Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Za prawdę można było zapłacić życiem

Treść

Z ks. bp. Edwardem Frankowskim rozmawia Mariusz Kamieniecki Komuniści zarzucali Księdzu Biskupowi - jako wrogowi ustroju - "sianie zamętu na szkodę kraju"... - Było dokładnie odwrotnie, niż mówili komuniści. To właśnie komuniści powodowali zamęt wśród Polaków, kłamstwami mącili ludziom w głowach, obiecując "świetlaną przyszłość" albo "raj na ziemi" za cenę odebrania im wiary w Boga, prawdy i własności prywatnej. W ich mniemaniu własność prywatna miała powodować niesprawiedliwość. Zabierając tę własność, stali się właścicielami wielkiego majątku państwowego. Za pomocą kłamstw i przemocy nie tylko siali zamęt na szkodę kraju, ale prowadzili wrogą działalność godzącą w sprawiedliwy ustrój państwa i dobrze pojęty interes Narodu Polskiego. Tworzyli mity o rzekomym interesie PRL. Nie tylko oszukali i okradli Naród, ale naszą wolność, niepodległość i suwerenność poddali imperium sowieckiemu. Dziś możemy o tym mówić otwarcie. Wtedy za taką prawdę można było zapłacić życiem. Działalność Kościoła, w tym i moja, zawsze służy prawdzie i zawsze zwycięża oraz wyzwala ze zniewolenia, zgodnie z nauką Chrystusa: "Poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli". Zawsze byłem przekonany, że przez to, co robię, najlepiej służę Kościołowi, Ojczyźnie i naszemu Narodowi. Inicjatywy Księdza Biskupa wprawiały w osłupienie ówczesne władze. Tak było przy wsparciu strajkujących robotników w 1988 r. czy tworzeniu filii KUL w Stalowej Woli. Hutnicze miasto, które w zamyśle władz PRL miało być z dala od Boga, wymykało się spod ideologii komunistycznej. - Te same czyny służące prawdzie i dobru u jednych budziły radość i wdzięczność, a innych "wprowadzały w osłupienie". Ludzie Kościoła umocnieni łaską Bożą odważyli się robić to, czego nie mógł robić cały Naród w warunkach totalitaryzmu komunistycznego. Pomogli podnieść się z kolan uciemiężonym Polakom, którzy nigdy nie pogodzili się ze zniewoleniem i z niszczeniem domu ojczystego. Stalowa Wola nigdy nie powinna być laicka i komunistyczna. Mieszkańcy tego miasta zawsze chcieli mieć stalową wolę budowania życia w prawdzie i wolności. Mimo złych przywódców i złego ustroju, w pocie czoła, za głodowe pensje pracowali i tworzyli imponujące dzieła nawet w złym ustroju i pod narzuconą im władzą. Bez komunizmu Stalowa Wola byłaby dziś potężnym ośrodkiem przemysłowym, o wielkiej dynamicie rozwojowej, nie mniejszej niż podobne ośrodki na Zachodzie Europy, które nam dziś imponują. Bez komunizmu zrealizowalibyśmy wspaniały plan wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego, plan budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego, według genialnych myśli i założeń polityków II Rzeczypospolitej. Stąd w Stalowej Woli nawiązaliśmy do budowy COP, dając solidne podwaliny pod budowę tworzonej dla młodego pokolenia katolickiej uczelni. Zainwestowaliśmy w młode pokolenie, które ma być nadzieją Ojczyzny i wiosną Kościoła. Chcemy przygotować je do życia godnego, twórczego i odpowiedzialnego. Zawsze byłem przekonany, że katolicki fundament wiary i moralności jest najcenniejszy i najpewniejszy. Z tych samych powodów wspieraliśmy strajkujących robotników w Stalowej Woli, którzy w ten sposób odważnie dążyli do życia godnego, szlachetnego i sprawiedliwego. W dziele przemian wielką rolę odegrał ks. abp Ignacy Tokarczuk. - Ostatnio miałem szczęście powiedzieć o tym na antenie Radia Maryja i Telewizji Trwam podczas Apelu Jasnogórskiego w kaplicy jasnogórskiej w obliczu Matki Królowej Polski Maryi. Ekscelencja, nasz czcigodny jubilat, był dla mnie i dla wszystkich Polaków, duchownych i świeckich, nie tylko niezłomnym pasterzem Kościoła, ale także wielkim budowniczym Polski katolickiej, wolnej, suwerennej i niepodległej. Już w czwartym roku kapłaństwa miałem to szczęście poznać ks. abp. Tokarczuka, a w szóstym roku zaufał mi i powierzył dwa szczególne zadania: studia pastoralne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i tworzenie parafii Stalowa Wola Południe. Z jego woli przez 25 lat (1967-1992) byłem proboszczem w trzech parafiach w Stalowej Woli: Matki Bożej Różańcowej, św. Floriana i Matki Bożej Królowej Polski. Mając tak wspaniałego pasterza i nauczyciela, mogłem uczyć się od niego posługi duszpasterskiej. Wszystko, cokolwiek robiłem, znane było księdzu arcybiskupowi, przez niego było inspirowane, akceptowane i wspierane. Najbardziej mi zaufał, powołując mnie na swego biskupa pomocniczego i udzielając mi sakry biskupiej w kościele, przy którym przez 14 lat byłem proboszczem - obecnej konkatedrze - 5 marca 1989 roku. Potem jeszcze przez 3 lata polecił mi, jako biskupowi, pełnić tam funkcję proboszcza. Który z momentów dotychczasowej posługi Księdza Biskupa był najtrudniejszy? - Najtrudniejszym dla mnie zadaniem było zawsze nie zawieść Chrystusa i Jego Kościoła, nie oddalić się od Matki Najświętszej oraz nie zawieść społeczeństwa stalowowolskiego, które zawsze, a zwłaszcza w momentach najtrudniejszych i najbardziej krytycznych, darzyło mnie wielkim zaufaniem i życzliwością, za co im wszystkim jestem bardzo wdzięczny. Nie wszystkim żyje się dziś godnie w wolnej Polsce, czego przykładem są chociażby ostatnie protesty płacowe poszczególnych grup zawodowych... - Trzeba przyznać, że w Polsce, w Europie, a nawet w świecie dokonały się ostatnio wielkie i pozytywne przemiany. Skapitulował i skompromitował się na oczach całego świata bezbożny i zbrodniczy system komunistyczny. Otwarła się wyjątkowa i niepowtarzalna szansa budowy społeczeństwa obywatelskiego, wolnego i dostatniego. Niestety, prócz wspaniałych patriotów, którzy poświęcili się dla dobra całego Narodu, byli i są tacy, którzy nie chcą dobrych przemian dla całej Polski. W sposób najłatwiejszy i najszybszy chcą zdobywać największe korzyści tylko dla siebie. W tym celu odrzucają prawdę oraz zakłamują i okradają całe społeczeństwo. Przede wszystkim odwracają uwagę od własnych złych i niegodziwych zachowań, które godzą w dobro całego Narodu, a oskarżają Kościół oraz księży za wszelkie niepowodzenia, do których sami doprowadzają. Kościół stoi im na przeszkodzie, bo mówi prawdę i domaga się szczerości wobec Boga i ludzi. Domaga się szczerego odwrócenia się od zła i nawrócenia się do Boga poprzez przyznanie się do win, wyznanie ich miłosiernemu Bogu w spowiedzi oraz przez podjęcie szczerej poprawy życia i naprawienia wyrządzonych krzywd. Jak zatem naprawić Polskę, od czego zacząć? - Podstawowym warunkiem prawdziwej odnowy życia w Polsce jest uzdrowienie życia małżeństw i rodzin, bo tylko w zdrowych rodzinach można wychować wspaniałych synów i wspaniałe córki, którzy zastąpią niegodziwych władców i niesprawiedliwie rządzących. Tym bardziej że Polska katolicka jest przedmiotem ataków ze strony międzynarodówek lewicujących i liberalnych, dążących do wszechstronnego osłabienia nas. Dlatego musimy zrobić porządek w swoim domu ojczystym, który "niech będzie biedny, ale czysty". Szkoda, że dotąd nie oczyściliśmy tego domu przez dekomunizację, dezubekizację i lustrację. Źle się stało, że poddaliśmy się medialnej propagandzie grubokreskowej, magdalenkowej, okrągłostołowej, liberalnej i unijnej. Wiele błędów i zaniedbań popełnianych dotąd w Polsce spowodowało niezadowolenie i protesty poszczególnych grup społecznych i zawodowych. Są one sygnałem, że wszyscy w Ojczyźnie muszą kierować się sumieniem dobrze uformowanym w oparciu o Ewangelię i społeczne nauczanie Kościoła. Toteż przywrócić normalność można przez powrócenie do porządku naturalnego ustanowionego przez Pana Boga, na którego straży stoi dobrze uformowane chrześcijańskie sumienie. Pomaga nam w tym Radio Maryja, Telewizja Trwam i "Nasz Dziennik". Budzi się też nadzieja, że Polska otrzyma wspaniałych dziennikarzy radiowych, prasowych i telewizyjnych uformowanych w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Jest to powód nie tylko do radości, ale też do wdzięczności Ojcu Dyrektorowi i jego współpracownikom za te wielkie szanse w budowaniu Polski sprawiedliwej i szczęśliwej. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-02-14

Autor: wa