Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rozmowa ze STANISŁAWEM TYMEM, autorem filmu "Ryś"

Treść

- Ile jest "Misia" w "Rysiu"? - Na to pytanie nie odpowiem, gdyż filmu "Ryś" nie widziałem. - A to dlaczego? - Generalnie nie lubię się oglądać na ekranie. Zwykle przychodzi mi wtedy do głowy, że coś mogłem zrobić inaczej, może lepiej. Dlatego "Ryś" będzie musiał na mnie poczekać. - Czyli obejrzy go Pan kiedyś? - Tego nie wykluczam. Na razie sprawa jest jednak zbyt świeża. - A zatem zapytam o koncept powstania filmu. Czy "Ryś" to druga część "Misia"? - Nie, tego nigdy nie powiedziałem. Przecież drugą częścią "Misia" były "Rozmowy kontrolowane". Dlatego mój najnowszy film mógłby być co najwyżej trzecią częścią. Aby uniknąć tego zamieszania z liczbami, nakręciłem po prostu "Rysia". Niestety, w mediach okrzyknięto go od razu kontynuacją, drugą częścią filmu Stanisława Barei. Ja tego jednak nigdy nie powiedziałem. - Zastanawiam się, czy tytuł "Ryś" kryje w sobie jakiś podtekst? - Ależ skąd! To po prostu ryś, i tyle. Raz jeszcze powtórzę, nie chciałem się mierzyć z filmem Stanisława Barei. Nie zamierzałem się ścigać, kto może nakręcić lepszy film. - Czyli "Ryś" to nie "Miś", ale główna postać Ryszarda Ochódzkiego pozostała. - Owszem. Postanowiłem go wskrzesić na nowo. To przecież człowiek o mojej aparycji i moim głosie (śmiech). Oprócz zwykłej tremy, którą mam zawsze, nie czułem nic szczególnego, wracając do tego bohatera po dwudziestu ośmiu latach. - Wskrzesił Pan Ochódzkiego, bo - zapewne - wielu takich osobników teraz Pan obserwuje? - To klasyczny beneficjent epoki Gierka, ktoś, kto zawsze dobrze ląduje, potrafi się urządzić w każdych czasach. Proszę mnie tylko nie pytać, kto był pierwowzorem Ochódzkiego z "Rysia". Odpowiedź jest prosta - jednego pierwowzoru nie było. Ochódzki to postać fikcyjna, której dałem drugie życie. - Dał Pan jej jednak życie w Polsce początku XXI wieku, w trakcie zawieruch politycznych, poszukiwania teczek, w erze IV RP... - To się dzieje w III RP! I proszę napisać, że IV RP to wymysł kilku panów, którzy zdaje się nie doczytali konstytucji. Według jej zapisów mamy III RP i to w niej dzieje się akcja "Rysia". - Abstrahując od cyfr, krótkie pytanie - dlaczego właśnie teraz? - A dlaczego nie? Taki jest mój zawód. Patrzę na świat i piszę śmieszne teksty. Tak się złożyło, że scenariusz "Rysia" napisałem w tych czasach. Tak było na przykład ze sceną wystąpienia Ochódzkiego w Sejmie w "Rysiu". Nie zainspirowały mnie konkretne wydarzenia polityczne, to nie był impuls twórczy. Po prostu siadłem i wymyśliłem tę scenę. - Zapytam inaczej. Gdy Pan ogląda debaty sejmowe w telewizji, to Pana śmieszą czy denerwują? - Ja w ogóle nie oglądam polityki w telewizji. - A co Pan w takim razie ogląda? - Staram się włączać telewizor jak najrzadziej. Co oglądam? Ponieważ mieszkam na wsi, oglądam często gwieździste niebo i moje ukochane psy. - Współczesny świat jeszcze Pana śmieszy? - Świat śmieszy mnie nieustannie. Ogólnie jest oczywiście przerażający, ale ja się go nie boję. Ludzkość, jak sądzę, wiele się nie zmieniła. Przeobrażeniu uległo tylko jej otoczenie, na które wpłynął postęp techniczny. Człowiek, niestety, nie stał się lepszy. Ponieważ jednak urodziłem się pesymistą, nie mam się czego obawiać. Rozmawiał Rafał Stanowski "Dziennik Polski" 2007-02-09

Autor: wa