Nowelizacja jeszcze nie teraz
Treść
Sejm nie zajął się nowelizacją ustawy o Centralnym Biurze  Antykorupcyjnym, bo - zdaniem opozycji - Platforma Obywatelska wolała  uniknąć tego tematu przed drugą turą wyborów prezydenckich. Nowelizacja  ma związek z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który zakwestionował  niektóre przepisy o CBA. 
Ustawa nie znalazła się wczoraj w  porządku obrad Sejmu, choć była wcześniej zapowiadana. - Mam wrażenie,  że marszałek Komorowski wolał tego tematu przed drugą turą wyborów  uniknąć. To jest temat dla PO niewygodny, bo ustawa jest zła - uważa  poseł Jarosław Zieliński (PiS), wiceszef sejmowej Komisji Administracji i  Spraw Wewnętrznych. 
Ustawa przede wszystkim likwiduje definicję  korupcji, co w przypadku takiej służby jak CBA jest poważnym brakiem  utrudniającym realizację tego zadania. - Definicja została skreślona z  ustawy, natomiast wprowadzono odesłanie do kodeksu karnego, co utrudnia  prace CBA, dotychczas bowiem mało kto korzystał z kodeksu, by ścigać  korupcję - uważa poseł Maks Kraczkowski (PiS). Przypomina, że w kodeksie  karnym są zdefiniowane pojęcia takie jak: płatna protekcja, czerpanie  nieuzasadnionych korzyści, łapownictwo, przyjmowanie korzyści  materialnych, ale nie ma jednolitego zbioru zachowań, który można by  określić mianem korupcji w sferze publicznej. - O tym, że ta służba jest  potrzebna, świadczą wykryte przez nią afery - hazardowa czy inne -  twierdzi Kraczkowski. - Marszałek nie chciał brać odpowiedzialności za  stępienie zębów CBA tuż przed wyborami, wobec tego mimo że wszyscy  posłowie spodziewali się, że ta sprawa będzie przedmiotem obrad, tak się  jednak nie stało - dodaje poseł. Zdaniem Jarosława Zielińskiego,  definicja korupcji powinna być doprecyzowana i naprawiona, a nie  usuwana, bo w ten sposób osłabia się podstawy działania CBA, które  przecież zostało powołane do walki z korupcją.
Kolejna sprawa budząca  wątpliwości posłów to fakt, że ustawa daje duże uprawnienia do  dysponowania danymi wrażliwymi (poglądy religijne, pochodzenie etniczne,  orientacja seksualna, przynależność partyjna itp.) przez CBA, a ich  gromadzeniem miałby się zająć pełnomocnik ds. przetwarzania danych. -  Pełnomocnik byłby funkcjonariuszem CBA, a podlegałby premierowi. Służba  byłaby upoważniona do tworzenia zbiorów tych danych bez kontroli  sądowej. Istnieje niebezpieczeństwo, że to mogłoby być wykorzystywane  dla ograniczania praw obywatelskich - ostrzega wiceszef komisji spraw  wewnętrznych.
Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z 23 czerwca 2009  r. zakwestionował brzmienie kilku artykułów ustawy o CBA uchwalonej w  2006 roku. Sejm jak najszybciej powinien wprowadzić zmiany w ustawie, bo  mają one wejść w życie jeszcze w lipcu.	
Paweł Tunia
Nasz                                                                                                              Dziennik                                         2010-06-24
Autor: jc
