Monitoring jednak skuteczny
Treść
Czy monitoring może zlikwidować przestępczość? Z pewnością nie, może jednak przyczynić się zwłaszcza do zmniejszenia skali wandalizmu i chuligańskich wybryków. Potwierdzają to odnotowane w ciągu ostatnich kilku dni przypadki w Jarosławiu. Dzięki monitoringowi wszyscy sprawcy zostali zatrzymani już w ciągu kilkunastu minut. W 2001 roku dzięki umowie podpisanej pomiędzy miastem a jedną ze specjalistycznych firm opracowany i zainstalowany został systemu monitoringu Jarosławia. Jedenaście kamer telewizyjnych zostało umieszczonych w najbardziej uczęszczanych częściach miasta. Głównie na terenie starego miasta i centrum kamery bez przerwy rejestrują wszystko, co dzieje się w ich zasięgu. Już w chwili instalowania urządzeń, władze miasta planowały rozwój tej sieci docelowo do 16 kamer. - W nocy 13 stycznia nietrzeźwy młody mężczyzna wybił szybę w samochodzie zaparkowanym przy ulicy Lubelskiej w Jarosławiu. Zdarzenie zostało zaobserwowane przez dyżurnego pracownika monitoringu. Poinformował on o tym fakcie Komendę Powiatową Policji w Jarosławiu. Wandal, pomimo że oddalił się z miejsca zdarzenia, został zatrzymany przez patrol policji - mówi Lesław Strohbach, naczelnik Wydziału Monitorowania Bezpieczeństwa Miasta. Także w nocy z poniedziałku na wtorek na ulicach Jarosławia "rozrabiała" grupa nietrzeźwych mężczyzn. Na ulicy Słowackiego jeden z nich wybił szybę w sklepowej witrynie. Już kilka minut po zdarzeniu został zatrzymany przez policję. Władze miasta zdają sobie sprawę, że system telewizyjnego monitoringu nie jest i nie może być panaceum na rozwiązanie problemu bezpieczeństwa. Jest jednak na pewno tym czynnikiem, który sprawia, że zwiększa się bezpieczeństwo mieszkańców, zmniejszą się straty związane z dewastacją mienia, a także poprawia się estetyka i wygląd miasta. Tego rodzaju systematyczna obserwacja miasta to konieczność. Świadomość, że trwa całodobowy monitoring, powinna ograniczyć "pomysłowość chuliganów" i przyczynić się do wzrostu poczucia bezpieczeństwa mieszkańców. (EWAF) "Dziennik Polski" 2007-01-18
Autor: wa