"Żołnierze Wyklęci" zablokowani w komisji
Treść
 1 marca miał być Narodowym Dniem Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Jak  się okazuje, od wielu miesięcy sejmowa komisja kultury pod  przewodnictwem Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej nie zajęła się  projektem ustawy, który przed rokiem do parlamentu skierował prezydent  Lech Kaczyński. Za kilka tygodni, 1 marca, minie okrągła, 50. rocznica  zamordowania przez UB członków ostatniego Zarządu WiN. Marcowy termin  miał być symbolicznym uhonorowaniem wszystkich żołnierzy podziemia  antykomunistycznego.
Pomysł ustanowienia 1 marca Narodowym  Dniem Żołnierzy Antykomunistycznego Podziemia zrodził się ponad dwa lata  temu. Dotychczas co roku patronował mu, poza liderami organizacji  kombatanckich, m.in. wiceprezydent Opola Arkadiusz Karbowiak. Dwa lata  temu wraz z nimi skierował do Sejmu RP, a potem także do prezydenta  Lecha Kaczyńskiego apel o formalne ustanowienie takiego dnia. Przed  rokiem Kancelaria Prezydenta przesłała do parlamentu projekt  odpowiedniej ustawy w tej sprawie. Do dzisiaj jednak nie został on  rozpatrzony przez sejmową Komisję Kultury i Środków Przekazu, choć do  kolejnego 1 marca pozostało już tylko kilka tygodni.
- Projekt jest  wstrzymywany w komisji, a jest to kompetencja przewodniczącej Iwony  Śledzińskiej-Katarasińskiej z PO - informuje poseł Piotr Babinetz z PiS.  Kilka tygodni temu o jego rozpatrzenie upomniała się Elżbieta Kruk.  Uzyskała od posłanki Platformy zapewnienie, że sprawa stanie na  prezydium komisji. Jak dotąd nic takiego nie miało miejsca. - To sprawa,  o której powinna wiedzieć coś więcej wiceprzewodnicząca komisji pani  Elżbieta Kruk. Czy ktoś słyszał, by się upominała, by mi o tym  przypominała? - odpowiada przewodnicząca Śledzińska-Katarasińska. Jak  zapewnia, w przeprowadzeniu ustawy przez komisję nie ma żadnego  problemu. - Jeśli wiceprzewodnicząca mi o tym przypomni, na pewno się  tym zajmiemy - deklaruje posłanka PO. - Upominałam się o ten projekt.  Pani Katarasińska kłamie. O tym, co i w jakim terminie procedujemy,  decyduje przewodniczący komisji - protestuje Elżbieta Kruk z PiS. Jak  podkreśla parlamentarzystka, pracę nad ustawą o utworzeniu  Polsko-Rosyjskiego Centrum Dialogu i Porozumienia jej koleżanka  rozpoczęła na dzień po przesłaniu go przez marszałka Sejmu do komisji. -  W przypadku ustanowienia Dnia "Żołnierzy Wyklętych" zwleka już od  czerwca - dodaje Kruk.
Co ciekawe, projekt został też pozytywnie  zaopiniowany przez Biuro Analiz Sejmowych. W analizie podkreślono, że  nie rodzi on dodatkowych kosztów, a w sferze symbolicznej jest hołdem  dla wszystkich biorących udział w działaniach powojennego ruchu  antykomunistycznego. Ostatecznie, aby wszedł w życie, niezbędne jest  zaaprobowanie idei obchodów przez Parlament Rzeczypospolitej Polskiej i  przyjęcie go przez kluby parlamentarne.
- Naszą intencją był  oczywiście nie tylko hołd dla "żołnierzy wyklętych", ale również  spowodowanie, by prawda historyczna o powstaniu antykomunistycznym po  wojnie i o ludziach, którzy wzięli w nim udział, zafunkcjonowała w  mediach, szkołach, by w wielu miejscach kraju mogły się tego dnia  odbywać uroczystości, konferencje, pokazy filmów dokumentalnych -  tłumaczy Arkadiusz Karbowiak, wiceprezydent Opola. Jak podkreśla,  wniosek w sprawie ustanowienia tego święta poparli między innymi  tragicznie zmarli w katastrofie smoleńskiej prezes IPN Janusz Kurtyka  oraz prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Czesław Cywiński. - Z  prezesem Kurtyką rozmawiałem na ten temat chyba dwa lata temu i to on  był pomysłodawcą tego symbolicznego terminu - wspomina Karbowiak.  Przypomnijmy, że to właśnie 50 lat temu - 1 marca 1951 roku - strzałami w  tył głowy zostało zamordowanych w kazamatach mokotowskiego więzienia  siedmiu członków IV Zarządu Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość",  ostatniego, który nie był inwigilowany przez UB i NKWD.
-  Ustanowienie takiego dnia to nasz narodowy obowiązek. Wielu ludzi z tego  pokolenia oddało wtedy własne życie, zdrowie, a także własny majątek,  bo pozbawiano ich wówczas wszystkiego - tłumaczy Leszek Żebrowski, autor  książek m.in. o historii Narodowych Sił Zbrojnych. Jak podkreśla,  ludzie zaangażowani w walkę z komunistyczną okupacją byli do końca  istnienia PRL poniewierani, stając się często obywatelami trzeciej,  czwartej kategorii. Problemem jest to, że prawda historyczna na ten  temat wciąż jest słabo rozpowszechniona, a w naukowym obiegu istnieje  wciąż wiele fałszywych informacji na ten temat.
- Również po roku  1989 w dalszym ciągu mamy przypadki urzędowego wprowadzania do  podręczników czy publikacji naukowych fałszywych opinii opieranych na  fałszywych faktach, przeinaczeniach tylko po to, by tych ludzi w dalszym  ciągu zniesławiać - podkreśla historyk. 
Zrzeszenie "Wolność i  Niezawisłość" powołali w Warszawie 2 września 1945 roku wyżsi oficerowie  Komendy Głównej Armii Krajowej, a następnie Delegatury Sił Zbrojnych na  Kraj. W latach 1945-1947 było ono największą podziemną organizacją  niepodległościową w kraju. Ocenia się, iż między 1945 a 1947 rokiem  Zrzeszenie "Wolność i Niezawisłość" liczyło od 20 do 30 tysięcy  żołnierzy.
Z członków WiN i innych organizacji podziemia  niepodległościowego określanych mianem "żołnierzy wyklętych"  komunistyczna propaganda czyniła przez lata PRL "zdrajców", "faszystów",  "zaplute karły reakcji". Jak podkreślają inicjatorzy ustanowienia  Narodowego Dnia Żołnierzy Podziemia, dziś nadszedł najwyższy czas, by  żołnierze Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość", Konspiracyjnego Wojska  Polskiego, Wileńskiego Ośrodka Mobilizacyjnego, Narodowych Sił  Zbrojnych, Narodowego Zjednoczenia Wojskowego oraz dziesiątek mniejszych  zbrojnych formacji odzyskali należne im w historii Polski miejsce.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-01-13
Autor: jc
