Pogotowie strajkowe w Hucie Stalowa Wola
Treść
Rośnie napięcie w jednym z największych zakładów pracy na Podkarpaciu - Hucie Stalowa Wola. Załoga domaga się podwyżek płac, których wysokości nie chce zaakceptować zarząd spółki. Wczoraj ogłoszono pogotowie strajkowe w tym przedsiębiorstwie i dwóch spółkach zależnych, oflagowano też zakład. W przyszłym tygodniu załoga ma zdecydować o terminie referendum strajkowego. Pogotowie strajkowe to efekt braku porozumienia płacowego w negocjacjach trwających od października 2007 roku. Załoga domaga się z dniem 1 marca br. 300 zł podwyżki, z czego każdy pracownik miałby zagwarantowane 150 zł, a pozostała kwota byłaby dzielona na zasadach zaproponowanych przez zarząd HSW. Władze spółki odrzucają ten wariant, nie gwarantują też wzrostu płac dla każdego pracownika po równo i uzależniają to od indywidualnej przydatności, zaangażowania i wkładu w rozwój zakładu. Jak powiedział nam Zbigniew Nita, rzecznik HSW, spełnienie roszczeń załogi kosztowałoby 15 mln zł w skali roku, tymczasem kwota, jaką huta jest w stanie przeznaczyć w br. na podwyżki, to maksymalnie 5 mln złotych. - Zakład wciąż jest na dorobku, a z uwagi na konkurencję nie możemy też zapominać o inwestycjach. W obecnej sytuacji nie stać nas na zabezpieczenie roszczeń płacowych w formie zaproponowanej przez załogę - uważa Nita. Jego zdaniem, pieniądze na podwyżki powinny trafić na poszczególne wydziały, a ich rozdział zależałby już od bezpośrednich przełożonych, którzy najlepiej potrafią ocenić pracę swojej załogi. - Trzeba skończyć z zasadą dzielenia wszystkim po równo, bo wkład każdego pracownika w działalność zakładu jest zróżnicowany - mówi Nita. Nie zadowala to jednak pracowników. Zdaniem Henryka Szostaka, przewodniczącego zakładowej "Solidarności", trzeba przyspieszyć negocjacje płacowe. - Załoga jest zniecierpliwiona i oczekuje konkretnych podwyżek. Wbrew temu, co twierdzi zarząd, nie zagrażają one istnieniu huty i pieniądze te można wygospodarować, tym bardziej że nie brakuje zamówień. Jest jeszcze czas, by zarząd się opamiętał, bo potem może być za późno. Liczymy na rozsądek dyrekcji, przecież zawsze można się dogadać - mówi szef zakładowej "S". Jego zdaniem, strajk to ostateczność i załoga - choć zdecydowana walczyć o poprawę bytu - chciałyby tego uniknąć, ale dodaje, że zależy to od obu stron. Oprócz HSW pogotowie strajkowe obowiązuje w dwóch zależnych od niej zakładach. Komitet strajkowy, w skład którego weszło pięć organizacji związkowych, zwrócił się o mediacje do wojewody podkarpackiego. W przyszłym tygodniu w HSW odbędzie się referendum strajkowe. Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2008-02-08
Autor: wa