Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Łańcut prywatyzuje lecznicę

Treść

Radni powiatu łańcuckiego będą dyskutować dziś o zamiarze likwidacji tamtejszego Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej. To krok w kierunku przekształcenia szpitala w spółkę prawa handlowego. W opinii zwolenników tej inicjatywy, umożliwi to poprawę gospodarowania finansami i pozwoli na pozyskanie dodatkowych środków na rozwój placówki. Innego zdania są przeciwnicy, w tym pacjenci, którzy twierdzą, że to krok w kierunku prywatyzacji placówki, ograniczenie dostępu do opieki medycznej i początek końca publicznej służby zdrowia w Łańcucie. Dyrektor szpitala Krzysztof Przyśliwski twierdzi, że przekształcenia własnościowe podyktowane są koniecznością pozyskania środków na remonty, modernizację i dostosowania placówki do przepisów Ministerstwa Zdrowia. - Możliwości finansowe szpitala, a także organu założycielskiego, jakim jest Starostwo Powiatowe w Łańcucie, są bardzo ograniczone. Nie ma też możliwości finansowania inwestycji ze strony Urzędu Marszałkowskiego, Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie czy chociażby Ministerstwa Zdrowia, bo wszystkie te instytucje nie są naszymi organami założycielskimi. Natomiast jako spółka będziemy mogli ubiegać się o kredyty na modernizację, w przyszłości łatwiej będzie też znaleźć i nawiązać współpracę z inwestorem zewnętrznym. Zgodnie z założeniami resortu zdrowia szpitale, które do 2012 roku nie zostaną zmodernizowane, będą zamknięte - uważa dyrektor Przyśliwski. Dodaje, że na realizację najpilniejszych bieżących zakupów, zwłaszcza aparatury medycznej, szpital potrzebuje ok. 2,5 mln złotych. - Najważniejszą inwestycją jest jednak budowa kosztem ok. 25-35 mln zł pawilonu z oddziałami zabiegowymi, bez których szpital nie ma przyszłości - wyjaśnia Przyśliwski. Innego zdania są przeciwnicy likwidacji SP ZOZ i przekształcania go w spółkę prawa handlowego. Obywatelskie Stowarzyszenie Uwłaszczeniowe w Łańcucie jest zaniepokojone tymi planami i w przeciwieństwie do Krzysztofa Przyśliwskiego nie widzi przyszłości szpitala w tak różowych barwach. Ostrzega też przed próbami przekształcania placówek zdrowotnych, które mogą mieć katastrofalne skutki. - Ochrona zdrowia i związane z tym instytucje są niezwykle istotne dla zaspokajania potrzeb lokalnej wspólnoty. Z tego też powodu reguły gospodarki wolnorynkowej nie są i nie mogą być jedynymi kryteriami w ocenie ich funkcjonowania - uważa Piotr Bałtowski, prezes Obywatelskiego Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego w Łańcucie. Dyrekcja szpitala zapewnia, że przekształcenia nie grożą redukcją etatów i nie zamierza nikogo pozbawiać pracy. - Wszyscy, którzy będą pracować w chwili przekształcenia, znajdą zatrudnienie w nowej spółce - mówi Przyśliwski. Nie wszyscy pracownicy szpitala są jednak o tym do końca przekonani. Projekt przekształcenia lecznicy w spółkę prawa handlowego pozytywnie zaopiniowała już Rada Społeczna przy SP ZOZ w Łańcucie, związki zawodowe działające na terenie placówki, a swoje poparcie dla projektu wyraził też starosta łańcucki Adam Krzysztoń. Decyzję o tym, jaki będzie kształt łańcuckiego szpitala w przyszłości, muszą podjąć radni, tu jednak zdania są podzielone. W przypadku pozytywnej decyzji radnych oraz instytucji opiniujących projekt proces przekształcenia może być zrealizowany w ciągu pół roku. Jak powiedziała nam lek. med. Maria Trojnar, radna powiatu łańcuckiego, cała ta sprawa w konsekwencji zmierza do prywatyzacji, które, jak uczy łańcuckie doświadczenie, nigdy nie kończyły się dobrze. - Wystarczy wymienić tylko sprawy: przekształcenie łańcuckiego browaru, ograniczenie działalności fabryki śrub czy chociażby Polmosu. Służba zdrowia na Zachodzie jest publiczna, a tu po przekształceniach będzie de facto prywatna. Owszem, na razie będzie nosiła nazwę spółki prawa handlowego, której głównym udziałowcem byłby powiat, ale z chwilą wejścia inwestora nie będzie to już takie jasne - uważa dr Maria Trojnar. Obawy radnej budzi też kwestia utrzymania zatrudnienia na dotychczasowym poziomie. - Spółka, o ile powstanie, będzie zmuszona ograniczyć swoje koszty, a najprościej dokonać tego właśnie w sferze osobowej - dodaje. Jako kolejną wątpliwość wymienia niebezpieczeństwo ograniczenia wykonywania procedur medycznych, zwłaszcza tych mało opłacalnych czy też niezakontraktowanych przez NFZ. - Chodzi o kwestię drogich procedur medycznych czy procedur niezakontraktowanych w NFZ, które nie będą realizowane z uwagi na koszt. Spółka prawa handlowego nastawiona jest bowiem na konkretny zysk i trudno liczyć na to, że będzie prowadzić działalności charytatywną - akcentuje dr Trojnar. Wśród wszystkich zagrożeń jako największe wymienia jednak niebezpieczeństwo przekazania w ręce spółki, stosunkowo wąskiej grupy osób, majątku społeczeństwa, które wielokrotnie ratowało tę placówkę. Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2008-09-08

Autor: wa