Przemyśl: Lista agentów
Treść
Zarząd Regionu "Ziemia Przemyska" NSZZ "Solidarność" i przemyska Grupa "Ujawnić Prawdę" podały do publicznej wiadomości kolejne nazwiska funkcjonariuszy dawnego aparatu bezpieczeństwa oraz tajnych współpracowników SB z obszaru dawnego województwa przemyskiego, którzy inwigilowali środowiska opozycyjne w okresie PRL. Na liście figurują m.in. kandydaci na radnych. Ogłoszona wczoraj lista TW, funkcjonariuszy SB i MO w latach 1970-1989 to już drugi - po opublikowanym we wrześniu br. - wykaz nazwisk. Na liście figuruje łącznie 40 tajnych współpracowników przemyskiej SB oraz 131 etatowych funkcjonariuszy SB i MO. To ludzie różnych profesji, m.in. kolejarze, rolnicy, nauczyciele i lekarze. Obok agentów z powiatów przeworskiego, przemyskiego, lubaczowskiego i rzeszowskiego są także nazwiska pracowników Wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie, Opolu, pracowników MSW w Warszawie, funkcjonariuszy Wojewódzkich Urzędów Spraw Wewnętrznych w Przemyślu i Rzeszowie, KWMO w Przemyślu, Rzeszowie, Gdańsku, Łodzi czy Zielonej Górze. To dowodzi, że region przemyski był inwigilowany przez służby niemal całego kraju. Jak powiedział nam Andrzej Buczek, przewodniczący Zarządu Regionu "Ziemia Przemyska" NSZZ "Solidarność", na liście znajdują się także nazwiska kandydatów na radnych. - Zależy nam, by społeczeństwo dowiedziało się jeszcze przed wyborami, kto i kim był w historii PRL-u, i w sposób demokratyczny zadecydowało o wykluczeniu tych osób z aktywnego życia publicznego. Zainteresowanie listą jest bardzo duże. - Otrzymujemy telefony od osób prześladowanych w okresie PRL-u, które bardzo długo czekały na ujawnienie nazwisk swoich prześladowców i teraz dziękują nam za podjęte kroki - stwierdził Buczek. Apel o sprawiedliwość W skład przemyskiej Grupy "Ujawnić Prawdę" wchodzą osoby, które posiadają status pokrzywdzonych i wyraziły wolę ujawnienia wszystkich danych o funkcjonariuszach SB oraz tajnych współpracownikach zawarte w materiałach otrzymanych od Instytutu Pamięci Narodowej. Zdaniem Marii Podolec, sekretarz stowarzyszenia, każda z osób pokrzywdzonych ma moralne prawo i obowiązek ujawnić nazwiska swoich prześladowców. - Nie chodzi tu o żadną nienawiść czy zemstę, ale o czystą uczciwość i sprawiedliwość dziejową. Muszę powiedzieć, że żadna z tych osób do dziś nie wyciągnęła do nikogo z represjonowanych ręki i nie powiedziała "przepraszam". Wszyscy wyślizgali się po naszych plecach, po naszej krzywdzie. Dzisiaj ci panowie biorą po 4 tysiące złotych emerytury i żyją w luksusie. Mało tego - jeszcze się starają o stanowiska we władzach samorządowych i ubiegają się o jeszcze wyższe uposażenia. Natomiast ja muszę przeżyć za 670 zł, tylko dlatego że w tamtych czasach miałam kapusiów, esbeków i odsunięto mnie od stanowiska pracy, gdzie mogłam zapracować na lepszy byt - argumentuje Podolec. Jako przykład wymienia nazwisko funkcjonariusza SB i MO Janusza Dąbrowskiego, który obecnie kandyduje do Rady Miasta Jarosławia ze związanej z lewicą listy KWW Forum Samorządowe. Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2006-11-07
Autor: wa