Nie chcą wicestarosty z SB
Treść
Podkarpaccy działacze PiS i "Solidarności" domagają się odwołania ze stanowiska wicestarosty przemyskiego byłego funkcjonariusza SB Jana Raby. - To skandal, by w praworządnym, niepodległym państwie jedno z ogniw władzy sprawował były funkcjonariusz dawnego aparatu represji - podkreślali zgodnie uczestnicy sobotniej konferencji, która odbyła się w Przemyślu. Tuż po batalii samorządowej "Nasz Dziennik" jako pierwszy odsłonił kulisy wyboru na wicestarostę przemyskiego Jana Raby, który według materiałów IPN był kapitanem SB i kierownikiem sekcji Wydziału IV KW MO w Rzeszowie. Mroczną działalność wicestarosty opisał także dr Dariusz Iwaneczko w swej książce "Opór społeczny a władza w Polsce Południowo-Wschodniej 1980-1989". Podczas sobotniej konferencji Andrzej Zapałowski, poseł do Parlamentu Europejskiego z Podkarpacia, podkreślił, że już sam fakt przynależności do SB dyskwalifikuje wicestarostę Rabę. - Osoby, które były funkcjonariuszami SB, nie powinny pełnić żadnych funkcji wykonawczych w państwie. Jeżeli fakt bycia TW dyskwalifikuje z życia publicznego, to tym bardziej osoby z kręgu instytucji, która z zasady łamała kręgosłupy opozycji, duchownym i doprowadzała do tragedii rodzinnych, to dla przejrzystości życia publicznego ludzie niosący za sobą tak mroczną przeszłość nie mogą zajmować eksponowanych stanowisk - uważa eurodeputowany. Dodaje, że osobiście dotarł do dokumentów, które świadczą o tym, że w 1969 r. Jan Raba wstąpił wprost do SB, w 1971 r. ukończył szkołę SB w Legionowie, a następnie pracował w MO. - Nieprawdą jest również, co mówi w wywiadzie dla jednej z lokalnych gazet sam zainteresowany, że po stanie wojennym za współpracę z opozycją został karnie przeniesiony do SB, bo faktycznie dobrowolnie przeszedł tam w 1978 r. na stanowisko najpierw inspektora Wydziału IV KW MO w Przemyślu, a następnie w czerwcu 1981 r. awansował na kierownika sekcji Wydziału IV KW MO w Rzeszowie. Przypomnę tylko, że wydział ten zajmował się m.in. rozpracowywaniem Kościoła katolickiego. Na kilka miesięcy przed wprowadzeniem stanu wojennego Raba został awansowany na stopień kapitana. Rozmawiałem z wieloma ludźmi z ówczesnej przemyskiej opozycji i nikt nie słyszał, by ktokolwiek o nazwisku Jan Raba współpracował z opozycją. Natomiast są dowody, że osobiście prowadził on 10 TW, z czego 9 sam zwerbował. Tak mówią jego akta - wyjaśnia poseł Zapałowski. O wyborze Raby na wicestarostę zdecydowała koalicja PSL, PO i Samoobrony, dlatego podczas konferencji poseł Zapałowski wezwał publicznie radnych do odwołania wicestarosty z urzędu, a zarządy wojewódzkie tych ugrupowań oraz ich przedstawicieli w parlamencie do zajęcia zdecydowanego stanowiska w tej kwestii. - Jeżeli uważają, że wszystko jest w porządku, to świadczy to o ewidentnej zmianie reguł gry i zasad przyjętych w drodze konsensusu społecznego po 1989 roku. Według tych zasad osoby, które dobrowolnie służyły instytucjom zwalczającym państwo polskie, nie mają moralnego prawa do sprawowania funkcji wykonawczych. W przeciwnym wypadku mielibyśmy do czynienia z powrotem do dawnej epoki - uważa poseł Zapałowski. Jan Raba brał także czynny udział w grupach operacyjnych zajmujących się wyłapywaniem działaczy "Solidarności" w stanie wojennym podczas słynnej pokojowej manifestacji w Przemyślu 31 sierpnia 1982 roku. Powstaje pytanie, czy cena odsunięcia PiS od władzy w powiecie przemyskim przez egzotyczną koalicję PSL, PO i Samoobrony warta jest wstydu, który stał się udziałem całej Polski po wyborze na wicestarostę w Przemyślu byłego esbeka? Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2006-12-18
Autor: wa