W kryzysie broń idzie jak woda
Treść
Podczas gdy przemysł maszyn budowlanych przeżywa poważny zastój, branża wojskowa radzi sobie całkiem nieźle. Huta Stalowa Wola SA dzięki umowom zawartym z MON i brytyjską firmą BAE Systems z optymizmem patrzy w przyszłość. Załoga docenia sukces, ale też studzi nadmierny optymizm.
Nasz udział w konfliktach zbrojnych na całym świecie wymaga lepszego zabezpieczenia żołnierzy. Do tego potrzebne są pieniądze i rozwój myśli technicznej. Huta Stalowa Wola to zakład, którego część cywilna w okresie kryzysu przechodzi trudności, ale za to część wojskowa dzięki zamówieniom rekompensuje ponoszone straty. Huta przystępuje właśnie do realizacji umowy z jednym z największych producentów uzbrojenia na świecie - brytyjską firmą BAE Systems. Chodzi o kontrakt na wspólną produkcję, promocję i sprzedaż od przyszłego roku wielozadaniowego transportera RG31 o zwiększonej odporności na wybuchy min. Jak powiedział nam Bartosz Kopyto, pełnomocnik zarządu HSW SA, dla stalowowolskiej firmy to bardzo ważny projekt. - Współpraca z BAE Systems ma na celu produkcję wozów o podwyższonej odporności na miny na potrzeby polskiej armii, ale również na potrzeby innych państw - mówi Kopyto. Docelowo pojazdy te mają służyć zarówno w polskiej armii, m.in. w Afganistanie, ale także w armiach Europy Środkowej i Wschodniej.
Kolejnym ważnym nie tylko dla holdingu, ale także polskich sił zbrojnych elementem produkcji jest sprzęt artyleryjski - system samobieżnych moździerzy 120 mm rak. Kontrakt z MON gwarantuje hucie przeszło 60 milionów złotych na prace badawczo-rozwojowe. Ostateczna wersja raka powinna być gotowa w 2012 roku, a rok później ruszy jego produkcja. - Zależy nam, by po zakończeniu badań ten system trafił na wyposażenie polskiej artylerii - mówi Kopyto. Tym bardziej że moździerze tej klasy produkuje zaledwie kilka firm na świecie, co - zdaniem dyrektora Centrum Produkcji Wojskowej HSW Antoniego Rusinka - tylko potwierdza klasę producenta. W jego opinii, kontrakt, którego realizacja rozpocznie się w 2013 roku, zapewni hucie i załodze pracę na najbliższe kilka czy nawet kilkanaście lat. - Z pewnością będzie to jeden z głównych elementów, które przyniosą firmie określone profity - uważa Rusinek. Ważna dla firmy jest także realizacja dostaw wyrzutni WR-40 Langusta, zmodernizowanej konstrukcji popularnej "katiuszy". Pięć kolejnych egzemplarzy tego sprzętu trafiło właśnie na wyposażenie naszej armii. - W bieżącym roku armia odbierze od nas 24 sztuki broni, której zalety są bezsporne. Do dziś udało się nam zebrać same pozytywne opinie na temat tego sprzętu - stwierdza Kopyto. Nie ukrywa, że pieniądze na finansowanie prac badawczo-rozwojowych oraz zakupy wojska to dla HSW potężny zastrzyk finansowy. - W bieżącym roku łączna wartość produkcji wojskowej w HSW przekroczy 120 milionów złotych, co stanowi dwuipółkrotny wzrost w porównaniu z ubiegłym rokiem - mówi.
Nadmierny optymizm przedstawicieli zarządu gasi załoga. W ocenie Henryka Szostaka, przewodniczącego NSZZ "Solidarność" w HSW, podpisanie umów na realizację nowych zamówień po chudych dla firmy latach to bardzo dobry sygnał, ale na huraoptymizm jest jeszcze stanowczo za wcześnie. - Jest produkt, którym interesuje się wojsko, są zamówienia i podpisane umowy, i tak powinno być zawsze. Dzisiejsza strategia rządu premiera Donalda Tuska i polityka, jaką prowadzi MON, nie dają jednak żadnej gwarancji na przyszłość - mówi Szostak. - Życie uczy, że dzisiaj mamy zamówienia, ale jutro, pojutrze możemy ich nie mieć. Stąd cały czas trzeba monitorować sytuację, utrzymywać zainteresowanie MON, a także pracować nad ulepszaniem produktów po to, by nasze wyroby były cały czas najlepsze - dodaje. Jego zdaniem, huta nie może sobie pozwolić na beztroskę, bo kilka razy już doświadczyła pozornego spokoju, a w rzeczywistości została oszukana.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2009-10-24
Autor: wa