Transfery w Stali Rzeszów od momentu spadku do III ligi
Treść
W czerwcu minie 13 lat od momentu spadku piłkarzy rzeszowskiej Stali z II ligi. W tym czasie przez pierwszą drużynę biało-niebieskich przewinęło się, bagatela, 164 piłkarzy. Większość z nich stanowili wychowankowie klubu, ale znaczna część to była tzw. "armia zaciężna". W tym czasie "stalowcy" dwukrotnie zaznali goryczy spadku do IV ligi, ale częściej walczyli - fakt, że nieskutecznie - o awans do ligi drugiej. Było to możliwe w głównej mierze dzięki sprowadzaniu piłkarzy z zewnątrz. Jedni z nich sprawdzili się, o innych natomiast jak najszybciej starano się zapomnieć. Strzały w "10" Do tych, którzy się sprawdzili na pewno można zaliczyć Janusza Kaczówkę, Krzysztofa Nalepkę, Pawła Koziołka, czy wreszcie Wojciecha Fabianowskiego. Pierwsi dwaj byli środkowymi pomocnikami, ale pełnili w drużynie różne role. Nalepka, który przed przyjściem do Stali miał za sobą udane występy w I-ligowym Zagłębiu Lubin był prawdziwym liderem drużyny, odpowiedzialnym za grę defensywną. Ten doświadczony zawodnik często dyrygował kolegami na boisku, jak i był przywódcą poza nim. Kaczówka natomiast słynął ze świetnie bitych rzutów wolnych. Któż z kibiców Stali nie pamięta bramek zdobywanych przez tego filigranowego piłkarza. Wszystkim chyba utkwiły w pamięci gole zdobywane przeciwko Garbarni (z narożnika pola karnego), czy Tarnovii niemal z połowy boiska. Koziołek i Fabianowski to napastnicy, ale znacznie się różniący. Pierwszy był typowym lisem pola karnego, tylko czyhał na nadarzające się okazje. Trzeba przyznać, że miał prawdziwego nosa do zdobywania goli. Przez dwa sezony występów w barwach Stali zdobył blisko 50 bramek. Wynik godny uwagi... Długo po nim nie było w Rzeszowie tak wybornego strzelca. Doczekaliśmy się dopiero przed rokiem wraz z przyjściem "Fabiana". Napastnik pochodzący ze Stalowej Woli w półtora roku zdobył 26 bramek. Miejmy nadzieję, że po jego odejściu nie trzeba będzie równie długo czekać na godnego następcę. Na drugim biegunie Prawdziwych niewypałów również jednak nie brakowało. Do tej grupy chcąc nie chcąc (pewnie bardziej nie chcąc) należą Sławomir Rafałowicz, Roman Frydryszak, Dariusz Boroń, czy do niedawna grający w Rzeszowie Bogusław Sierżęga. Szczególnie zapamiętany został Frydryszak, ale nie ze względu na świetne występy, a... bujną czuprynę. Pomocnik ten zawiódł całkowicie i w Rzeszowie występował jedynie przez jedną rundę, częściej budząc na trybunach politowanie niż wyrazy szacunku. Brutalne to, ale prawdziwe. Boroń również nie sprawdził się w Stali, ale nie do końca z jego winy. Trener Baniak usilnie starał się z niego zrobić pomocnika, gdy on czuł się najlepiej w napadzie. W efekcie zaliczył w Stali kilkanaście spotkań i odszedł z Rzeszowa. Po tym krótkim epizodzie już nigdy nie wrócił do dawnej dyspozycji. Również wielkim rozczarowaniem okazało się sprowadzenie Sławomira Rafałowicza. Ten doświadczony pomocnik nie spełnił pokładanych w nim nadziei i jego licznik zatrzymał się na ledwie 8 występach w biało-niebieskich barwach. Trochę inaczej wyglądał przypadek Sierżęgi. Ten ofensywny pomocnik zaliczył w Stali dwa podejścia, ale oba równie nie udane. Jest to tym dziwniejsze, że grając w innych drużynach spisywał się bez zarzutu. Czyżby nie odpowiadał mu klimat panujący w Rzeszowie? Dwie grupy Po ostatnim awansie do III ligi w roku 2002 postawiono na wychowanków, bądź zawodników z regionu. W ten sposób w Stali utworzyła się najpierw mocna grupa dębicko-tarnowska, a obecnie zgrabną część drużyny stanowią piłkarze wywodzący się ze Stalowej Woli, bądź okolic. W pierwszej z nich znaleźli się Grzegorz Gromala, Wojciech Pszeniczny, wspomniany Krzysztof Nalepka, Mateusz Kędzior, Daniel Popiela, czy Damian Wolański. Gromala i Pszeniczny długo w Rzeszowie nie zagrzali, ale zostawili po sobie dobre wspomnienia. Trzej ostatni natomiast obecnie bronią barw rzeszowskiej drużyny będąc często jej najmocniejszymi punktami. Do tej drugiej grupy piłkarzy należy, a w zasadzie należał wspomniany wcześniej Wojciech Fabianowski oraz Paweł Wtorek, Krzysztof Jabłoński, Krystian Lebioda, Marek Drozd. Trzeba przyznać, że do obu tych grup nie można mieć większych zastrzeżeń. W końcu Fabianowski, Wolański, Wtorek, czy Lebioda to byli jedni z najlepszych piłkarzy Stali w minionej rundzie. Z różnych stron świata Przez te 13 lat przez rzeszowski klub przewinęło się 5 obcokrajowców. Pierwszym z nich był sprowadzony z Hutnika Kraków Wiktor Sydorenko. Ukrainiec spędził w Rzeszowie jedną rundę i odszedł do Wisły Kraków. Można powiedzieć, że nie do końca spełnił nadzieje jakie w nim pokładano, ale na pewno nie zawiódł. Kolejnym ze "stranieri" był Daouda Camara, który rozegrał zaledwie kilka spotkań za trenera Baniaka i odszedł, by po kilku latach pojawić się w I-ligowej Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. Już w Rzeszowie momentami pokazywał, że drzemie w nim duży potencjał. Najlepszym z obcokrajowców grających przy Hetmańskiej był jednak Henry Mutambikwa. Ten przebojowy skrzydłowy z Zimbabwe nie był jednak w stanie pomóc drużynie w utrzymaniu się, Stal wylądowała w IV lidze, a Henry wyjechał na Ukrainę. Ostatnio do Rzeszowa zaczęto sprowadzać młodych piłkarzy z Afryki, ale Albert Asseh nie dostał prawdziwej szansy na pokazanie swoich możliwości i wydaje się, że był to błąd, gdyż Ghanijczyk obecnie trenuje z Kmitą Zabierzów i ma spore szanse na angaż. Ostatnim z tej grupy jest Hanson Doe, który obecnie jest piłkarzem Stali, ale jest zdecydowanie za wcześnie, aby go oceniać. Stal dobrą odskocznią? Nie było i nie jest jednak tak, że tylko armia zaciężna zapewniała dobre wyniki. Przez te lata przewinęło się wielu piłkarzy, którzy w Stali się wychowali i obecnie robią mniejszą, bądź większą karierę. Wśród nich znajduje się Arkadiusz Baran (fakt, że nie jest wychowankiem, ale w bardzo młodym wieku trafił do Rzeszowa), który - o dziwo - ze Stali do Cracovii odchodził jako piłkarz rezerwowy!!! Obecnie trudno sobie wyobrazić drużynę "pasów" bez tego piłkarza i kolejni trenerzy w pewnym sensie od niego zaczynają ustalać skład. Tak mocnej pozycji w krakowskim klubie nie ma Mateusz Rzucidło, ale od czasu do czasu dostaje szansę gry od trenera Majewskiego. Trzecim "krakusem" z Rzeszowa jest Łukasz Szczoczarz, obecnie będący na wypożyczeniu w macierzystym klubie. Ten młody napastnik nie dostawał zbyt wielu szans na grę i zdecydował się wrócić do Rzeszowa. Miejmy nadzieję, że jego kariera potoczy się inaczej niż innego zdolnego, który w młodym wieku wyemigrował z Rzeszowa. O kim mowa? Oczywiście o Danielu Grębowskim, który swego czasu reprezentując KSZO Ostrowiec w pojedynkę rozprawił się z warszawską Legią, a później jakoś nie mógł się odnaleźć. Obecnie ten wciąż młody zawodnik trenuje ze Stalą i jest to chyba ostatni dzwonek, aby nie zmarnować potencjału jaki w nim drzemie. Kolejnym wychowankiem Stali, który z Rzeszowa pojechał w "świat" jest Sławomir Szeliga, obecnie broniący barw łódzkiego Widzewa. Pomocnik ten walnie przyczynił się do awansu Widzewa do ekstraklasy, a w I lidze rozegrał jak na razie 7 spotkań. Nie można zapomnieć o Krzysztofie Majdzie, który tak jak Baran wychowankiem Stali nie jest, ale to właśnie w Rzeszowie został zauważony i przez II-ligową Ceramikę Opoczno trafił do I ligi, gdzie reprezentował barwy Groclinu, GKS-u Katowice i Arki Gdynia. MIŁOSZ BIENIASZEWSKI "Dziennik Polski" 2007-01-29
Autor: wa