Przybywa głodujących
Treść
Nie ustają protesty głodowe w szpitalach w Przemyślu i Żurawicy na Podkarpaciu. Strajkujących, którzy żądają podwyżek, przybywa z każdym dniem. Tymczasem dyrekcje rozkładają ręce i twierdzą, że nie mają pieniędzy na podniesienie wynagrodzeń. W Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Żurawicy w proteście głodowym, który rozpoczął się we wtorek, uczestniczy już 7 pielęgniarek. Domagają się 750 zł podwyżki. Tymczasem dyrektor Janusz Kołakowski, który twierdzi, że szpitala nie stać na taką sumę i nie zamierza zadłużać placówki, zaoferował pielęgniarkom maksymalnie 220 zł brutto. Wobec odrzucenia tej propozycji, na znak solidarności z pielęgniarkami, manifestując przeciwko choremu systemowi finansowania służby zdrowia, sam rozpoczął głodówkę. Twierdzi też, że podwyższając pensje siostrom, musiałby uwzględnić pozostały personel, a na to nie ma pieniędzy. Jego zdaniem, problemy finansowe szpitali wynikają z braku wiarygodnej i prawidłowej wyceny usług medycznych przez NFZ. Tymczasem głodówkę swojego szefa siostry określiły jako farsę. Ich zdaniem, taka forma strajku dyrektora w miejscu pracy nie ma sensu. Radzą więc, by ze swoim protestem przeniósł się do wojewódzkich organów decyzyjnych, a najlepiej do Warszawy. Zapewniają też, że wówczas przyłączą się do niego. Coraz bardziej napięta staje się także sytuacja w Szpitalu Wojewódzkim w Przemyślu, gdzie strajk głodowy prowadzą pracownicy zrzeszeni w pięciu związkach reprezentujących wszystkie grupy zawodowe - poza lekarzami i pielęgniarkami. Wczoraj strajkowało już 9 osób - analitycy medyczni, rehabilitanci i jeden pracownik administracji, ale w miarę eskalacji protestu mają do nich dołączyć przedstawiciele pozostałych grup zawodowych. Wszyscy żądają minimum 550 zł podwyżki, a więc tyle, ile niedawno wywalczyły pielęgniarki. Podobnie jak w Żurawicy, protestujący w Przemyślu zdają sobie sprawę z trudnej sytuacji finansowej szpitala, dlatego wykonują swoją pracę, a po jej zakończeniu przyłączają się do głodujących i nie opuszczają placówki. Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2008-02-22
Autor: wa