Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Uwaga na niewybuchy

Treść

Już blisko 300 zgłoszeń o niewybuchach otrzymali w tym roku saperzy z Podkarpacia i sąsiadującej z tym regionem części woj. małopolskiego. W arsenale wydobytym z ziemi znalazły się m.in. bomby odnalezione na jednej z rzeszowskich budów. Każdego roku saperzy z Podkarpacia odnajdują setki, a nawet tysiące, niewybuchów z okresu minionej wojny. Jak informuje kpt. Konrad Radzik, dowódca kompanii saperów 21. Brygady Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie, w skład arsenału odnalezionego podczas tegorocznych akcji wchodzi m.in. 29 min, 41 bomb lotniczych, ponad pół tysiąca pocisków artyleryjskich i około 6 tysięcy sztuk innego rodzaju amunicji. Najwięcej niewybuchów i niewypałów wciąż znajduje się w Bieszczadach, w rejonach walk o Przełęcz Dukielską aż po Barwinek i w paśmie umocnień stanowiących pozostałość słynnej linii Mołotowa. Bombowe arsenały skryte w ziemi, tym razem z okresu I wojny światowej, są także w okolicach Przemyśla, gdzie toczyły się walki o słynną twierdzę. Niebezpieczne niespodzianki czekają także w miastach. Ostatnio w Rzeszowie na placu jednej z budów odnaleziono trzy bomby lotnicze z okresu II wojny światowej (dwie 100-kilogramowe i jedną 15-kilogramową). W przypadku wybuchu którejś z nich powstałby lej o średnicy około 20 metrów i głębokości 10 metrów, zagrożone zawaleniem byłyby także sąsiadujące budynki. Na szczęście udało się zabezpieczyć znalezisko i zneutralizować je na poligonie. Podobna sytuacja miała miejsce w Ustrzykach Dolnych, gdzie znaleziono pociski moździerzowe na placu nad rzeką Strwiąż. Warto pamiętać, że nieodosobnione są także przypadki znajdowania niewybuchów na posesjach prywatnych. Zdarzenie takie miało ostatnio miejsce w Wólce Pełkińskiej k. Jarosławia, gdzie podczas budowy domu odkopano pociski artyleryjskie z II wojny światowej. Jak podkreśla kpt. Radzik, bardzo istotne jest, aby w przypadku natrafienia na niewybuch pod żadnym pozorem nie ruszać znaleziska, zabezpieczyć miejsce i jak najszybciej poinformować saperów. Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2007-07-17

Autor: wa