Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lebenstein jakiego nie znamy

Treść

Muzeum Regionalne w Stalowej Woli słynie z oryginalnego doboru wystaw. Prezentowane były tu prace najwybitniejszych artystów, niekiedy - jak w przypadku Rembrandta, Picassa, van Gogha czy Chagalla - Stalowa Wola była jednym z nielicznych miast w Polsce, w których można było podziwiać oryginalne wystawy. I tym razem jest podobnie. Wczoraj odbył się wernisaż obrazów Jana Lebensteina, które stanowią część wielkiej kolekcji malarstwa polskiego, zgromadzonej przez Toma Podla, Amerykanina polskiego pochodzenia. Jan Lebenstein - malarz i grafik - uprawiał oryginalną odmianę malarstwa figuratywnego, wykorzystując także elementy surrealistyczne i abstrakcyjne. Tworzył pejzaże miejskie, poetyckie transpozycje figury ludzkiej, jak i kompozycje fantastyczno-symboliczne z motywami zwierzęcymi. Do jego bardziej interesujących dzieł należy m.in. cykl witraży oraz grafik do Apokalipsy św. Jana, ilustracje do kilku ksiąg biblijnych oraz do "Folwarku zwierzęcego" George'a Orwella. Poprzez swoje nowatorskie spojrzenie uznany został za jednego z najwybitniejszych artystów drugiej połowy XX wieku, a równocześnie za odrębne zjawisko artystyczne w polskiej sztuce współczesnej. Wystawa w Stalowej Woli składa się z 10 obrazów. Zawiera ciekawy zbiór obrazów Lebensteina, od wczesnego gwaszu artysty, poprzez poszczególne etapy twórczości, obrazy figuratywne, aż do fascynacji archaicznym wymiarem kultury. - Etap figur osiowych reprezentują na ekspozycji trzy obrazy. Lebenstein stworzył tu pewną osobistą, a co ważniejsze, niezwykle oryginalną formułę malarstwa figuratywnego. Geometryczny znak ewoluował w formę organiczną, gdzie precyzyjny, anatomiczny, ale i zdeformowany rysunek wyrażał jego egzystencjalne lęki - wyjaśniają organizatorzy wystawy. W późniejszym okresie artystę fascynowała Biblia, a także mitologie, jak asyryjska, babilońska, egipska czy grecka. Wystawa w Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli czynna będzie do 22 kwietnia. (EWAF) "Dziennik Polski" 2007-02-05

Autor: wa