Nadal będzie strajk
Treść
W krośnieńskim szpitalu Strajkujący od 21 maja lekarze zatrudnieni w Wojewódzkim Szpitalu Podkarpackim w Krośnie nie zamierzają - na co liczył dyrektor placówki Mariusz Kocój - przystąpić w bieżącym miesiącu do normalnej pracy. Są skłonni podjąć pracę, jeżeli od zaraz dostaną 1,5 tys. zł więcej. Szpitala na taką podwyżkę nie stać. Do tego popada w coraz większe zadłużenie, bo protestujący lekarze nie wypełniają dokumentacji medycznej, a co za tym idzie, NFZ nie płaci za wykonane zabiegi. Do końca czerwca 106 ze 146 zatrudnionych na etatach w krośnieńskim szpitalu lekarzy złożyło trzymiesięczne wypowiedzenia umów o pracę z dniem 1 lipca. Dwóch wymówienia wycofało. Dyrektor prowadził z protestującymi rozmowy, chcąc nakłonić ich, aby w oczekiwaniu na efekt rozmów na szczeblu krajowym i rozwiązania systemowe, o które jak twierdzą walczą, w okresie wypowiedzenia pracowali normalnie. Zaproponował im też przejście na kontrakty, w ramach środków finansowych jakimi szpital dysponuje, ale nie byli zainteresowani żadnym z tych pomysłów. Przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy złożyli w imieniu załogi swoją propozycję: 1,5 tys. zł więcej od 1 lipca i zaczną pracować. - Na półtora tysiąca złotych szpitala nie stać - powiedział "Dziennikowi Polskiemu" dyr. Mariusz Kocój. - Podwyżki możemy rozważać, gdy będziemy mieć pieniądze, a one nie spadają z nieba. Są tylko, gdy się pracuje. Dlatego zaproponowałem na dziś podpisanie porozumienia, ale z odroczoną płatnością. Zapłata byłaby za dwa, trzy miesiące, gdy NFZ zwróci pieniądze za wykonane świadczenia. Obecnie lekarze pracują jak na dyżurze. Dziennie przyjmowanych jest około 50 pacjentów (normalnie - średnio 80). Są oni leczeni, ale lekarze nie wypełniają dokumentacji, która jest podstawą do wystawiania rachunków Narodowemu Funduszowi Zdrowia za wykonane procedury medyczne. - Ponosimy koszty, ale fundusz nie płaci - mówi Kocój. Normalnie pracuje tylko kilku lekarzy zatrudnionych na kontraktach na oddziale ortopedycznym i w poradniach specjalistycznych. Z części kontraktowej wywiązują się też ci medycy, którzy mają w szpitalu etat i kontrakt dyżurowy. Dyrektor krośnieńskiego szpitala uważa, że niesłusznie stał się adresatem żądań płacowych, których nie może spełnić. W miniony piątek poinformował pozostałych pracowników o propozycji lekarzy. Sytuacja krośnieńskiego szpitala i bez strajku lekarzy nie była dobra. Od początku roku do końca kwietnia przyniósł on stratę w wysokości ponad 2,8 mln zł. Zobowiązania długoterminowe placówki wynosiły prawie 3,5 mln zł, krótkoterminowe - ponad 23 mln zł, w tym wymagalne - 10,22 mln zł (wzrost o 2,7 mln zł w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku). Ze zobowiązań przeterminowanych 7,75 mln zł szpital był winien dostawcom towarów i usług, pozostałe należności to zaległości wobec m.in. ZUS i Urzędu Miasta Krosna, na których umorzenie po zakończeniu restrukturyzacji liczyła dyrekcja. Ogółem szpital w Krośnie zatrudnia 1440 osób, w tym ponad 160 lekarzy (na etatach 146), blisko 500 pielęgniarek i 80 położnych. (ST) "Dziennik Polski" 2007-07-02
Autor: wa