Smuda: To koniec
Treść
Franciszek Smuda nie udzielił odpowiedzi na pytanie, dlaczego jego podopieczni potrafili przez 90 minut meczu z Rosją grać świetnie, a przeciw Grecji i Czechom mieli siły tylko na jedną połowę. Przyznał za to, że sobotnim spotkaniem pożegnał się z funkcją selekcjonera.
- Nie muszę podawać się do dymisji. Mój kontrakt obowiązywał do końca 2012 roku. Po turnieju miałem się spotkać z prezesem Grzegorzem Latą, ale wiem, czego mogę się spodziewać - powiedział. Polacy nie zrealizowali celu minimum, jakim był awans do ćwierćfinału. Zajęli ostatnie miejsce w tabeli grupy, a w takich sytuacjach odpowiedzialność bierze na siebie trener. Odchodzi. - Nie zostawiam jednak po sobie spalonej ziemi. Rozegraliśmy kilka dobrych spotkań, drużyna jest młoda, perspektywiczna. Za dwa miesiące rozpocznie walkę o awans do mundialu w Brazylii, jestem przekonany, że stać ją na sukces - dodał. Smuda przyznał jednak, że Euro 2012 nie wyglądało tak, jak się spodziewał. Miał na myśli mecze z Grecją i Czechami, a konkretnie drugie ich połowy. - Wychodziliśmy z szatni, chcieliśmy zaatakować, a jednak robiliśmy zupełnie co innego, niż wcześniej sobie powiedzieliśmy. Nie potrafię na gorąco odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w tych spotkaniach graliśmy na wysokim poziomie przez 45 minut, a z Rosją walczyliśmy przez 90 - podkreślił. Bronił swych decyzji personalnych i taktycznych. - Z Rosją posłaliśmy trzech defensywnych pomocników, a jednak cały czas pchali drużynę do przodu. Żaden trener na świecie nie zmieniłby składu, który wtedy się sprawdził. Czemu zatem teraz, w sobotę, nie wyszło? Z Rosją popełniliśmy mało błędów, nie było tylu niecelnych podań - powiedział. W starciu z Czechami dostrzegł jeden pozytyw: pierwszą połowę. - W drugiej zagraliśmy za to zbyt zachowawczo, jakbyśmy za bardzo myśleli o tym, że nie możemy stracić bramki. A w takich okolicznościach najłatwiej ją stracić - powiedział. - Wszyscy byliśmy zbyt pewni, że wygramy, dlatego wszyscy musieliśmy przełknąć gorzką pigułkę - zakończył.
Pisk
Nasz Dziennik Poniedziałek, 18 czerwca 2012, Nr 140 (4375)
Autor: au