Wcześniaki na lodzie
Treść
Przedwcześnie urodzone dzieci, które opuściły Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Rzeszowie, wkrótce mogą nie być konsultowane przez przyszpitalną Poradnię Patologii Noworodka. Przyczyna - brak kontraktu z NFZ. Czy zdezorientowani rodzice będą teraz zmuszeni korzystać z konsultacji w odległych przychodniach? Rzeszowski szpital, w którym oddział położniczy i neonatologiczny mają III, najwyższy stopień referencyjności i gdzie przychodzą na świat dzieci z ciąż zagrożonych, wcześniaki, wieloraczki, jest jedynym na Podkarpaciu, gdzie mimo trzech konkursów w Poradni Patologii Noworodka nie doszło do uzgodnienia warunków kontraktu z NFZ. Jak powiedział nam Robert Bugaj, p.o. dyrektor podkarpackiego oddziału NFZ, proponowane przez Fundusz stawki są zbliżone do ubiegłorocznych, a podobną ofertę przyjęły inne placówki, które również wykonują specjalistyczne badania. - Mamy świadomość, że jest to poradnia przy oddziale o III poziomie referencyjności, która zajmuje się leczeniem wcześniaków z większymi patologiami czy wadami i diagnostyka wykonywana podczas porad kontrolnych być może jest nieco droższa. Stąd nie można wykluczyć, że byłoby zasadne, aby poradnia ta miała wyższą cenę świadczeń. Jednak obowiązujące przepisy nie pozwalają nam na różnicowanie cen między placówkami, które wykonują ten sam zakres świadczeń - wyjaśnia Robert Bugaj. Patowa sytuacja spędza sen z powiek rodzicom, którzy martwią się, że wraz z dziećmi będą zmuszeni korzystać z porad m.in. kardiologów, ortopedów czy neurologów w innych, często odległych przychodniach lub poradniach. Tam również w razie potrzeby będą przeprowadzane specjalistyczne badania. Dzieci często przemieszczające się po różnych placówkach bardziej narażone są na infekcje, wydłuża się też czas konsultacji, podczas gdy maluchy powinny być konsultowane "od ręki". Poradnia przy WSS w Rzeszowie konsultowała rocznie do ośmiuset dzieci. Z punktu widzenia szpitala wycena świadczeń jest zbyt niska. Jak powiedział nam dyrektor WSS w Rzeszowie Bernard Waśko - dzieciom będzie udzielana pomoc, ale poradnia nie będzie funkcjonować na zasadach zaproponowanych przez NFZ. - Wolę, aby poradnia leczyła dzieci za darmo, bo szpital na to stać, niż podpisywać fikcyjną umowę i udawać, że można coś zrobić za 28 zł, jakie zaproponował NFZ. Czas skończyć z obłudą, hipokryzją i przestać udawać, że wszystko jest w porządku. Podpisywanie umów na warunkach jednakowych dla wszystkich nie jest niczym innym jak tylko legalizowaniem chorego stanu rzeczy. Efektem źle pojmowanej sprawiedliwości jest to, że pacjenci leczeni np. w szpitalu specjalistycznym mają dostęp do usług na poziomie szpitali powiatowych - wyjaśnia dyrektor Waśko. Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2008-04-09
Autor: wa