Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Siatkarki Stali Mielec na półmetku sezonu zasadniczego

Treść

Siatkarki ekstraklasy zakończyły właśnie pierwszą rundę zasadniczej części sezonu. Dziewięć spotkań i osiem punktów - to dorobek mieleckiej Stali. Wynik niezły, biorąc pod uwagę kadrowo-finansowe możliwości drużyny znad Wisłoki. Z drugiej jednak strony przed rokiem na półmetku nasze zawodniczki miały o dwa punkty więcej. Ósma lokata zajmowana aktualnie przez Stal to miejsce tak bardzo pożądane na koniec zasadniczej fazy gier. Kibice trzymają kciuki, by tak zostało, co sprawi, iż nie trzeba się będzie martwić grą o utrzymanie. Zdecydowanie więcej obaw pojawiało się przed rokiem wobec dramatycznej sytuacji, jaka zapanowała w Mielcu. Pieczę nad zespołem objął dotychczasowy asystent Jacek Wiśniewski, który zadebiutował na stanowisku samodzielnego szkoleniowca. Kadra drużyny została gruntownie przebudowana i w znacznej mierze odmłodzona, a jednak ten kolektyw sprawił swoim sympatykom miłą niespodziankę. Przed tegorocznym sezonem w kadrze drużyny zaszły kolejne zmiany. Trzon został ponownie gruntownie przebudowany, ale już z perspektywiczną myślą o przyszłości. Cztery nowe zawodniczki: Ewelina Dązdbłaż, Karolina Olczyk, Marta Łukaszewska i Małgorzata Skorupa znalazły się w kadrze trenowanej od września przez szkoleniowy duet Jacek Wiśniewski i Anna Dybek-Skucińska. Nie było tajemnicą, iż mielecki zespół będzie walczyć zaledwie o lokatę gwarantującą utrzymanie się w Lidze Siatkówki Kobiet, zaś na sukcesy takie jak z lat 1999/2000 czy te 2003/2004 trzeba będzie jeszcze zaczekać. Przydałyby się także kolejne wzmocnienia przynajmniej jedną klasową siatkarką, która mocno pociągnęłaby grę zespołu. Tyle że do takiego manewru potrzeba pieniędzy, a o nie w Mielcu nie jest łatwo. Aktualnie sekcja wychodzi na prostą, spłacane są stare zobowiązania i wobec sztywnego budżetu nie można sobie pozwolić na wiele. Ligowe rozgrywki mielczanki rozpoczęły od porażki 1-3 w Kaliszu. Po cichu liczono na małą sensację i zdobycie jednego "oczka", jak miało to miejsce w poprzednim sezonie, ale niespodzianki nie było. Zespół Stali zebrał jednak trochę pochlebnych recenzji za ten występ i chociaż po kolejnym meczu w Bydgoszczy nie obiecywano sobie zbyt wiele, to jednak tak skrycie pojawiały się nadzieje na tie-break. Niestety, Centrostal także nie pozostawił nam złudzeń. W takiej sytuacji pierwszy mecz przed mielecką widownią miał głównego faworyta - gości z Bielska-Białej. Obrończynie Pucharu Polski najwyraźniej zlekceważyły ekipę Stali albo miały wyjątkowo zły dzień, ponieważ na parkiecie w Mielcu górą były gospodynie, sięgając po zwycięstwo za pełną pulę. Ta wygrana podbudowała morale drużyny, a w serca kibiców wlała nadzieję na pomyślną dalszą część sezonu. Optymizm, niestety, szybko zniknął. We Wrocławiu mielczanki przegrały 1-3, chociaż śmiało mogły to spotkanie wygrać. Nieszczęście stało się jednak w ostatnim pojedynku starego roku z beniaminkiem AZS Białystok. Na własnym parkiecie mielczanki poległy 1-3 i wówczas nad drużyną zebrały się naprawdę czarne chmury. Padło wręcz ultimatum ze strony zarządu: drużyna miała w kolejnych dwóch spotkaniach zdobywać punkty, najlepiej jeśliby zwyciężyła w obu przypadkach. Tak się stało. Najpierw podopieczne trenera Wiśniewskiego uporały się 3-1 z Gedanią Gdańsk, zaś na wyjeździe pokonały w tie-breaku AZS Poznań. W tym ostatnim spotkaniu w mieleckich barwach zadebiutowała ukraińska siatkarka Zoriana Pilipiuk, która udanie wkomponowała się w zespół. Niestety, nawet i ona nie była w stanie zatrzymać w następnym spotkaniu Muszynianki. Przed własną widownią mielczanki uległy mistrzyniom Polski 0-3. Po tym spotkaniu miasto obiegła sensacyjna wiadomość, jakoby do dymisji podał się trener Jacek Wiśniewski. Nie było to do końca prawda - szkoleniowiec oddał się do dyspozycji zarządu. Po rozmowach ustalono, iż w ostatnim spotkaniu pierwszej rundy w Pile trener Wiśniewski poprowadzi zespół. Nerwowa atmosfera jednak nie została na tyle wyciszona, by nie rzutować na postawę drużyny w meczu. Porażka 0-3 nie była zaskoczeniem. Mielczanki mogły mieć więcej punktów na koncie, wszak porażka z AZS Białystok była zupełnie "nieplanowana" i nikt się jej chyba nie spodziewał. Teraz trzeba skupić się na obronie 8. pozycji i powalczyć o wyższą lokatę - by w play-off nie przyszło bronić się przed spadkiem. Najważniejsze, aby wokół drużyny zapanował nareszcie spokój. Pojawiały się spekulacje, kto miałby objąć schedę po Jacku Wiśniewskim - Zbigniew Krzyżanowski, Andrzej Niemczyk, Jerzy Skrok... - Nie będzie żadnych zmian, wypracowaliśmy z trenerem wspólne stanowisko i w spokoju pracujemy dalej, przygotowując się do kolejnych ważnych spotkań - - mówi prezes sekcji Marian Grzanka. - Mamy na swoim koncie osiem punktów, gdyby nie te przegrane mecze we Wrocławiu oraz u siebie z AZS Białystok, moglibyśmy spoglądać na ligę z nieco innej perspektywy. Nie możemy klasyfikować zespołów na te, z którymi da się powalczyć, i na te będące poza naszym zasięgiem. Trzeba jednakowo się przykładać i próbować wygrywać z najlepszymi. Raz się już udało, warto wziąć przykład. (MS) "Dziennik Polski" 2007-01-31

Autor: wa