Towarzysz generał idzie do magazynu
Treść
Film dokumentalny "Towarzysz generał idzie na wojnę" zakazany  na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dziekan Andrzej Rozkosz  cofa zgodę na pokaz filmu i spotkanie z autorem. 
Pokaz  filmu Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka miał się odbyć w auli  Wydziału Matematyki i Informatyki UMK. Jednak dzień wcześniej do  organizatorów dotarła informacja, że dziekan prof. Andrzej Rozkosz  cofnął wcześniej wydaną zgodę na spotkanie, którą wydał prodziekan do  spraw organizacyjnych. Zdaniem korporantów, cofnięcie zgody na pokaz to  nakładanie studentom kagańca. - To bardzo smutne, plakaty wisiały już od  tygodnia, musieliśmy znaleźć inne miejsce i poinformować o tym  potencjalnych zainteresowanych - podkreślają organizatorzy, w których  ocenie uniwersytet jako miejsce, gdzie teoretycznie panuje zasada  wolnego wyrażania myśli i dyskusji, był najbardziej odpowiednim miejscem  na tego typu spotkanie. - Okazało się, że przeciwnie. UMK jest  niezależny tylko z nazwy, bo lęk - może przed ewentualną reakcją "Gazety  Wyborczej" na pokaz dokumentu "Towarzysz generał idzie na wojnę" - był w  stanie dostatecznie sparaliżować dziekana - mówi Karol Kapica, prezes  Akademickiej Korporacji Kujawja, która spotkanie współorganizuje.
Film  miał zostać pokazany w auli Wydziału Matematyki i Informatyki, gdzie  dostępny jest sprzęt multimedialny. - Jeden z naszych korporantów jest  studentem tego wydziału. Jednak we wtorek kolega został wezwany przez  dziekanat i uzyskał informację, że zgoda została cofnięta przez  dziekana. Usłyszał zarzut, że po spotkaniu organizatorzy przewidzieli  możliwość zakupienia filmu - relacjonuje jeden z organizatorów. Wobec  tego pomysłodawcy pokazu postanowili wycofać się z opcji sprzedaży filmu  na terenie wydziału. - Dziekan próbował więc z innej strony doprowadzić  do odwołania spotkania, podkreślając, że aula jest udostępniana za  darmo. Zadeklarowaliśmy więc, że bardzo chętnie zapłacimy - opowiada  Karol Kapica.
Jednak wtedy okazało się, że obiekt został zbudowany z  funduszy Unii Europejskiej i jakiś przepis zakazuje pobierania przez  pięć lat pieniędzy za jego udostępnianie. Nie udało się również  przenieść projekcji i spotkania z reżyserem w inne miejsce na terenie  UMK. Oficjalny powód? Aula miała być wynajęta instytucji niedziałającej w  ramach uczelni. Organizatorzy poprosili więc o zgodę Samorząd Studentów  Wydziału Matematyki i Informatyki, który wydał oświadczenie, że jego  członkowie w pełni popierają organizację pokazu na uczelni.
-  Ostatecznie dziekan oświadczył, że źle się stało, iż decyzja o spotkaniu  została wydana, ponieważ pan Braun jest "osobą kontrowersyjną" i on  jako dziekan nie może być spokojny o to, że po jego wystąpieniu nie  ukaże się artykuł, którego autor przytoczy fragment jego słów wyrwanych z  kontekstu - tłumaczy Karol Kapica. 
"Nasz Dziennik" zapytał dziekana  Rozkosza o powody jego decyzji. W odpowiedzi dziekan poinformował, że  cofnął organizatorom zgodę ze względu na fakt organizowania projekcji  przez podmiot zewnętrzny i zapowiedź sprzedaży filmu. Choć, w jego  przekonaniu, uniwersytet jest ośrodkiem wolnej debaty, to debata powinna  być merytoryczna, a ta - twierdzi prof. Rozkosz - nie była tak  przygotowana. - Dobrym przykładem jest tutaj np. organizacja projekcji  filmu na Uniwersytecie Warszawskim 14 kwietnia br. Pokaz organizowało  NZS UW, a w dyskusji po filmie oprócz jednego ze współautorów wzięli  udział dwaj dziennikarze i historyk specjalizujący się w historii  najnowszej - tłumaczy dziekan. Poza tym zarzuca organizatorom  instrumentalne wykorzystanie Samorządu Studentów, "co także miało wpływ  na jego decyzję". - W swoich decyzjach kieruję się interesem wydziału,  którego jestem dziekanem - odpowiada prof. Rozkosz.
Zdaniem Roberta  Kaczmarka, współautora dokumentu, środowiska uniwersyteckie coraz  częściej ulegają "autocenzurze". - Przecież gdyby pan dziekan był  człowiekiem rozsądnym, to zorganizowałby również pokaz filmu pani  Zmarz-Koczanowicz "Noc z generałem", w którym pokazała towarzysza  Jaruzelskiego jako osobę przeżywającą różne dylematy w związku z  wprowadzeniem stanu wojennego - mówi reżyser. I przypomina, że tezy  zawarte w filmie zostały ostatnio potwierdzone choćby przez wyrok  sądowy, jaki zapadł w sprawie Czesława Kiszczaka oskarżonego o  wprowadzenie stanu wojennego. Uzasadnienie wyroku jest kompatybilne z  tym, co historycy mieli do powiedzenia w dokumencie "Towarzysz generał  idzie na wojnę".
- Nie wiem, co jest przyczyną tego strachu, ale  pewnie chodzi o ten fragment filmu, który dotyczy Bronisława Geremka i  jego rozmów ze Stanisławem Cioskiem - zastanawia się Robert Kaczmarek.  Reżyser przypomina, że jest on znany już od 1995 roku i oprócz paryskiej  "Kultury" był wielokrotnie przywoływany. Problem zaczął się dopiero  wtedy, gdy informacje w nim zawarte zostały upublicznione setkom tysięcy  telewidzów.
Nieoczekiwane odwołanie pokazu i spotkania autorskiego  spowodowało niepotrzebne zamieszanie i konieczność zmian  organizacyjnych. Impreza została wczoraj przeniesiona do sali  konferencyjnej Hotelu Bulwar w Toruniu.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik Piątek, 27 stycznia 2012, Nr 22 (4257)
Autor: au