To już klęska!
Treść
PODKARPACKIE Plony w regionie będą nawet o połowę mniejsze niż rok temu. To oznacza jedno - będzie drożej
Nieprzerwana od tygodni fala upałów, a w ślad za nią susza, wyrządziły uprawom katastrofalne szkody. Klęska dotknęła blisko 150 podkarpackich gmin.
Suche na wiór zboże, skarlałe ziemniaki, buraki i inne warzywa - tak wygląda dziś sytuacja na podkarpackich polach. Rolnicy widzą tylko jeden sposób na przetrwanie. - To, co uda się zebrać będziemy sprzedawać po wyższych cenach - mówią. Tym samym susza dotknie każdego z nas.
Drożyznę już zresztą czuć w sklepach.
- Za kalafior, który jeszcze niedawno w hurcie kosztował złotówkę, w poniedziałek żądano już 4 złote. Ziemniaki w porównaniu z ubiegłym rokiem zdrożały o połowę - wylicza Ilona Kmiotek, właścicielka sklepu spożywczego z Rzeszowa.
Boją się kredytów
Szansą dla poszkodowanych rolników, mają być preferencyjne kredyty. Ci jednak boją się, że nie poradzą sobie z ich spłatą.
- Kredyty trzeba przecież spłacać, a z czego, skoro teraz zbiory będą nikłe - mówi Zbigniew Szeliga właściciel 26-hektarowego gospodarstwa w Borku Wielkim k. Sędziszowa.
Rolnikowi podobnie jak jego sąsiadom w tym roku oprócz suszy dokuczyła też wiosenną powódź, która opóźniła wegetację zwłaszcza buraków i ziemniaków. W niektórych przypadkach woda a teraz słońce zniszczyły uprawy doszczętnie.
- Rolnicy boją się brać kredyty, bo nie wiadomo, czy w kolejnych latach znów nie przyjdzie im walczyć z nieprzychylną pogodą, a wielu nie spłaciło dotąd wcześniejszych kredytów. Woleliby raczej pomoc w formie rządowych dopłat, np. do materiałów siewnych - tłumaczy Marek Stręk z ropczyckigo biura Podkarpackiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Boguchwale.
Komisje liczą straty
Tak, czy inaczej, żeby rolnicy mogli skorzystać z kredytów klęskowych, gminy muszą oszacować wcześniej straty, a potem informację te przesłać do wojewody.
- W naszym regionie powołano ich na razie zaledwie 30 -mówi Marian Drzał, kierownik Oddziału Rolnictwa i Rynku Rolnego Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego.
Wczoraj taka komisja rozpoczęła zbieranie zgłoszeń o zniszczeniach w uprawach od rolników z Tarnobrzega i okolic.
- Tak po prawdzie nawet nie musimy weryfikować zgłoszeń rolników. Już wcześniej analizowaliśmy sytuację na łąkach i polach i wiemy, że jest tragicznie - mówi Elżbieta Zdunek, z tarnobrzeskiego oddziału PODR.
Rejon Tarnobrzega należy do jednego z najbardziej doświadczonych przez suszę. Zniszczenia w zbożach sięgają 50 proc, a warzywa jak marchew, pietruszka czy buraki ćwikłowe, prawie całkowicie wyschły. Już wiadomo, że nie będzie tu drugiego zbioru siana, gdyż trawy na łąkach doszczętnie powysychały.
W poprzednich latach rolnicy z hektara zbierali 2,5 -3 tony zboża. W tym roku plony nie przekraczają tony.
- Ja nawet tego nie zbiorę. Moja pszenica nie urosła mi nawet do kolan. Nie opłaciło się używać kombajnu - mówi Leszek Madej, rolnik z tarnobrzeskiego osiedla Zakrzów.
Procedura z szacowaniem strat i uruchomieniem kredytów klęskowych może potrwać nawet 3 miesiące.
Andrzej Kozicki, Wojciech Naja, współpraca: bor
"Nowiny" 2006-08-01
Autor: wa