MSWiA ciągle odmawia zadośćuczynienia
Treść
Toczący się od dziesięciu lat proces w sprawie okaleczenia  fotoreportera "Naszego Dziennika" przez funkcjonariuszy policji ma  wreszcie szanse na rychłe zakończenie. Dwa lata temu zapadł już  częściowy wyrok stwierdzający winę stróżów prawa. Mimo wielu obietnic  kolejnych szefów resortu spraw wewnętrznych i policji oraz licznych  apeli kierowanych do nich przez dziennikarzy i polityków organa te szły w  zaparte, cały czas zaprzeczając, że są winne. Do tej pory odmawiały  fotoreporterowi prawa do zadośćuczynienia.
Na ostatniej  rozprawie jako świadkowie zeznawali fotoreporterzy. Wskazywali na  możliwości zarobkowe, jakie mają w pełni sprawne osoby zajmujące się  profesjonalnie fotografią. Z przedstawionych sądowi informacji wynika,  że fotoreporter "Naszego Dziennika" Robert Sobkowicz, który stracił oko  podczas pacyfikacji manifestacji robotników, niewątpliwie ma znacznie  mniejsze możliwości zarobkowe, a tym samym zasadne jest domaganie się  przez niego odszkodowania za wypadek i stałej renty.
Przez  pełnomocnika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji  fotoreporterzy byli pytani o to, ile osób spośród absolwentów szkół  fotograficznych nie pracuje w tym zawodzie. Nasz kolega uważa, że takie  pytania nie mają związku ze sprawą, zawsze bowiem jest pewna grupa osób,  która po ukończeniu określonych szkół pracuje w innym zawodzie.
-  Zbliżamy się do końca - ocenia reprezentująca naszego fotoreportera  mecenas Krystyna Kosińska. 
Proces toczy się już dziesięć lat. Dwa  lata temu sąd wydał tzw. częściowy wyrok, w którym uznał, że policja  działała bezprawnie i ponosi winę za kalectwo Roberta. Według sądu,  funkcjonariusze "ewidentnie strzelali wbrew obowiązującym przepisom w  kierunku demonstrantów". Sąd zwrócił też uwagę, że to policja ponosi  winę za kontynuowanie ostrzału demonstrantów, mimo że najbardziej  agresywni z nich zaprzestali ataków. Za "karygodne zachowanie" uznał też  nieudzielenie pomocy poważnie rannemu fotoreporterowi. 
Od tego  wyroku policja i MSWiA odwołały się do sądu apelacyjnego, który  podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji. Wyrok ten jest w tej chwili  prawomocny. 
W dalszym ciągu jednak do rozstrzygnięcia pozostaje  sprawa zadośćuczynienia za trwałe kalectwo Roberta Sobkowicza. W jego  imieniu adwokat Kosińska zgłosiła wniosek o wypłacenie stosownej kwoty  renty już podczas rozprawy, na poczet przyszłego świadczenia - do czego  sąd się przychylił. 
O zakończenie przepychanek prawnych w sprawie  fotoreportera "Naszego Dziennika" wielokrotnie apelowali m.in. jego  koledzy fotoreporterzy. Organizowali akcje protestacyjne oraz kierowali  apele do kolejnych szefów MSWiA. Ostatni w zeszłym roku; podpisało się  pod nim prawie 300 osób. Jednak w sądzie adwokaci policji i ministerstwa  cały czas podtrzymują wniosek o oddalenie powództwa o przyznanie renty i  odszkodowania. 
Podczas pacyfikacji w 1999 roku manifestacji  pracowników radomskiego "Łucznika" w Warszawie jeden z funkcjonariuszy  policji wystrzelił w kierunku naszego fotoreportera gumową kulę - od jej  uderzenia stracił on oko.
Zenon Baranowski
Nasz                                                                                                                                                   Dziennik                                                     2010-07-07
Autor: jc
