalentowani piłkarze i nie zawiedli. Czeka nas bardzo trudny pojedynek w Łomży. Nie będę wypowiadał się asekuracyjnie, że zagramy o remis, bo to nie ma sensu. Trzeba iść na całość i wygrywać. (MS) "Dziennik Polski" 2007-05-07
Autor: wa
Tagi: stalowa wola