W Monte Carlo bez zmian
Treść
Kibice Formuły 1 nie mogą narzekać na nudę. Jeszcze nie ochłonęli po  emocjach związanych z niedzielnym wyścigiem o Grand Prix Hiszpanii, a  już za kilka dni czekać ich będzie jedna z najciekawszych i najbardziej  pasjonujących eliminacji w kalendarzu - GP Monaco. Już wiadomo, że cały  weekend przebiegnie bez nowinek, czyli nie dojdzie do jednorazowej  zmiany systemu przeprowadzenia kwalifikacji. 
W niedzielę w  Hiszpanii było ciekawie i dramatycznie. O ile jeszcze wygrana  Australijczyka Marka Webbera (Red Bull) nie podlegała dyskusji ani na  moment, to za jego plecami sytuacja zmieniała się dynamicznie.  Największe rozczarowanie przeżył Lewis Hamilton. Brytyjczyk z McLarena  jechał po pewne drugie miejsce, gdy na przedostatnim okrążeniu pękła  opona w jego bolidzie i musiał się wycofać. Firma Bridgestone, wyłączny  dostawca ogumienia do Formuły 1, od razu wydała komunikat, w którym  poinformowała, że całe zdarzenie nie było spowodowane wadą produktu. Co  zatem przyczyniło się do nieszczęścia byłego mistrza świata? Być może...  fruwające nad torem kamienie, które dostały się między felgę a oponę. W  weekend w Hiszpanii o podobnych zdarzeniach było głośno. Brazylijczyk  Rubens Barrichello (Williams) po sobotnich kwalifikacjach pokazywał  uszkodzenia swojego bolidu i kasku spowodowane właśnie latającymi  kamieniami. Niektórzy komentatorzy wskazują, że mogły one być także  powodem problemów Sebastiana Vettela (Red Bull). Młody Niemiec na 15  okrążeń przed metą zgłosił awarię hamulców, a zespół zasugerował wręcz,  by zrezygnował z dalszej jazdy. Vettel po namyśle postanowił podróżować  dalej, zmienił tylko ustawienia, używając jedynie tylnych hamulców.  Ryzyko się opłaciło, zajął trzecie miejsce. 
Problemy miał również  Robert Kubica. Nasz jedynak w Formule 1 już na samym wstępie zahaczył o  bolid Kamui Kobayashiego (Sauber) i uszkodził przednie skrzydło. - Z  tego powodu musiałem walczyć z silną podsterownością, ale stawka była  tak ciasna, że nie mieliśmy czasu na wymianę skrzydła na pit stopie bez  utraty pozycji - przyznał Polak z Renault, dodając, iż miłym  zaskoczeniem było dla niego dobre tempo prezentowane przez cały weekend.  Eric Boullier, szef francuskiej stajni, zauważył, że w Hiszpanii  potwierdziło się raz jeszcze, iż w tym sezonie kluczem do sukcesu jest  dobre miejsce w kwalifikacjach i start w wyścigu. - Jeśli to się nie  uda, potem bardzo trudno zdobyć punkty - powiedział. W najbliższą  niedzielę na wolnym, krętym i niezwykle trudnym technicznie ulicznym  torze w Monte Carlo znaczenie kwalifikacji będzie decydujące. Kilka dni  temu pojawił się pomysł, aby ich pierwsza część została przeprowadzona w  dwóch grupach - mocniejszych i słabszych ekip, a później według  zwykłych zasad. Wielu kierowców obawiało się (i obawia nadal), że na  wąskich uliczkach rywalizacja 24 bolidów może skutkować wieloma  nieprzewidywanymi zdarzeniami. Dlatego pojawiła się wyjątkowa idea. Aby  wcielić ją w życie, potrzebna była tylko zgoda wszystkich zespołów.  Takowej nie było, stąd zasady zostaną stare. 
Pisk
Nasz                                        Dziennik            2010-05-11
Autor: jc