Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Miedwiediew wobec "dyplomatycznej konieczności"

Treść

Z prof. Mieczysławem Rybą, członkiem Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, rozmawia Anna Ambroziak
Gospodarzem upamiętnienia 70. rocznicy mordu katyńskiego będzie Rosja. Jak ten fakt wpłynie na charakter uroczystości?
- Sądzę, że strona rosyjska będzie starała się przedstawić zbrodnię katyńską w dość szerokim kontekście. Rosja będzie próbowała pokazać, że zbrodnia na polskich oficerach z 1940 roku nie była czymś wyjątkowym. Była nie tyle antypolską akcją państwa sowieckiego, ile jedną z wielu zbrodni "stalinowskich". Przecież w Katyniu władze komunistyczne dokonywały zbrodni na obywatelach sowieckich jeszcze przed II wojną światową.
Nie sądzę jednak, by Rosja poszła drogą tłumaczeń, iż zbrodni tej dokonali Niemcy - byłoby to szyte zbyt grubymi nićmi, zbyt absurdalne. Łatwiej będzie wpisać mord katyński w szeroki kontekst zbrodni sowieckich - że nie było to zamierzone ludobójstwo wymierzone w elitę Narodu Polskiego. Natomiast nasz scenariusz powinien iść w innym kierunku: należałoby pokazać, że dwa systemy totalitarne wystąpiły z zamiarem likwidacji państwa i Narodu Polskiego. Rząd polski powinien poprowadzić swój scenariusz w takim właśnie kierunku i nie tyle prowadzić wojnę z Instytutem Pamięci Narodowej poprzez stawianie dziwacznych projektów ustaw, ile wykorzystać i nagłośnić różne publikacje na temat zbrodni katyńskiej. Sprawa katyńska nie może być przyczynkiem do wewnętrznych rozgrywek.
Ambasador Rosji Vladimir Grinin stwierdził najpierw, że nie otrzymał informacji o tym, iż prezydent Lech Kaczyński chce wziąć udział w uroczystościach w Katyniu, a potem tłumaczył, jakoby chodziło mu tylko o brak konkretnych danych na ten temat. Jak interpretować szum informacyjny wokół niezaproszenia przez stronę rosyjską głowy państwa polskiego?
- Jestem przekonany, że Grinin nie robił tego na własną rękę, tylko w porozumieniu z centralą. Z punktu widzenia polityki rosyjskiej to rzecz zupełnie oczywista: poróżnienie Polaków, kiedy mamy niepowtarzalną szansę, aby przypomnieć światu, czym był Katyń, a mianowicie, że był ludobójstwem wymierzonym w Naród Polski, że nie tylko jeden naród żydowski był skazany na wyniszczenie, ale też Polacy. Z pewnością ewentualny konflikt między prezydentem a premierem co do ich obecności w Katyniu byłby Rosji bardzo na rękę. Pytanie tylko, ilu polskich polityków tę pałeczkę w rozgrywce przejmie. Gdyby to zrobili, byłby to poważny błąd - w takiej sprawie jak uroczystości katyńskie należałoby zachować absolutną jedność stanowiska.
Czy nie byłoby naturalnym gestem ze strony prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, by wysłać zaproszenie do prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
- Z pewnością - zwłaszcza jeśli prezydent Polski deklaruje chęć wyjazdu do Katynia. Byłoby to wyrazem pewnej kultury, ale i pewnego rodzaju dyplomatycznej konieczności.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 2010-02-25

Autor: jc