Zatrzymany, żeby nie mataczył
Treść
Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu zastosował wczoraj trzymiesięczny areszt wobec biznesmena Włodzimierza W. Mężczyźnie zarzuca się przywłaszczenie mienia znacznej wartości Laboratorium Frakcjonowania Osocza, a także pomoc w ukryciu mienia pochodzącego z przestępstwa i pranie brudnych pieniędzy. Grozi mu za to do 10 lat więzienia. Przypomnijmy, w Mielcu miało powstać pierwsze w kraju laboratorium produkujące leki z osocza krwi. Budowę rozpoczęto w połowie lat 90. W 1997 roku została zaciągnięta pożyczka w wysokości 32 mln dolarów, a rząd udzielił poręczenia 60 procent tego kredytu. Jednak w Mielcu powstał jedynie budynek produkcyjny i administracyjny, a produkcja nigdy nie ruszyła. Przed kilkoma dniami spółka Bioton zasygnalizowała dokończenie i uruchomienie inwestycji. Została już zawarta umowa dzierżawy z syndykiem masy upadłościowej LFO; ma obowiązywać przez 10 lat. Miesięczny koszt czynszu to 80 tys. złotych. Włodzimierz W. został zatrzymany w minioną niedzielę m.in. ze względu na możliwość matactwa. Ponad rok temu przedstawiono mu zarzuty udzielania pomocy byłemu prezesowi LFO Zygmuntowi N. w przywłaszczeniu mienia oraz fałszowaniu dokumentów. N. przebywa w Wielkiej Brytanii. Mimo że przed dwoma laty został za nim wydany europejski nakaz aresztowania, wciąż nie został przekazany stronie polskiej. Prokuratura chce mu postawić zarzut wyłudzenia 21 mln dolarów kredytów z różnych banków na budowę LFO, przywłaszczenie 8 mln dolarów oraz działanie na szkodę spółki i fałszerstwa dokumentów. Tymczasem do 30 marca rzeszowska prokuratura apelacyjna przedłużyła śledztwo w sprawie nieukończonej budowy LFO. Chodzi o naciski, aby Ministerstwo Zdrowia kontynuowało współpracę z LFO wbrew przesłankom merytorycznym. O tym, że były one wywierane przez otoczenie byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego mówił w prokuraturze były minister zdrowia Mariusz Łapiński. Konfrontacja między nimi pod koniec ubiegłego roku w Warszawie nie przyniosła rozstrzygnięcia; każdy pozostał przy swoich zeznaniach. Już w czasie wcześniejszych przesłuchań Aleksander Kwaśniewski przyznał, że zna Włodzimierza W., ale nie ma to żadnego związku z aferą LFO. Przekonywał, że o aferze tej czerpał wiedzę głównie z gazet. (EWAF) "Dziennik Polski" 2007-01-12
Autor: wa